Czytam wasze pamiętniki od wielu już tygodni i różne mam myśli, wiele z was mnie inspiruje, wiele czasem wkurza, szczególnie jak się miotacie, bo widzę wtedy siebie z najgorszego okresu i nie wiem jak wam pomóc... Trzymam kciuki, bo u mnie musiał upłynąć pewien czas aż powiedziałam sobie DOSYĆ. Koniec z marnowaniem sobie życia :) i krok po kroku zaczęłam odchwaszczać swój ogródek, najpierw głowa moi drodzy, bez niej będzie się zaczynać i jeszcze szybciej kończyć. Jak mucha co wpadła do miodu...
Po uporządkowaniu głowy, trzeba zacząć działać, więc pojawia się plan i następnie wykonanie... jednak jak każda z was już wie, nie jest to takie proste, kiedy nasza dusza krwawi, efekty są żadne lub powolne. Wahania nastroju jak na kuli do burzeni budynków, ten sam impet i zniszczenie pozostawione za sobą... Jak to przetrać i nie zwariować?
Skąd czerpać motywację i siłę?
Jest wiele metod, wiele skutecznych, wiele mniej skutecznych, ciężko coś znaleźć dla siebie... bo jesteśmy niczym rozkapryszone księżniczki i chcemy tu i teraz a najlepiej natychmiast !!! Tylko, że życie to nie bajka...
Uzyskanie wymarzonej sylwetki to proces... to droga, do której trzeba sie przygotować mentalnie i zabrać ze sobą do plecaka wszystko co będzie nam w tej podróży potrzebne... Wyobraźcie sobie, że pakujecie plecak i wyruszacie na Księżyc. Plecak ma ograniczoną pojemność, w czasie drogi nie będziecie mogły wrócić do domu i coś dopakować, nikt wam też niczego kurierem nie podeśle... Co więc zabrać?
Odpowiednie pożywienie (dieta zbilansowana, woda)
coś do ćwiczeń (strój, buty, gadżety)
motywację - i tutaj są schody najczęściej, bo czasem nam wystarcza tej motywacji na krótko, a Księżyc daleko... Motywacja to nasze paliwo do rakiety, jak jej mało albo słaba mieszanka, to niestety nie wylecimy nawet na orbitę...
Ustalanie celów jest pomocne, wizualizacje owszem, system nagród OK, jest tego trochę i każda znajdzie coś dla siebie, coś co porusza tę właściwą strunę w Twojej duszy :)
Dzisiaj chcę wam zaproponować coś innego, wyzwanie, eksperyment...
Stań przed lustrem w bieliźnie lub bez niej i spójrz na siebie.
Co widzisz?
Założę się o milion dolców, że w pierwsze kolejności widzicie tylko mankamenty, na tym się skupiacie >>> oj jakie wałki tłuszczu :( rany ale uda :( co za brzuchol :(, rozstępy :(, podwójny podbródek :(, brak wcięcia :(, małe piersi :(, duże piersi :(, krótkie nogi:(, grube łydki :(, brak kostek :(, suche włosy :(, wypadające włosy :(, trądzik :(, itd... można tak wyliczać w nieskończoność, prawda?
