Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Powiem szczerze, już rady sobie nie daję z tym wszystkim, a przede wszystkim ze sobą samą;-(. 3 lata temu waga pokazywała 85kg. Zakochałam się, wyszłam za mąż. Potem ciąża.Przytyłam do 122kg. Mąż zaczął z dnia na dzień tracić mną zainteresowanie, zewsząd dochodziły kąśliwe uwagi rodziny męża i najbliższego otoczenia. W pewnym momencie poczułam, że nas już nie ma. Moje podejrzenia potwierdziły się. Mąż znalazł pocieszenie u innej kobiety, lepszej, zgrabniejszej, nie nerwowej. Wyprowadził się do niej, a ja zostałam z dzieckiem. Będąc na widzeniu z dzieckiem oświadczył mi, że nigdy mnie nie kochał i w najbliższym czasie wystąpi o rozwód W samotności płakałam i zajadałam stresy, aż wreszcie odważyłam się stanąć na wagę. Nie mogłam uwierzyć. 141kg ;-( Chcę zawalczyć o siebie, bo droga, którą idę jest do nikąd. Mam dla kogo żyć! Chcę być zdrowa dla mojej córki, bo ona ma już tylko mnie. 3 WRZEŚNIA 2011 NAJSZCZĘŚLIWSZA KOBIETA NA ZIEMI!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283175
Komentarzy: 9368
Założony: 12 stycznia 2009
Ostatni wpis: 19 marca 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PomocyAnia141

kobieta, 41 lat, Warszawa

170 cm, 130.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 marca 2010 , Komentarze (32)

Otóż dziś rano znów wlazłam na wagę (bo postanowiłam się kontrolować także na wyjściu z detoksu) i znów spadeczek. Szału nie ma, bo tylko 30 dag, ale zawsze to minus, a nie jojo, jak wiele mnie tu ostrzegało. Wczoraj odebrałam wyniki i zaraz popędziłam do lekarza. Stwierdził, że są dobre, a najbardziej zadowolona jestem z poziomu cholesterolu, ponieważ pierwszy raz mam go w normie. Także jestem szczęśliwiutka. Dziś drugi dzień na papkach. Do pracy utarłam sobie 2 jabłka i 2 marchewki - włożyłam do pojemnika i zabrałam ze sobą. A jak przyjdę już do domu, to ugotuję i zmiksuję sobie cały brokuł - ale będzie uczta. A teraz wracam do pracki Kochane i życzę Wam miłego dnia, a tym, które są na detoksie (bo widzę, że sporo takich osób jest) WYTRWAŁOŚĆI I SIŁY - pamiętajcie najgorsze są pierwsze 2-3 dni, a potem już z górki. Buziolki!!!!!!!!!!!!!!! Anka

29 marca 2010 , Komentarze (32)

Otóż Dziewczynki, pragnę donieść, że dziś zauważyłam kolejny spadek o 40 dag!!! Detoks już dawno zakończony, a kiloski jak same widzicie nadal lecą. Dziś natomiast jem przez cały dzień taką pyszną papkę z miksowanych ugotowanych warzywek - ale rozkosz mówię Wam. Może wieczorkiem utrę sobie jabłuszko i zjem, bo chce mi się czegoś słodkiego. Samopoczucie nadal fantastyczne!!! Czuję się lekko, chód mam płynny, z gęby praktycznie uśmiech nie schodzi i.....chyba nawet trochę tęsknię za smakiem mojej miksturki A teraz pędzę odpisywać na Wasze wiadomości. Buziaczki!!!!!!!!!!!! Anka

28 marca 2010 , Komentarze (14)

To już ostatni dzionek, kiedy piję wywar z warzyw - Boże, jaki on pyszny. Jutro natomiast włączam już miksowane warzywka. Pojemy sobie!!! Postanowiłam się dziś zważyć (ponieważ chcę zobaczyć co dzieje się z organizmem w trakcie wychodzenia z detoksu) i tu miła niespodzianeczka: minus 30 dag!!!!! Także jak na razie to nie ma żadnego jojo tylko lecimy w dół. Dziś między zajęciami wyciągałam swój termosik i raczyłam się wywarkiem - ale się ludziska na mnie patrzyli. Po zajęciach ruszyłam prosto do rodziców po małą, a teraz robię Wam wpisik, by zaraz potem wskoczyć na 2 godzinki na rowerek - BO RUCH TO RZECZ ŚWIĘTA. Moja skrzyneczka znów pęka w szwach. Pozwólcie, że jutro wezmę się za odpisywanie w robocie - bo szefostwa nie będzie do południa. Wiem, że nie powinnam, ale nie ma innego wyjścia - nie takie rzeczy robią u mnie ludzie w pracy, gdy nie ma przełożonych. Także do napisania jutro i BUZIACZKI!!!!!!!!!!!!!!!! Anka

