Hmmm... No tak, choć właściwie miałam wczoraj trochę czasu nie poszłam biegać bo chłopak mnie na spacer do lasu wyciągnął;P Ale zawsze jakiś ruch^^ I piesek, który przytył 2 kg trochę pobiegał, przyda mu się ;P
Tak w ogóle doszłam do wniosku, że jestem uzależniona od ważenia, i nie mówię tutaj, że od jego wyniku, ale od czynności wejścia na wagę xD Serio, wynik owszem jest ważny, ale nie aż tak jak sam rytuał ;P Już Mamie powiedziałam, że jutro robię oficjalne ważenie i oddaję Jej wagę na tydzień :)
Oprócz tego muszę przejść na dietę xD Tak, odchudzam się bez diety, jem co chcę i kiedy chcę;P I jak widać to na mnie do czasu działało :) Zawsze jak byłam na diecie, ograniczałam się, mega się pilnowałam to nie chudłam, ale teraz żeby przebić to przeklęte 61,8 muszę coś zmienić bo inaczej chyba się nie da...:(
Przeczytałam właśnie wpis jednej z dziewczyn - fleurianna- i oprócz zapożyczenia wyzwania 50-dniowego zauważyłam, że we wpisie zadała ważne pytanie "czemu świętowałam jedzeniem?" Ja wiem dlaczego świętowałabym jedzeniem :P Bo ja po prostu lubię jeść ^^ I nie mówię tutaj o obżeraniu się ;P Ale lubię po prostu jeść xD W jedzeniu lubię to, że wszystko ma inny smak, inna strukturę... Wszystko jest takie różnorodne, kolorowe^^ Jest po prostu pyszne :P Czasem mam ochotę na kebab to go jem i nie mam wyrzutów, innym razem mam ochotę na sałatkę i też nie mam wyrzutów;P Dla mnie każdy posiłek jest świętem :D Ostatnio moja mam zrobiła kurczaka, nie jadłam takiego od dobrych 4 miesięcy i po prostu taki uśmiech na twarzy miałam jakbym nie wiem co dostała :D Uważam, że jedzenie, każde jedzenie jest dla ludzi, tylko po prostu ludzie popadają w skrajności i nie potrafią tego zrównoważyć...
tak myślę czy przyspieszyć to wyzwanie:P Ale nie, chyba jakoś będę we Włoszech miała dojście do neta xP
1. 167 cm i 62,5kg