hejka:)
Przez mój dom w ciągu tego dłuuuugiego weekendu przewinęło się dość dużo ludzi, a co za tym idzie: wystawny obiadek, ciasta itd.... dietka może nie poszła precz, ale została nieco zachwiana z pewnością... dziś waga pokazała 81kg, a przecież i pełnię i @ mam już za sobą:(:(:(
Byliśmy dziś z córcią w Prokocimiu i było tam badanie ilości tkanki tłuszczowej... oczywiście skorzystałam:), pani która wykonywała to badanie nie mogła uwierzyć że ważę 81 kilo (miłe to było)... wyszło, że mam 31% tłuszczu w sobie co daje 25 kilo... masakra jakaś... po szpitalu pojechaliśmy do teściowej na kawkę, a ta jak mnie zobaczyła w nowych butach i spodniach napatrzeć się nie mogła>>> fakt że czarne wyszczupla potwierdzony:):):). Potem poleciałam po Córcię do przedszkola a tam koleżanki mnie zasypały komplementami... ojjjjjj, ale mi dziś wszyscy nasłodzili, że aż miło:):):) Zgubiłam jakieś 3-4 kilo a tu taka zmiana... sama dziś w tych koturnach i dżinach paradowałam jak modelka jakaś:):):)
teraz tym bardziej chcę schudnąć i wyznaczam sobie wagę 78kilo na 24 listopada> wtedy Emilcia będzie miała 4 urodziny a ja płaski brzuch:):):). Od jutro (bo @ minęła) ćwiczenia z Chodakowską co drugi dzień i dieta na 100%:)
buziaki, może wieczorkiem jeszcze zajrzę to poczytam co u Was:):):)
minoł miesiąc....
dziś na wagę wskoczyłam a ta pokazała 80,8kg. znakiem tego, że po miesiącu ubyło mnie (z84,4kg) -3,6kg.... niestety pomiarów nie robiłam, bo gdzieś mi centymetr zaginął.... od rana brzuch mnie bolał i w południe stało się>>>> @ przyszła...
tak szczerze to wiem, że dopiero za jakieś dwa dni waga wróci do normy>>> a wtedy to już 7 z przodu być musi:):):)
dziś jedzonko było średnio dietetyczne, ale starałam się przy tych wszystkich dolegliwościach @ na żarcie nie rzucić....
odezwę się jutro, dziś jestem padnięta na maxa... pa
61 dni do SYLWESTRA!!!
i tak sobie pomyślałam, że fajnie by było na TĘŻĘ OKOLICZNOŚĆ pozbyć się jeszcze kilku kilogramów. Przy założeniu, że dziennie będę chudła 100g, wychodzi -6,1kg.... całkiem spoko, bo tak szczerze to w 72 kilo do sylwestra to tak średnio wierzę, ale te 75 jest już całkiem bardziej realne.... oby się udało, mam jakąś taką moc... wierzę.... nie, po prostu wiem, że tym razem odniosę sukces.... Chyba te ćwiczenia jakoś tak mnie natchnęły do działania.... Do dietki też już przywykłam i choć nawet czuję ssanie w żołądku, wiem, że nie mogę, bo znów przegram...
jutro mam w planach super obiad, zaczerpnięty z przepisów vitalli:). mam nadzieję, że się uda...
aaaaaa, miałam w planach jutro jechać na zakupy po spodnie, bo już mam takie styrane, że lada moment na tyłku strzelą, ale jeszcze chyba poczekam.... hi hi
dobranoc:)
jedzonkowo...
tak jak pisałam wcześniej teraz menu:
śniadanie: 2 kromeczki z szynką i pomidorem
śniadanie 2: kawa+cukier+mleko+ 1 delicja i 1 wafel ryżowy z mleczną czekoladą (smaczniejszy niż sądziłam:))
obiad: ogromny talerz jarzynowej
podwieczorek: 2 kromki razowca z pastą jajeczną:)
kolacja: musli z mlekiem???>>>jeszcze dobrze nie wiem:)
właśnie dzieciaki zrobiły mi nalot na sypialnię, więc kończę....
do jutra Chudzinki:)
ćwiczeniowo....
waga dziś zaskoczyła mnie wynikiem 81.0kg... cóż poradzę, że mój organizm tak bardzo reaguje na te fazy księżyca... pełnia minęła, więc spadków chcę.... aaaa, jeszcze @ koło piątku w odwiedziny wpadnie więc chcieć to se mogę
.....
mam za sobą trening z Chodakowską>>>> super się spociłam, mięśnie nadal mi drżą.... super, tak właśnie ćwiczyłyśmy na aerobiku.... dziś ćwiczyłam program "skalpel".... jutro może turbo.... zobaczymy jaki będzie zapał mój..... 40 min ćwiczeń:):):):):):) i dałam radę, no może nie tak 100% mi wychodziło, ale i tak jestem pierońsko z siebie dumna:)
gar jarzynowej się gotuję, zaraz wszamanię ogromny talerz:)
wieczorem napiszę menu.... buziaczki
to już 4 tygodnie...
