Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem: Żoną Mamą, kobieta pracująca

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4780
Komentarzy: 23
Założony: 16 kwietnia 2009
Ostatni wpis: 11 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Madlen84

kobieta, 40 lat, Kraków

163 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2010 , Komentarze (1)

Jak się to zaczeło, otóż w pierwszą ciążę zaszłam w 2006 roku urodziłam w marcu 2007 przytyłam podczas niej w sumie 14 kg no i później nawet udało mi się schudnąć, ale w styczniu 2008 okazało się, że zaszłam drugi raz w ciążę, urodziłam we wrześniu przytyłam teź około 15 kilogramów, nie ważyłam się ale pewnie moja waga wskazywała tak ok 65kg, musiałam podczas karmienia przejść na bardzo restrykcyjną dietę synek ma skazę białkową bardzo wysoką 4 stopień na 6. Dałam radę tylko 4 miesiące później omdlenia itp,  musiałam przestać karmić i tu rozpoczęły się schody rzuciłam się na jedzenie słodycze itp i mi przybyło tu i tam od stycznia do marca bardzo przytyłam, kupiłam sobie w kwietniu gazetę zdrowie i tam był artykuł o odchudzaniu i tak sie to zaczęło. Dieta same gotowane warzywa, pieczywo ciemne raz dziennie no i areobik codziennie po 1h, plus opieka nad dziećmi i codzienne obowiązki no i w maju rozkręciło mi się kolano, trafiłam do szpitala bo chodzić nie mogłam, tam mi oczywiście spartolili, więc z tygodnia rehabilitacji zrobiło się 2 miesiące w tym czasie chyba osiągłam apogeum swojej otyłości  około 70 kg. Nie chodziłam wogóle mie mogłam stosować diety ponieważ mieszkałam z dziećmi przez ten czas u teściowej nie chciałam jej obarczać jeszcze moją dietą jak miała na głowie moje dzieci, bo ja byłam unieruchomiona. Jadłam to co wszyscy a i czasami podjadłam sobie. W lipcu wróciłam do Krakowa no i oglądając zdjęcia z wakacji przeraziłam się, znowu rozpoczęłam walkę z tłuszczykiem, do grudnia udało mi się schudnąć do około 58kg. Niestety pofolgowałam, święta i szybko nadrobiłam stracone kg. i tak do tej pory waga wachała się od 60 do 64kg.

Postanowiłam jednak nie dawać za wygraną ,bo już się tym zmęczyłam, tym ciągłym myśleniu i mówieniu  i w końcu jasno określiłam co chce i myslę, że mi się uda. Tym bardziej, że mój M,  nie chcę go zraźić do siebie tym gadaniem i użalaniem sie nad sobą.

Oczywiście nie obeszło się bez problemów, bo moje kolana dają mi we znaki i muszę bardzo uważać. Dzisiaj chyba w aptece zaopatrzę się w tabletki i maści wzmacniające kolana.

Plan mam taki: dieta z vitalią, hula hop codziennie, brzuszki z Tami Lee, oraz rowerek.

Tylko z tym rowerkiem to już nie będę codziennie, bo mi kolana wysiądą, tylko 3 razy w tygodniu po 50 - 60 min, bo słyszałam, że krócej nie ma sensu no i zobaczymy.

 

1 listopada 2010 , Skomentuj

Może i nie odchudzałabym się dalej, ale niestety przeszkadza mi ślad po dwóch ciążach moja "wielka oponka" która wystaje, poza tym to już chyba taki bzik żeby wyglądać ładnie, może delikatna zazdrość jak przechodzą dziewczyny obok z idealną sylwetką, wtedy o dziwo nie mam doła tylko dostaje "pałerka", do roboty dziewczyno, może i chęć zainponowania mężowi, choć on ma już dość tego mojego 1,5 rocznego odchudzania, aż sam w końcu zaczyna to robić.

Bo taka jest prawda, jak byłam przy kości to mówił, że kocha, że to moje poświęcenie dla dzieci, ale teraz też i to jeszcze pokazuje co mi się podoba najbardziej, . Mój niedosyt zostaje jeżeli popatrzę na mój brzuszek, ale zmienię to.

1 listopada 2010 , Komentarze (1)

Zamówiłam dzisiaj dietę z vitalii, ale nie dla siebie, nieźle nie, ja się odchudzam a dietę kupiłam dla męża, w sumie to nie wiem dla czego ale nie ważne mąż chce spróbować jeden miesiąc jeżeli nie będzie chciał to ja sobie wtedy kupię dla siebie, a tak wogóle to jak sobie robiłam Diagnozę dietetyczną to mi nie wyskakiwała dieta tylko Fitness, więc też się zastanawiam nad tym.

A z resztą nie ważne.....

Dzisiaj się ważyłam no i waga stoi w mejscu, ale może to spowodowane jest tym, że intensywnie ćwiczę ale w sumie jeżdżę też na rowerku w sumie w tym  tygodniu 3 razy po 500 kcal  spaliłam, no nic poczekamy zobaczymy.....

Może coś z tego wyjdzie jak dorzucę dietkę.......

24 października 2010 , Skomentuj

Nie pisałam, ponieważ nigdy nie miałam na to czasu ,ale widzę, że moja historia z odchudzaniem to już się bardzo długo ciągnie, i narazie rezultaty znikome. Oczywiście może nie takie aż bardzo znikome, ale na pewno niezadowalające. Wiem, że to najprawdopodobniej przez to, że nie mam diety wykupionej, to byłby zastrzyk i taki "pałerek", ale niestety zawsze brakuje pieniędzy, może jak zachomikuję sobie coś to w końcu spróbuję tej dietki i swój cel osiągnę

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.