Codziennie obserwuję wagę - są spadki :)
Niby nic stanąć na wadze, ale jak nie ma efektu tzn. wczoraj coś poszło nie tak. Codzienny spadek po troszku ale do przodu. Póki co utrzymuję tempo założone. Gdyby tak mi szło dalej to 31 grudnia okazałby się 15 grudniem. Mija 23 dzień bez słodyczy i ciast, nie pragnę ich, myślę że to przez trzymanie się konkretnego planu działań czytaj dietowania i ruchu. Byłem dzisiaj na basenie. Rozważam zakup ergonometru wioślarskiego, może ktoś z Was miał do czynienia i wskazałby dobry produkt, ewentualnie udzielił kilku rad na co szczególną zwrócić uwagę. Spotkałem kolegę, którego nie widziałem kilka tygodni, pochwalił mój wygląd. Powiedział, że zmiany są bardzo widoczne. Motywacja wzrosła.
Mija trzeci tydzień drugiego podejścia.
Cieszy mnie fakt, że tak dobrze mnie idzie gubienie wagi. Bardzo byłem nie
pewny jak zadziała moja motywacja i w jaki sposób sie zmotywowałem. Poszło,
efekt 3 dnia przetrwany, efekt 3 tygodnia przetrwany. Zostaje efekt 3 miesiąca
jak wytrwam w podejściu "orto" dalsze miesiące będą ok. W stosunku do
poprzedniego podejścia gorzej idzie mnie z ćwiczeniami. Mam dużo mniej czasu
dla siebie. Przedtem był tylko Mikołaj, teraz jest i Karolina czas dla dzieci
zawsze musi być. Mieszamy w nowym dużo większym mieszkaniu niż poprzednie. W
pracy przybyło obowiązków liczyłem, że ubędzie. Ogólnie nie mam co narzekać
jest fajnie. Lubię jak coś się dzieje. Dobra rodzina wzywa. Dobrej niedzieli,
fajna pogoda na spacery.
Jest piękna waga - 87,7kg.
Zgubiłem 1,5 kg od ostaniego tygodnia. Troszkę martwi mnie tak szybkie gubienie wagi. Mam nadzieję, że to tylko w pierwszym miesiącu. Zakładałem od 0,7 kg do 1 kg, ALE podczas tego podejścia jestem poprostu "orto" przez cały dzień. Pięć posiłków - regularnie, żadnego podjadania, woda i jeszcze raz woda, zero słodyczy i zero gazowanego. Może dlatego tak się dzieje. Oczywiście czytam rady dietetyków czyli uświadamiam siebie samego. Podnoszę sobie ciągle morale. Trochę sportu i mnóstwo zajęć domowych. Ogólnie HIP HIP HURA!
Jutro kolejny sukces - poraz trzeci.
Tak niby nic stanąłem na wadze i niezła prognoza na jutrzejsze ważenie. Uff ... znowu waga leci w dół. Do jutra.
Pokusy jeszcze raz pokusy.
Jak widzę jedzenie nie wzrusza mnie ale jak je tylko poczuję wyobraźnia dopowiada całą historię. Myślę, że gdybym nie dbał o jedzenie na czas i określone porcje. Nie utrzymałbym takiego rytmu diety. Choć ostatnie dwa dni nie miałem spadku. Dzisiaj dopilnuję by jutro było poprawnie. Założyłem spadek od 0,7 kg do 1 kg na tydzień. Piję wodę dość często i małymi ilościami. Ważne nie jem słodyczy i ciast od dwóch i pół tygodnia, sukces. Piję jedną góra dwie filiżanki kawy do południa. Popołudniu przestałem być senny. Wykonuję prace domowe ochoczo i na czas(sprzątanie, prasowanie i weekednowe gotowanie). Chciałbym pozbyć się całkowicie brzucha. Zacząłem ćwiczyć, myślę o jeżdżeniu na basen tylko brakuje mnie na to czasu(cała operacja zajmuje prawie dwie godziny i 60 km tam i z powrotem). No i przeszła mi chęć na jedzenie uff.