i zamiast ważyć 84,4kg, waga dziś uszczęśliwiła mnie wynikiem 80,6kg... 3,8kg na minusie:)
menu poniedziałek:
śniadanie: 2 kromki z szynką i ogórkiem
śniadanie 2:... w sumie to sama kawa przed obiadem bo byliśmy na zakupach
obiad: ziemniaki, indyk w sosie grzybowym, surówka z marchewki, jabłka, pora i majonezu
kolacja: 2 kromeczki z domową pastą jajeczną
waga z wczoraj lekko mnie zaskoczyła: 81,4
menu niedziela
śniadanie: 2 kromki z pasztetem i pomidorem
śniadanie 2: kawa+cukier+mleko i 1 szt tiki taka
obiad: ziemniaki pieczone, indyk w grzybkach, surówka marchew+ seler+por+śmietana
podwieczorek: kilka kulek winogron
waga 80,9kg
menu sobota:
śniadanie: 2 kromeczki z serkiem szczypiorkowym i ogórkiem kiszonym
śniadanie 2: kawa+cukier+mleko+ malutki kawałeczek ciasta
obiad: talerz pomidorowej z makaronem razowym
podwieczorek: niestety nastąpił krótko po obiedzie, bo jakaś taka niedojedzona byłam i poległam niestety.... 3 kromeczki drożdżówki z masłem i cukrem, a po 30 min popchnęłam 2 kromkami z pasztetem i ketchupem.... wstyd mi za siebie jak cholera.... miałam ogromne wyrzuty sumienia więc
kolacja: 100g suszonych śliwek tylko wszamaniłam.... a to wcale nie mało kalorii bo ok 290.kcal.
więc cóż rzec mam... nie jest źle, ale mogło by być lepiej... najważniejsze, że waga powoli bo powoli, ale idzie w dół... spodnie coraz luźniejsze.... jutro gdy Mała pójdzie spać w południe w planach są ćwiczenia... mam nadzieję, że mój nędzny budżet pozwoli mi w tym miesiącu kupić spodnie dresowe i w miarę posiadania męża w domu zacząć wreszcie chodzić na aerobik... bardzo tego potrzebuję... moja psycha tego potrzebuje.....
pozdrawiam Was Kochane i satysfakcjonujących spadków życzę:):):)
ojjjj, zakwasy
po wczorajszych ćwiczeniach wszystko mnie potwornie boli, następne ćwiczenia w planach jutro wieczorem, gdy dziewczynki usną.
właśnie oglądam filmik Chodakowskiej i szczerze mówiąc mam ochotę spróbować jej treningu.
dziś wszamaniłam:)
śniadanie: 2 kromeczki z szynką i pomidorem
śniadanie 2: kawa, cukier, mleko + kawałek ciasta od mamusi:)
obiad: pizza w wersji wega
kolacja: 2 kromki z pasztetem i ogórkiem kiszonym
słonecznie
dziś pogoda jakaś taka szalona, zimno strasznie a słoneczko tak cudnie świeci. Córa godzinkę dziś po podwórku biegała, zjadła pomidorową a teraz mam nadzieję, już śpi:)
tak jak to słońce tak i waga dziś jakoś tak pozytywnie na mnie wpływa:)... dziś 80,9kg:)
na obiad dziś pizza:)... domowa z opieńkami i co tam jeszcze w lodówce mam... postaram się zjeść umiarkowany kawałek:)
pa
udało się:)
właśnie zakończyłam moje ćwiczenia:)
truchtanie 30 min
brzuszki 150 (w sumie to nie pełne brzuszki tylko spinanie mięśni), ćwiczenia na uda, pośladki itd>>>> to co zapamiętałam z aerobiku:)
w sumie ćwiczenia trwały 50 minut:)
jestem mega nabuzowana energią... chciałabym tak ćwiczyć chociaż 3-4 razy w tygodniu:)
makaron się gotuje, jak córa wstanie to będziemy wcinać:)
a potem pójdziemy do przedszkola po Emilkę, wiec jeszcze godzinka spacerku w planach:)
a wieczorem będzie mój mężuś, więc też liczę na wieczorne spalanie kalorii hi hi....
no dobra spadam, pysznych obiadków Wam życzę kochane:)
ćiwczenia
dziś waga pokazała 81,1... do 1 listopada jeszcze tydzień i choć @ i pełnia blisko ja wierze , że się uda zobaczyć 7 z przodu. Położyłam Majeczkę spać, ale nie wiem czy coś z tego będzie>>> oporna jakaś na spanie w dzień, a dla mnie to jedyny czas na relaks (lub ćwiczenia) lub podgonienia zaległości w prowadzeniu domu.
dzisiejsze menu:
śniadanie: 2 kromki razowca z szynką i pomidorem.
śniadanie 2: kawa, mleko, cukier + rozkosz w moich ustach 1 szt kasztanka:)
obiad: makaron razowy z sosem grzybowym
podwieczorek: winogron
kolacja: jogurt z musli
oczywiście dwie ostatnie pozycje mogą ulec zmianie, jednak mam nadzieję, że uda mi się zachować dzisiejsze menu jak w planie:)
niania nadal wali po oczach czerwoną lampką>>> znaczy Malizna nie śpi.... a ja jakiś taki napływ energii do ćwiczeń mam.... cóż, miejmy nadzieję, że pociecha zaśnie nim mi wena odpłynie.....
5 min później:)
ooooo, od dłuższej chwili cisza... odczekam jeszcze chwilę, idę sprawdzić co z Małą, zakładam pas neoprenowy i zaczynam dziś od truchtania w miejscu>>> tempo umiarkowane, a co ok 5 minut tak mega szybko ok 1 min...
ok, spadam, bo mój cenny czas ucieka... dam znać jak było:)