A co wy na to, kiedy wam powiem, że to wszystko jest TYLKO waszej głowie? To, że koncentrujecie się na pewnym obszarze swojego ciała, nie widząc reszty... i ta jedna niedoskonałość, przesłania wam cały świat. Poza tym takie myśli, to zbędny balast dla twojej rakiety na Księżyc, więc przestań sobie przeszkadzać osiągnąć cel. Tak, masz ........ ( tu wstaw swoje wady), rozmyślanie o tym tylko Cię spowalnia, zwiększa depresję i niemoc, nadaje poczucie beznadziejności... więc po co, po co się tak biczować? To tak jakbyśmy same sobie pod nogi kłody rzucały jak skończone kretynki... Zwizualizuj to sobie. Jeśli się uśmiechnęłaś to połowa sukcesu za Tobą :)
Tak na prawdę jesteście piękne? Pewnie żadna z was nie uwierzy... Doskonale to rozumiem i nie wymagam, abyście od razu przeszły na jasną stronę mocy. Zróbmy to pomalutku, krok po kroku :)
Znajdź jak najwięcej cech, detali, które uważasz, że masz piękne. Oto lista z podpowiedziami ;) - oczy, włosy, paznokcie, skóra, kark, nadgarstki, uszy, stopy, usta, rzęsy, nosek, ciekawe pieprzyki, pępek, zgięcia w kolanach, zagłębienie przy obojczykach, zęby, uśmiech, pośladki, łydki, uda, brzuch, plecy, ramię, kostki... Serce, duszę, umysł, miłość, empatię, cierpliwość, dobroć, poczucie humoru, umiejętność dawania ciepła, akceptacji, umiejętność wybaczania, troskliwość, itd...
Wypisz je na kartce i przyklej te kartkę na lustrze, tak abyś za każdym razem kiedy w nie patrzysz, mogła przeczytać jaka piękna i wspaniała jesteś :) To nic, że trochę w tym samochwalstwa, to nic... Zasługujesz, aby poczuć się właśnie tak bosko :), a reszta się z czasem ułoży... bo przecież jesteś zajebista :) i dasz radę, prawda?
Jestem przekonana, że po jakimś czasie ta lista się powiększy :), ponieważ akceptacja i dobre samopoczucie sprawiają, że nasz organizm zaczyna współpracować z nami i pomaga nam spełniać nasze marzenia. Akceptacja siebie i faktów jest potrzebna, aby się udało. Tu nie chodzi o spoczywanie na laurach w sensie "jestem gruba, akceptuje to i poproszę jeszcze jeden batonik", tu nie chodzi o odpuszczanie, ale o zaprzestanie walki z wiatrakami, przestanie oszukiwania siebie.
Wyobraźcie sobie, że jesteście dzieckiem, które wiecznie słyszy od matki, że jest głupie, brzydkie, okropne, a jednocześnie wymagajcie od tego dziecka aby było geniuszem pewnym siebie i brylującym w towarzystwie... czyż to nie jest jakieś szaleństwo? A tak właśnie traktujecie swoje ciała!!! Nawrzucacie mu z rana po wejściu na wagę, zakryjecie namiotem i macie ciągły żal do własnej dupy, że rośnie... ja na miejscu takiego ciała to bym zastrajkowała i się "odwdzięczyła" właścicielce... Pokochajcie siebie i napiszcie nowy scenariusz swojego lotu na Księżyc. Bądźcie dla siebie dobre i mądre.
Każda z nas ma swoje demony... każda ma jakieś mankamenty, KAŻDA. nawet ta długonoga blondyna z 3ciego piętra :P ;) Znajdź w sobie swoje piękno i na tym się skoncentruj, z tego czerp siłę każdego dnia, kiedy jesz nowe zdrowe jedzenie, do którego jeszcze twoje kubki smakowe nie są jeszcze przekonane... i wciąż tęsknią za słodkim, tłustym i chrupiącym... Podejdź do tematu nie jak do mega wyrzeczenia, ale jak do przygody. Tego życzę Tobie i sobie samej, bo i ja potrzebuje często czytać moją kartkę na lustrze kiedy mam gorszy dzień.
