Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wczoraj minęło dokładnie 11 misięcy od mojego
pierwszego w życiu biegu


I niestety w takie święto - 11 miesiąco nowego extra życia ,stało się coś strasznego. W poniedziałek standardowy trening. Raptem 9 km ,ale w świetnym tempie poniżej 6:20 min/km. Czułam się jak zwykle jak bóg młody i w ogóle. W nocy już było coś nie tak. Spałam strasznie niespokojnie ,troche pobolewała noga. Rano już nie było złudzeń - przeciążona noga jak jasny gwint. No i rozpacz. Cały dzień siedziałam w necie. I pierwszy raz zrobiłam coś bardzo dziwnego ,a mianowicie natychmiast zarejestrowałam się do lekarza - i tu stal sie cud ,bo ktoś zrezygnował z wizyty u ortopedy i dzwoniąc rano ,wizytę miałam już o 18:00. No nie myślcie ,że takie cuda to u mnie na "wsi" - musiałm się kopsnać do stolycy. Ale sprawa była na tyle ważna ,że nawet na to mogłam pójść. Cały dzień chodziłam jakby mnie ktoś pobił. Najchetniej to w ogóle bym się gdzieś zamknęła i ryczała - bo przecież za 2 tygodnie moje wielkie święto ,półmaraton. Lekarz się uśmiał chyba ze mnie ,jak mu z przejęciem opowiadałam że mnie to za bardzo nie boli tylko po schodach ,ale wie pan - półmaraton. No cóż wyrok jest nie najgorszy - przeciążone pasmo bidrowo-piszczelowe. Tylko mi teraz nie piszcie ,że za dużo trenowałam. Nawet doktor przyznal ,że plan treningowy był jak należy ,jednak organizm jeszcze taki jak należy nie był. Biegać oczywiście nie mogę ,ale narazie mam zrobić tylko tydzień przerwy i smarować smarowidłami co mi dał. Generalnie powiedział ,że raczej bedę mogła pobiec. Ponaciskał mi noge ,powykręcał we wszystkie strony. Oczywiście za tydzień przed startem mam zrobić test - pewnie gdzieś we środę spróbuję przebiec kilka kilometrów. Ale sądząc po minie gościa to raczej mega spanikowałam - no ,a jak już mu wspomniałam o rehabilitacji ,to się całkiem rozbawił. Zatem już od wieczoraj sumiennie smaruje nogę. Dziś brykne na siłownie ,ale plan mam rozpisany wyłącznie na górną partię mięśni. Ogólnie jestem dobrej myśli i pełna nadzieji. Wczoraj to był koniec świata - dzisiaj ,no cóż jeśli nie ten półmaraton to poprostu pobiegne następne dwa :)))

Diety dziś drugi dzień. Wczoraj niestety hotdog stacjowy wpadł ,bo nawet po pracy się nie przebierałam tylko od razu w samochód i do Wa-wy. Ale to ogólnie nie tragedia. Reszta posiłków zgodnie z planem. Dziś póki co jestem po śniadanku - jajecznica ,a na śniadaniowy deser kawałek papryki czerwonej. Ogólnie jajka mi do papryki w ogóle nie pasują ,ale w takiej kolejności fajnie mi to zagrało. Na drugie śniadanie i przekąskę mam kurczaka w kawałkach upieczonego w piekarniku z odrobina żurawiny ,do tego ryż ,trochę papryki i pomidory :))) Póki co zajawiona jestem dietetycznie dosłownie jakbym pierwszy raz podchodziła do tematu. Musiały mi się odkładać porcje motywacji od nowego roku i teraz trysnęły - bo ja oczywiście od 3 misięcy zajmuje sie wyłącznie bieganiem :))) Trzymajcie kciuki za moje pasmo - mimo wesołej miny pana doktora ja się chyba na jakiś masaż i tak wybiorę ,no zobaczymy.

  • smak.lyk

    smak.lyk

    19 marca 2014, 09:16

    Trzymam kciuki, za to, żeby się udało pobiec:)

  • mirjam

    mirjam

    19 marca 2014, 09:09

    w zeszłym sezonie też szykowałam się do półmaratonu i niestety też doznałam kontuzji takiej,że przez miesiąc zastrzyki,tabsy,smarowidła itp okłady z lodu,maść Bengay dopiero pomogły,a i orteza.Mam nadzieję,że Tobie poszczęści się i wyjdziesz z tego gładko,odpuść narazie bieg i kuruj się,a polmaratony jeszcze niejedne przebiegniesz.Nie poddawaj się,trzymaj się :)Silna jesteś!!!

  • nicole24

    nicole24

    19 marca 2014, 08:50

    11 miesiecy woow sporo podziwiam...ja wczoraj odbylam swoj pierwszy bieg tylko kilku minutowy ale ide dzisiaj znowu...

  • pitroczna

    pitroczna

    19 marca 2014, 08:22

    kuruj szybko noge! na pewno do przyszlego tygodnia bedzie jak nowa :)

  • ulawit

    ulawit

    19 marca 2014, 08:17

    Oj, oj, zatem odpoczywaj i się nie dawaj! Masz rację - jak nie ten to kolejne, wiadomo, ale cały czas jest nadzieja, że to będzie ten własnie ;) Miłego dzionka! No i niezłe szczęście mialaś z tym ortopedą, mój G czekał ponad 1.5miesiaca ;)

  • natalie.ewelina

    natalie.ewelina

    19 marca 2014, 08:09

    wiem ze ci zalezalo....ale to napewno nie bylby twoj ostatni polmaraton....u ciebie apetyt rosnie w miare jedzenia....dbaj o siebie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.