Jak się to zaczeło, otóż w pierwszą ciążę zaszłam w 2006 roku urodziłam w marcu 2007 przytyłam podczas niej w sumie 14 kg no i później nawet udało mi się schudnąć, ale w styczniu 2008 okazało się, że zaszłam drugi raz w ciążę, urodziłam we wrześniu przytyłam teź około 15 kilogramów, nie ważyłam się ale pewnie moja waga wskazywała tak ok 65kg, musiałam podczas karmienia przejść na bardzo restrykcyjną dietę synek ma skazę białkową bardzo wysoką 4 stopień na 6. Dałam radę tylko 4 miesiące później omdlenia itp, musiałam przestać karmić i tu rozpoczęły się schody rzuciłam się na jedzenie słodycze itp i mi przybyło tu i tam od stycznia do marca bardzo przytyłam, kupiłam sobie w kwietniu gazetę zdrowie i tam był artykuł o odchudzaniu i tak sie to zaczęło. Dieta same gotowane warzywa, pieczywo ciemne raz dziennie no i areobik codziennie po 1h, plus opieka nad dziećmi i codzienne obowiązki no i w maju rozkręciło mi się kolano, trafiłam do szpitala bo chodzić nie mogłam, tam mi oczywiście spartolili, więc z tygodnia rehabilitacji zrobiło się 2 miesiące w tym czasie chyba osiągłam apogeum swojej otyłości około 70 kg. Nie chodziłam wogóle mie mogłam stosować diety ponieważ mieszkałam z dziećmi przez ten czas u teściowej nie chciałam jej obarczać jeszcze moją dietą jak miała na głowie moje dzieci, bo ja byłam unieruchomiona. Jadłam to co wszyscy a i czasami podjadłam sobie. W lipcu wróciłam do Krakowa no i oglądając zdjęcia z wakacji przeraziłam się, znowu rozpoczęłam walkę z tłuszczykiem, do grudnia udało mi się schudnąć do około 58kg. Niestety pofolgowałam, święta i szybko nadrobiłam stracone kg. i tak do tej pory waga wachała się od 60 do 64kg.
Postanowiłam jednak nie dawać za wygraną ,bo już się tym zmęczyłam, tym ciągłym myśleniu i mówieniu i w końcu jasno określiłam co chce i myslę, że mi się uda. Tym bardziej, że mój M, nie chcę go zraźić do siebie tym gadaniem i użalaniem sie nad sobą.
Oczywiście nie obeszło się bez problemów, bo moje kolana dają mi we znaki i muszę bardzo uważać. Dzisiaj chyba w aptece zaopatrzę się w tabletki i maści wzmacniające kolana.
Plan mam taki: dieta z vitalią, hula hop codziennie, brzuszki z Tami Lee, oraz rowerek.
Tylko z tym rowerkiem to już nie będę codziennie, bo mi kolana wysiądą, tylko 3 razy w tygodniu po 50 - 60 min, bo słyszałam, że krócej nie ma sensu no i zobaczymy.