Z weekendowych wieści? Byliśmy u rodziców a to oznacza:
- truskawkowe szaleństwo na plantacji wujka (ale się objadłam)
- imieninową imprezę mamy, dziadka i kuzynki
-ślub koleżanki(robiliśmy bramy)
Dwa ostatnie punkty zaowocowały- imprezą do 2.15, brakiem snu i ogólnym rozleniwieniem rodzinki w niedziele. A i jeszcze wywołały zmartwienie, u babci bo K za mocno poimprezował i to ja musiałam wracać co nie jest mile widziane u mojej babci bo wg. niej zabije siebie, jego i pewnie kogoś jeszcze, ewentualnie nie zabije nikogo tylko skasuje auto(mimo że nigdy na drodze nie miałam sytuacji po której mogłaby tak twierdzić) Pamiętam że jak zdałam prawko usłyszałam od niej" to dobrze! ale nie jeździj! Proszę nie jeździj bo się zabijesz"(no chyba, że trzeba babcie gdzieś zawieść) :)
Dietkowo też trochę poszalałam. Podejrzewam że prze 2 dni zjadłam jakieś 5-7 kg truskawek. I co mi się nie zdarzyło od bardzo dawna 2 dni z rzędu jadłam ziemniaki(do chłodnika kasza jakoś tak nie bardzo pasuje)Ogólnie nie jem ich bo mi nie smakują ale...skwareczki i koperek na nich skusiły mnie :)
Dziś truskawkowego szaleństwa ciąg dalszy! W planach obowiązkowo dżem i może tarta truskawkowa z czekoladą. Chyba raczej na pewno bo jak nie teraz to kiedy? Sezon minie a ja nie skosztuję tarty czekoladowej z truskawkami i bitą śmietaną....
Jeszcze tylko doniosę Wam, że moja waga oszalała. Poważnie. Ważyłam się w piątek pokazała 61,7kg9jeszcze jakieś 2 tygodnie temu było 64) Większe zdziwienie było jednak wczoraj. Zdobyłam się na odwagę i wlazłam na nią żeby przekonać się jak bardzo poszalałam i zobaczyłam 61.00kg na 4 dni przed @ to po prostu niewiarygodnie, niemożliwe, niezrozumiałe, nierealne i nie do ogarnięcia....