Dodam, że w tym wpisie nie chodzi mi o to że widzimy w lustrze grubasa, a nim nie jesteśmy. Owszem jesteśmy "puszyste" i co z tego? Ile można się tym jednym "detalem" zadręczać? Przecież JUŻ coś z tym robimy (dieta, treningi) więc zostawmy to na boku i skoncentrujmy się właśnie na tym co mamy najlepsze i to eksponujmy światu, do czasu aż pokażemy się w blasku zwycięstwa CAŁE po przemianie i schudnięciu :) bez tych kompleksów, które mamy teraz.
pozdrawiam
Nordica :)
fitnessmania
18 marca 2017, 18:33Musze się pochwalić, udało mi się w końcu schudnąć parę kilo, ale nie odbyło sie bez wspomagania, jest coś naprawdę dobrego, poszukajcie sobie w google - ranking środków odchudzających xxally
pasokonik
15 marca 2016, 20:41nic dodać, nic ująć...świetny tekst
eszaa
9 listopada 2015, 12:48świetny tekst
mnkmonia
21 września 2015, 11:25Bardzo fajne przemyślenia, dużo dziewczyn ma świadomość, że wszystko jest w naszej głowie, granice, marzenia, ograniczenia. Ja też to wiem, ale jeszcze nie potrafię spojrzeć na siebie bez dostrzegania wszystkich mankamentów na pierwszym planie...
gruba7
15 sierpnia 2015, 08:49tak złoty medal! - sama prawda! pisz dalej :)
Nordica
15 sierpnia 2015, 08:51:)
anpani
15 sierpnia 2015, 07:59Wiesz co, ja zaczęłam próbę akceptacji siebie ostatnio. Jak wychodzę w 2!!!! częściowym stroju na coś w rodzaju plaży to akceptuję to,że mam duże cycki i duży brzuch ale wiem, że mam fajne nogi i ładną buzię a nad resztą przecież pracuję. Nie chowam się pod worem, mam takie ciało i moje ciało ma prawo do odpoczynku, a odpoczynek dla niego to wskoczenie w strój , wystawienie ciała na słońce (wit. D), przewiew, schłodzenie podczas pływania. Trzeba szanować swoje ciało ono się wtedy odwdzięczy. ps. napisz co u Ciebie, widzę,że pięknie chudniesz! :- )
Nordica
15 sierpnia 2015, 08:51no właśnie o to chodzi :) ja ostatni tydzień bez ćwiczeń i aga tylko 0,2kg w dół, bo dieta trzymana. Wczoraj w końcu na basen poszłam i pocałowałam klamkę :P, no ale już największe opory za mną i teraz regularnie raz w tygodniu będe tam długości trzaskać :) Ideałem nie będę :) i nie muszę :)
Kenzo1976
14 sierpnia 2015, 23:41Już cie kojarzę, czasami czytałam cie na głównej, fajny wpis, mądry i dający do myślenia, serdecznie pozdrawiam i życzę nie gasnącej motywacji , Hihihi takiej nie ma , niestety, ciagle trzeba szukać i sobie przypominać dlaczego chcemy być szczupłe , co znaczy zdrowe :-)))
Nordica
14 sierpnia 2015, 23:42:) dzięki i nawzajem :)
karaluszyca
14 sierpnia 2015, 11:35Bardzo mądra wypowiedź. Bardzo prawdziwa. Kij ma jednak dwa końce. :) ja się najpierw przez kilka lat widziałam w lustrze jak ta dziewczyna z drugiego zdjęcia i nie dostrzegałam, że już nie wyglądam dobrze. Długo czułam się szalenie pociągająca, mimo, że już nie byłam. Oprzytomnienie nadeszło, kiedy zobaczyłam się na zdjęciu, obok osoby bardzo otyłej. Wtedy zobaczyłam, że choć w życiu bym nie pomyślała, to niewiele się od niej różnię i jeśli nadal będę tak postępować, to za rok będę wyglądac jak ona. Z drugiej strony masz rację. Wszystko zależy od tego jak się postrzegamy. Wtedy i inni tak nas widzą. pamiętam jak kiedyś mierzyłam sukienkę. Z wielkim bólem, A obok w przymierzalni, była sporo "większa" ode mnie babka, która mierzyła bardzo dziewczęcą sukienke w grochy. Co prawda miała na sobie wyszczuplające body, ale kiedy wyszła, żeby się komuś pokazać i ja wyszłam obok, zauważyłam jedną rzecz- mimo wagi wyglądała zarąbiście. Ale miała tyle pewności siebie ile ja nie miałam przez całe życie. I mam wrażenie, że to jak się zachowywała, jak sama siebie widziała, sprawiało, że i wszyscy wokół , łącznie ze mną tak ja właśnie postrzegali. Pewnosc siebie i zdrowy rozsądek pozwala tez zachować dystans do swojej figury, nad którą tak jak mówisz- przecież pracujemy. :)