27 marca 2010 , Komentarze (57)

Otóż wczorajszy poranek był pełen przemyśleń: co dalej, czy ciągnąć ten detoks, czy też zacząć robić tzw. "wychodzenie". Otóż wychodzę Dziewczynki. Mam w sam raz 9 dni do Świąt, aby przeprowadzić to wychodzenie - zaleca się, że długość wychodzenia musi być równa czasowi, w którym byliśmy bez jedzenia, więc jest prawie idealnie. 10 dni detoksu i 9 dni wychodzenia. Dzięki temu na śniadanie Wielkanocne będę mogła zjeść jakieś pyszne jajeczko. O białej kiełbasie muszę zapomnieć, bo na nią jeszcze zbyt wcześnie.

W wychodzeniu z detoksu ważne jest to, aby przez 2-3 tygodnie nie używać soli. Ja jeszcze wczoraj rano poszłam do pracy głodniutka, ponieważ chciałam oddać krew i mocz na badanie do laboratorium, ale zabrałam ze sobą wywar z warzyw w termosie i piłam sobie gorący przez cały dzień.

Wywar wyglądał tak:
3 litry wody
2 marchewki
1 por
1 pietruszka
pół selera
1 cebulka
5 brukselek
5 kwiatuszków brokuła
1 ząbek czosnku
zero jakichkolwiek przypraw.
Gotujemy do miękkości warzywka. Wszystko odcedzam. Wywarek warzywny pije mamusia (czyli ja), a zmiksowane warzywka zjada córeczka (czyli Olivcia).

Nie macie pojęcia Dziewczyny, jak wyostrzyły mi się zmysły. Wczoraj, gdy nabrałam w usta pierwszy łyk wywaru z warzyw, to delektowałam się smakiem każdego z warzyw - czułam dosłownie każdy z osobna. Ludzie, którzy jedzą bez przerwy od momentu urodzenia niestety uodparniają się na takie doznania. Każdy łyk tego pożywnego wywaru był dla mnie jak eliksir i nagroda - tak to wczoraj czułam. Taki wywarek piję sobie także przez dzisiejszy i jutrzejszy dzień, a w poniedziałek wejdę z miksowanymi warzywkami - doczekać już się nie mogę.
Zresztą każdego dnia będę Wam wszystko na bieżąco relacjonować.

Teraz kolejna rzecz. Wiele z Was pisze, że chce spróbować przed Świętami. Z góry mówię, że nie ma to sensu, bo będziecie potrzebowały po tym detoksie przynajmniej tyle samo czasu, aby z niego wyjść. Do Świąt zostało naprawdę niewiele, więc nie ma możliwości, aby zmieścić się w czasie ze wszystkim. Nie możecie zaraz po nim rzucić się podczas Wielkanocnego śniadanka na jedzenie - bo konsekwencje będą ogromne. Jeśli ktokolwiek z Was chce spróbować, to naprawdę najrozsądniej będzie zacząć sobie po Świętach, na spokojnie.

Inna rzecz: prawie każdy pyta o przepis na tą miksturkę. Kochani ciężko jest odpisać jednego dnia na ponad 90 komentarzy i 161 prywatnych wiadomości - chociaż uwierzcie, że każdemu staram się odpisać. Otóż wszystko dokładnie opisałam w swoim wpisie z dnia 12 marca 2010 roku. Macie tam co trzeba kupić (nawet ze wskazaniem miejsc), jak robić miksturkę i w jakich ilościach ją pić.
 
Następna sprawa: DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I WIADOMOŚCI PRYWATNE - ZARÓWNO TE BUDUJĄCE, JAK I GNOJĄCE MNIE. NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ NAPRAWDĘ, ŻE TYLE OSÓB MNIE WSPIERA, ŚLEDZI MOJE ZMAGANIA KAŻDEGO DNIA I DOBRZE ŻYCZY. DLA WAS WSZYSTKICH OGROMNE PODZIĘKOWANIA - BEZ WAS NIE OSIĄGNĘŁABYM TEGO.

