Jednak udało mi sie wczoraj popedałować na moim stacjonarnym rowerku. Właśnie przed chwilą się ważyłam i ...........waga w dół! HURA!!!! Ważę 92,2 kg. To niedużo , wiem, ale mnie bardzo cieszy.............
Dzisiaj troszkę "nagrzeszyłam", bo zjadłam kawałeczek placka "szreka". Zrobiłam dla rodzinki i nie mogłam się oprzeć. Za to 40 minut jeździłam na rowerku. Brzuszki jeszcze przede mną.
Dzisiejszy jadłospis:
Śniadanie - 8.30 - 1 parówka i płatki owsiane,herbata czerwona,
II śniadanie 11.00 - kawa - słaba oczywiście, ale czarna;
i ciasteczko..............
Obiad - 13.30 - bułka razowa, ryż biały i brązowy z sosem i warzywami,
Kolacja - 17.15 - bułka razowa, herbata czerwona, papryka surowa , kawałek piersi z kurczaka.
Wiem - mało piję, ale jakoś nie mam nato ochoty, ale postaram się to nadrobić.
Obiecałam sobie, że bedę ważyć się raz na tydzień - w łaśnie w sobotę i to ...rano..... Czytałam, że powinno się ważyć zawsze o tej samej porze dnia. Czy to takie istotne? Dla mnie ważne jest , że waga drgnęła i to wdół.
Życzę tego wszystkim waczącym o lepszy wizerunek.