Nordica
14 sierpnia 2015, 11:39zgadza się. Dlatego jak ktoś pisał niżej, trzeba zachować złoty balans i zerknąć czasem zamiast do lustra to na zdjęcia :P i nie załamywać się, tylko pracować nad sobą, a humor i pewność siebie zachować i nie panikować :)
myszka12.01
14 sierpnia 2015, 11:00Masz talent. Jeszcze nie czytalam tak dobrego tekstu ktory potrafilby mnie zmotywowac i zrozumiec mnie cala. Dziekuje za ten wpis. Wyslalam zaproszenie i czekam na dalsze teksty. :)
Nordica
14 sierpnia 2015, 11:01to ja dziękuję za dobre słowo :) na zdrowie :)
ania8181
14 sierpnia 2015, 10:42Masz talent do pisania, swietny wpis
Nordica
14 sierpnia 2015, 10:52dziękuję :)
Beata.Teresa
13 sierpnia 2015, 21:18Jak zobaczyłam to pierwsze zdjęcie to mi aż gęsia skórka się zrobiła, na tym drugim jestem ja ;) na szczęście nie ma u mnie 3 piętra ;) po przeczytaniu pierwszych komentarzy - na zdjęciach z wagą o wiele, wiele mniejszą już nie wyglądałam tak superowo :) super wpis :) przygoda też mi się podoba, wyprawa na księżyc...
Beata.Teresa
13 sierpnia 2015, 21:18Jak zobaczyłam to pierwsze zdjęcie to mi aż gęsia skórka się zrobiła, na tym drugim jestem ja ;) na szczęście nie ma u mnie 3 piętra ;) po przeczytaniu pierwszych komentarzy - na zdjęciach z wagą o wiele, wiele mniejszą już nie wyglądałam tak superowo :) super wpis :) przygoda też mi się podoba, wyprawa na księżyc...
Nordica
13 sierpnia 2015, 21:39na księżyc i jeszcze dalej :) aż do gwiazd spełniać marzenia :)
Nordica
13 sierpnia 2015, 23:03Komentarz został usunięty
aluna235
13 sierpnia 2015, 21:10Nordica, ten wpis jest mega ważny. Oto właśnie chodzi. Zgadzam się z Tobą, przerobiłam to na sobie. A wszystko zaczyna się od głowy... Pozdrawiam Cię serdecznie, dziekując za te słowa
Nordica
13 sierpnia 2015, 21:38i wzajemnie :)
aluna235
13 sierpnia 2015, 22:57Tak sobie jeszcze myślę o tym Twoim wpisie i muszę dodać, że plecaczek zapakowalam chyba dobrze w tę drogę na Księżyc, nawet gdybym tam nie doleciała zawsze będę wśród gwiazd. I to też jest piekne, bo oderwałam się od Ziemi ;)
Nordica
13 sierpnia 2015, 23:04to jest bardzo dobrze odrobiona lekcja na dziś :)
danjol
13 sierpnia 2015, 20:47Pozwoliłam sobie "ukraść" Twój obrazek ze szczupłą osobą przed lustrem. Prześlę go siostrzenicy od której wciąż słyszę, że ma za grube nogi (przy wadze 54 kg)
Nordica
13 sierpnia 2015, 20:50:)
danjol
13 sierpnia 2015, 20:44Wspaniały tekst. Potrafisz dziewczyno pisać. Wcześniej przypadkowo trafiłam na Twój wpis o samotnej wyprawie na szczyt - przeczytałam go z zapartym tchem. Dziś zajrzałam z nadzieją na kolejną motywację i nie zawiodłam się. Pozwolisz, że zaproszę Cię do grona znajomych, by żaden z Twoich cudownych wpisów mnie nie ominął... Pozdrawiam :)
Nordica
13 sierpnia 2015, 20:49oj, teraz to się aż zaczerwieniłam. Dziękuję :)
_Pola_
13 sierpnia 2015, 18:28Super wpis :)
Nordica
13 sierpnia 2015, 19:20:D dzięki, był mi dzisiaj potrzebny :) ten mój wpis...
