cd mego menu:
obiad: talerz zupy z soczewicy z boczkiem wędzonym (dziś dodałam troszkę boczku, ale chyba bez była lepsza)
kolacja: 2 kromki razowca z serkiem twarogowym i ogórkiem kiszonym
i to by było na tyle:)
cycam pastylki na gardło, popijam syropki, łykam piguły i nic.... na szczęście się nie pogarsza, ale to drapanie w gardle mnie drażni bardzo.
mężuś wrócił z pracy, zjadł soczewicową i podziela moje zdanie> bez boczku lepsza:), teraz bawi się z dziewczynkami w "stary niedźwiedź mocno śpi" a ja schowana pod kołdrą na vitali się uzewnętrzniam...
jutro rano się okaże czy cel 1 zaliczony>>> moja waga lubi robić sobie żarty więc nadal czuję lęk i niepewność... czy będę mogła używać zamówionych kosmetyków, czy też "za karę" przeleżą w szufladzie do celu 2.... a jak tego nie osiągnę..... buuuu, uciekam, bo popadam w "celową" paranoję.....
chciałabym umieć robić piękny makijaż, ale gdzie miałabym w nim chodzić.... do sklepu po chleb i do przedszkola z dzieckiem.... taka szara gęś jestem.....