Padają też pytania, jak wytrzymałam te dni i co robiłam, żeby nie rzucić się na jedzenie. Otóż wciąż wynajdywałam sobie zajęcia, ogólnie bardzo dużo się ruszałam, a oprócz tego każdego dnia wieczorkiem siadałam na rowerek stacjonarny i pedałowałam w średnim tempie przez 2 godzinki oglądając telewizorek. Ale NAJWIĘKSZĄ MOJĄ MOTYWACJĄ BYŁ  mój były mąż. Wystarczyło, że przez moment popatrzyłam gdzieś na mieście na jego duracką gębę (przepraszam, ale nie trawię gościa) i miałam motywacji na calutki dzień.

I ostatnia kwestia: ja naprawdę nikogo nie namawiam na jakieś głodówki (bo i z takimi zarzutami się niestety spotkałam) - przykre jest, że są tu osoby, które tak to odbierają. Ja zrobiłam to sama dla siebie, nie dla szpanu, nie dla uzyskania podziwu innych osób, ale - DLA SIEBIE SAMEJ!!! Równie dobrze mogłabym przeprowadzić ten detoks bez informowania tu kogokolwiek o tym fakcie,a potem jedynie wprowadzić zmiany na pasku wagi i siedzieć sobie zadowolona, ale nie o to tu w tym wszystkim chodzi. Pomyślałam sobie, że WARTO podzielić się tym co będę przeżywała każdego kolejnego dnia detoksu z innymi ludźmi. Zakładałam, że jeśli poniosę klęskę, to trudno - będziecie jej świadkami, ale jeśli zacznę zauważyć pozytywy, jakie niesie za sobą ten detoks, to będzie super, jeśli ktoś jeszcze przed swoją decyzją "podjąć to wyzwanie czy nie" będzie wiedział co się dzieje każdego kolejnego dnia podczas detoksu i jak się zachowywać w takich sytuacjach.

I tak na koniec: większość z Was (z całym szacunkiem) zauważyła tylko tych straconych 12.70 kg, ale dla mnie nie to jest najważniejsze. Czuję się zdrowsza, lżejsza, energiczniejsza. Moja buzia od wielu lat tak dobrze nie wyglądała - jej stan poprawił się o 80%. Nie mam prawie pryszczy, a tyle lat katowałam się tetracykliną i to bez większych skutków. Rozwaliłam sobie jedynie jelita i żołądek dzięki temu. Ech szkoda gadać na ten temat, bo gdybym wiedziała, że są naturalne metody walki z tym, to w życiu bym nie pchała w siebie tej chemii. Wystarczyło jedynie 10 dni pozostać bez jedzenia, aby organizm przestawił się na wewnętrzne odżywianie: pozjadał złogi, stare komórki, stany zapalne, niedoleczone uśpione w nas choróbska z dawnych lat. Poza tym w pracy wszyscy widzą zmianę: buźka promienna, nawet lwie zmarszczki na czole jakby się wygładziły, włosy pięknie błyszczą, paznokcie są mocne i bez białych plamek, skóra gładka - TO SĄ DLA MNIE NAJWIĘKSZE PLUSY DETOKSU I DLA TAKICH RZECZY WARTO BYŁO TO WSZYSTKO ZROBIĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!A spadek wagi to dla mnie cholernie miły i zaskakujący dodatek. Wyobraźcie sobie, że wczoraj nie dowierzając swojej wadze zważyłam się jeszcze na wadze w pracy (pamiętacie takie stare wagi u szkolnych pielęgniarek z wysięgnikiem na pomiar wzrostu?), potem u koleżanki i u mamy. Różnica, jaką zauważyłam między pomiarami to 20dag w tą czy drugą stronę, więc wynik jest autentyczny.

Powiem Wam, że tych 10 dni zmieniło mnie samą duchowo: wyciszyłam się, straciłam tendencję do wpadania w panikę, wyolbrzymiania problemów. Cieszę się z tego co mam i doceniam każdy dzień, który jest Nam dany. I ostatnia już kwestia (od 15 min pisze już chyba, że to ostatnia) wczoraj po pracy odwiedziłam fryzjera - potrzebowałam odmiany. Efekt jest taki: to Wasza nowa Anka z króciutką fryzurką - niezależna i mocna babeczka, tamtej Anki już nie ma i to w dużej mierze podniosłam się dzięki Wam:


A teraz wielkie buziaki KOCHANI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Lecę gotować wywar, a na 12.00 jadę na wykłady.
Z ostatniej chwili: chyba nawet już jojo mnie tak nie przeraża, bo dziś waga wskazała pół kilograma mniej od wczorajszego ważenia!!!!!!!!!!!