holka
13 sierpnia 2015, 17:34Cieszę się,że trafiłam na Twój wpis...już tak dużo wiem w teorii..."dojrzewanie do odchudzania" - jestem coraz bardziej dojrzała...szukam swojej drogi - może ta ktorą pójdę będzie właściwa i z niej nie zboczę...Takie wpisy jak Twój wzmacniają wiarę w to,że może się udać :)
Nordica
13 sierpnia 2015, 17:40idziemy razem, każda swoją ścieżką :) Ja też nią kroczę, czasem padam, czasem nawet się turlam, ale do przodu :) i to najważniejsze. Ostatnio cieszyłam się nawet z tego, że 0,2kg zeszłam z wagi na tydzień, gdzie inni pewnie by płakali w poduszkę i mieli dość "takiego" traktowania ;), każdy ma swoje w głowie... a jak powiedział Einstein - WSZYSTKO JEST WZGLĘDNE, a czas i tak upłynie :)
silvie1971
13 sierpnia 2015, 17:16Z tym nie mam problemu, ja mam odwrotnie, tak jak na drugim zdjeciu, jestem gruba, ale w lustrze tego nie widze i jakis wiekszych wad nie dostrzegam, wiec sie bujam z rozpoczeciem odchudzania niemozliwe wrecz
Nordica
13 sierpnia 2015, 17:33ha, doskonale Cie rozumiem, bo też mam podobnie że nie widzę w lustrze, za to na zdjęciach... :( ... skutecznie unikam więc aparatów i komórek z zasięgu wzroku, Zrób zdjęcie kochana :) i podziel się wrażeniami. A potem my się Tobą zajmiemy i powiemy co jeść i jak się ruszać :)
silvie1971
13 sierpnia 2015, 20:40Na zdjeciach widze jak wygladam faktycznie i dobrze nie jest niestety, wiecej zdjec mniej lustra
Nordica
13 sierpnia 2015, 20:41a zatem do dzieła :)
Pokerusia
13 sierpnia 2015, 17:15Zgadzam się w 100%! Tylko co zrobić jak od czasu do czasu głowa szwankuje...Miłego;)
Nordica
13 sierpnia 2015, 17:31robić to co lubisz :) pasja, hobby, trening, spacer, medytacja, zakupy ;) byle nie zjeść całej lodówki z zawiasami, najlepiej wyjść z domu do lasu z czymś pożywnym i zdrowym i się wyciszyć :), przeczekać, porozmawiać z przyjaciółką... byle nie żreć bez opamiętania.
Beata465
13 sierpnia 2015, 17:14Jedyne co mam w sobie be to pazury u dłoni :D:D nawet moja kosmetyczka jest załamana, ale jak wrócę to znowu zrobimy hybrydkę i caluśka będę pikna :D miłego długiego weekendu
Nordica
13 sierpnia 2015, 17:29uwielbiam Twój optymizm :) jesteś na prawdę niesamowita :)
Beata465
13 sierpnia 2015, 18:13I dobrze że mam ten optymizm inaczej już dawno bym była w wariatkowie :D