Postanowienie - do końca roku rozbić 80kg.
Do rozbicia 80 kg do końca roku 2011 jest tylko 8,80kg. Szanse na rozbicie są ogromne, przy mojej obecnej motywacji. Jeśli teraz tego nie wykorzystam to znowu długo się będę zbierał. Mam nadzieję, że ćwiczenia będą w miarę dobrze szły. To cały plan świetnie wypali. Co tu gadać i ćwiczyć.
Mija dwa tygodnie uczciwej diety.
Postępowanie uczciwe w diecie daje bardzo fajny wynik,
brakowało mi cały czas dobrej motywacji. Znalazłem ją i jak widać spadek wagi
jest zauważalny. Od dzisiaj dołączam ćwiczenia, bo bez ćwiczeń nie osiągnę
dobrych wyników tygodniowych. Poprzednio w roku 2009 od marca do czerwca
robiłem dokładnie tak jak obecnie. Wynik 20kg mniej. Ktoś zapyta co się stało z
wagą? Zaczynałem od 103 kg doszedłem do 83 kg.
Poprzez splot zdarzeń i sytuacji jakie przechodziłem osiągnąłem 93 kg
czyli 10kg do przodu. Niektóre osoby widziały na Vitalii próby jakie czyniłem
by powrócić diety. Czuję, że teraz to czas najbardziej właściwy. To jest moja
pierwsza niedziela w roku, że po
śniadaniu mogę pisać i podzielić się z Wami moją refleksją. Postanowiłem
ostatecznie się rozliczyć ze samym sobą i osiągnąć wagę 78 kg. Prawidłowo z BMI
to powinienem mieć 74kg, patrzę na to realnie. Gdy osiągnę 78kg być może to będzie
kolejny krok w diecie, czego sobie życzę. Hasło dnia : Niedziela dzień rodziny
i sportu. Miłej niedzieli.
Super waga na minus 1,4kg.
To już kolejny tydzień ze schodzącą wagą, czekałem na dzisiaj od razu poprawioło się moje nastwienie. Wynik lepszy o 1,4 kg mniej niż w tamtym tygodniu. Mimo wszystko jednak jestem rozdrażniony wewnętrznie. Miłego dnia.
Niech ten dzień się skończy.
Cały ten tydzień jest tak skoncentrowany, że nie mam chwili dla siebie. Może
to dieta powoduje takie skoki nastrojów. Idzie obecnie rewelacyjnie, jutro
będzie dobry wynik. Jednak nie potrafię się cieszyć tym co jutro zobaczę na
wadze. Jeszcze na dodatek poszedłem ćwiczyć, a na piętrze nie działa Internet.
Normalnie można oszaleć. Niech ten dzień się skończy.
Mija niedziela - cieszę z dietowania.
Od rana robiłem porządki(odkurzanie, wycieranie kurzów, zmywanie podłóg),
potem kilkudniowe prasowanie, przenoszenie mebli u rodziców. Wszystko to przez
zabity zajęciami ubiegły tydzień. Popołudniu gotowanie obiadu dla rodziny (na
parze). Jestem ze siebie dumny w tym tygodniu nie było słodyczy, przyznaję
dodaję cukier do kawy lub herbaty. Miałem taki eksperyment wszystko bez cukru i
nie wyszło. Nie było też ciast. Normalnie jestem orto w diecie i to mnie bardzo
cieszy. Jeszcze wieczorem ćwiczenia i koniec dnia. Oby tak dalej szło.
Taki mały epizod z życia rodzinnego:
Jest wieczór, syn kąpie się w wannie, wchodzę do łazienki patrzę, a w wodzie
pływa pianka do golenia (satin care), pytam się - po co ci ta pianka. Odpowiedź
brzmiała:
żeby skóra była jeszcze gładsza. Ot i tak działają reklamy.