:)
Spodnie zaczynają mi "wisieć" na udach i w pasie. dziwne bo nie czuję zeby mnie ubywło. Ale może? Byłoby cudownie!!!!Jutro pomiar wagi i wszystkiego innego.
Załamię się jak zobaczę że nic się nie zmieniło. Ale o tym jutro
ta sobota znacznie się różniła od innych. po raz pierwszy w weeken ćiwczyłam. zawsze odpuszczałam to sobię tłumacząc sobie , że jestem zmęczona po zajęciach i całym tygodniu. W efekcie zaczynało się szaleństwo.( w tygoniu jakoś tak łatwiej utrzymac porządek dnia- ppraca, porót, obiad, ćwiczenia, domowe obowiązki) Nie wiem czy jutro też mi się uda poćwiczyć. Zostaję na uczelin do 16.00 a później mam kurs tańca, zakupy i musze odwiedzić kuzynkę która mieszka naprzeciwko mnie ale pbie jakoś nie mamy czasu na spotkania i pogaduchy.
Aha.... nie będę pisła że na obiad zjadłam sos- (wyskoko kaloryczny) ale z razowym makaronem, bo będzie się to kładło cieniem na tak ładny dzień
Najważniesze że dziś ćwiczyłam
kiepski dzień
Ciężko mi dziś. Wszyskto jakoś nie tak idzie jak powinno. Ale to nic. jutro jest nowy dzień i będzie dobrze.
Dziś nie ćwiczyłam. Wracając z parcy poszłam na zakupy(przeszła z 4 km po mieście, może wystarczy) do domu wróciłam padnięta. Jutro też chyba nie poćwiczę. mam szkołę do 17.00, w niedziele to samo. Może mam depresje niećwiczeniową?Uzależniłam się? Przeciez tego nienawidzę!!!!(Ta dysleksja mnie wykończy- nigdy nie wnim czy dobrze pisze i czy mi się literki nie poprzestwaiły) Wczoraj tez było kiepsko. Byliśmy na kursie tzn. na katehezach małżeńskich i okazało się ze musimy chodzić 10 tygodni żeby dostać papierek o odbytym kursie. Nie skometuję tego tak jak bym chciała. Miłego wieczoru wam życzę
będzie dobrze!!!
Taka piękna wiosna może zapowiadać tylko pozytywne zmiany! Więc od dziś nie przejmuję się że waga nadal stoi, że spodnie w których chodziłam w grudniu są lekko za ciasne. będzie dobrze... bo musi być!!!!!Nie przejmuję sie że do kośioła muszę chodzić dwa razy tygodniu na nauki przedślubne(chociaz wolałabym poćwiczyć) Można sie uzaleznić od ćwiczeń nie lubiąc ich? mało to normalne, ale trudno. mam mocne postanowienie: po świętach będe ważyć tyle co teraz, ani kg więcej!!!
Wczoraj wieczorem, znudzona meczem(bo 10:0 naprawde może znudzić) skusiłam się na dwa rogaliki mojej mamy takie, z budyniem.(dobrze ze mój facet zjadł całą resztę) ale przez cały dzień byłam grzeczna. Chyba sobie to wybaczę.
Kolejny dzień
Nie bedę pisała o wczorajszym wieczorze i o tym że zjedzony gołąbek nie przyniósł mi tyle radości co zawsze(bo myślałam o odkładającym sie tłuszczyku na moich biodrach) Już wiem że nawet jak bede miała na coś ochotę to nie warto. Wyrzuty sumnienia zabijają radość jedzenia! Dodtakowo w ramach pokuty za to szaleństwo obiecałam sobie godzinkę rowerku dziś. Dam radę! Chyba. (mogłam go nie jeść, przynajmniej nie tak póżno)Najważniejsze że wiosna zaczęła sie już na dobre. Bedzie więcej słońca, więcej energi i ochoty do ruszania się!!!
Kolacja?
Siedze , piszę i .... myślę o gołąbkach które moja kochana mama "podała" mi przez kuzynkę. Uwielbiam gołąbki. Postaram się już nie jesć dziś ale nie obiecuję! Zwłaszcza że na obiad zjadałam psełdo młode ziemniaki i jajo. (oczywiście z masełkiem i cebulką) . Sama za siebie trzymam kciuki!
Katastrofa!!!
Wczoraj odwiedziała mnie koleżanka. Nie widziałyśmy się ponad rok. Skończyło sie na całej butelce wina, dwóch kawałkach pizzy, kilkunastu chipsach i kolacji. Nie mogłam zasnąć!!! Jeszcze dziś czułam ten ciężar,a le jak wiadomo łakomstwo jest sliniejsze od rozsądku i ....dziś zjadłam znowu dwa kawałki pizzy. Nic nie smakuje tak dobrze jak zimna pizza. Ale mam wyrzuty sumienia. dziś ide na kurs tańca. Ponad godzina ruchu, potem jeszcze w domku jakieś ćwiczenia i od poniedziałku znowu ścisła dietka!!!!
ach te pierogi!!!!
Wczoraj skusiałam sie na ....6 pierogów babci z kapustą i grzybami(smażone na oleju) ale było pysznie!!!!. Za karę ćwiczyłąm dziesiesięć minut więcej i nie jadłam nic od 17.00. Najgorsze jest to ze mam ochotę na więcej!!!Dziś na szczęście praca , potem zajęcia do 21.00 jak przyjdę do domu mam nadzieje być taka zmęczona ze nie będę myśleć o jedzeniu. Bilans dnia? Szęść przepysznych pierogów, dwie i pół gramhamki, kilka klrakersów i mała porcja sałtaki z ryżem i paluszkami krabowymi.Do tego 50 min ćwiczeń , chyba nie jest źle? Tylko waga od tygodnia stoi.
25.03.2009r
Dwa tygodnie do świąt a ja dalej ważę 63kg! Mój plan był prosty... do świąt 60 do maja 58 a potem 55 i sabilizacja= trzymanie wagi do pażdziernika żeby na ślubie wyglądac ok! Tylko że plan diabli wzięli!!! Jest koniec marca a ja na początku drogi do upragnionych 55 kg! Sześć miesięcy do ślubu i 8 kg nadwagi!!! Pomocy!! Jak się tego pozbyć?. Staram się, ćwiczę 3-4 czasem 5 razy w tygodniu po 40-45 min ale waga stoi w miejscu. Zwariowac można!!!!