26 marca 2010 , Komentarze (104)

A OTO I WYNIKI

WAGA WYJŚCIOWA   107 kg

10 DNI DETOKSU

WAGA KOŃCOWA  94.30 kg

WYNIK   - 12.70 kg

 

Pozdrawiam Was Wszystkich.

Anka

25 marca 2010 , Komentarze (20)

Aż mi się łezka w oku kręci, że dotrwałam do dziesiątego dnia. Nie będę przed Wami ukrywać, że jestem pełna dylematów, ponieważ bardzo chciałabym przedłużyć ten detoks jeszcze o kilka dni. Jak widzę, jakie są z tego korzyści (i nie mam tu na myśli tylko utraty wagi, którą jutro zobaczę). Wszystko to, co obserwuję po własnym organizmie jest dla mnie po prostu zachwycające ...... i pomyśleć tylko, że wystarczyło jedynie zastosować tak prostą metodę. Piszecie dużo o tym, że rozwalę sobie przemianę materii - a czy Wy naprawdę myślicie, że ja nie jestem świadoma tego, iż moja przemiana materii spowolniła na czas detoksu? Piszecie też, że jojo murowane - Dziewczyny, także wzięłam na to poprawkę, że może tak być i nawet jeśli pójdzie mi w górę kilogram czy dwa, to rąk z tego powodu nie załamię, bo korzyści, których teraz doświadczam, biją wszystko na głowę. I powiem Wam szczerze, że gdybym jeszcze raz stanęła przed decyzją próbować czy nie, to teraz z perspektywy czasu, tego co przeszłam i odmiany, jaką widzę powiem: TAK. Muszę też pomyśleć nad tzw. wychodzeniem z głodówki - to jest szalenie ważne. Nie można rzucić się na jedzenie tak, jak wielu myśli. Wiem, że przez kilka dni będę na wywarze z warzyw, a potem miksowane warzywka i tak stopniowo w mniejszych ilościach włączać będę powolutki inne rzeczy. Jest jeszcze coś o czym tu nie napisałam: tuż przed rozpoczęciem detoksu zrobiłam sobie całą morfologię. Po detoksie też mam zamiar ją powtórzyć i porównać. Jestem też ciekawa, jak będzie z moim ciśnieniem krwi - zawsze było bardzo duże. Spotykam się z pytaniami, czy stosuję w tym detoksie herbatki przeczyszczające (senes itp). Nie stosuję takich rzeczy. Natomiast oprócz tej robionej miksturki opijam się zieloną i czerwoną herbatą - no żłopię ją litrami, bo to jedyne ciepłe, co wlewam w organizm. Syrop klonowy, który stosuję nazywa się BlackRosse i zapłaciłam za buteleczkę 250ml 35zł. Wodę źródlaną kupuję w Biedronce (5 litrów za 1.50zł). A pieprz cayenne (czili) z Kamisa za 1.20zł.

WSZYSTKIM TYM, KTÓRZY PRZEZ TEN CZAS ODWIEDZALI MNIE, WSPIERALI, GANILI, ŻYCZYLI DOBRZE - BARDZO MOCNO DZIĘKUJĘ. TO OSTATNI DZIEŃ. JUTRO CHWILA PRAWDY I DECYZJA, CO DALEJ. CZY ROBIĆ WYCHODZENIE Z TEGO DETOKSU, CZY POCIĄGNĄĆ DETOKS JESZCZE O KILKA DNI.

B U Z I A K I !!!!!!!!!!!

Anka

24 marca 2010 , Komentarze (24)

Powiem tylko tak:

CZUJĘ SIĘ ZAJEBIŚCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zero głodu i burczenia w brzuchu, zero zimna, zero zawrotów głowy, full energii, ładne paznokcie, które już się nie rozdwajają, włosy zdecydowanie bardziej błyszczące i jedwabiste, skóra na buźce pięknieje (a przecież tyle lat walczyłam bezskutecznie z trądzikiem), łachy z grzbietu lecą, a największa niespodzianka czeka Nas w piątek rano

Buziaki dla Was moje Motywatorki!!!!!!!!!!!!!!!!


23 marca 2010 , Komentarze (13)

Rozpoczynam dzień ósmy! Nawet nie wiecie ile problemu miałam dziś z wyborem ubrania do pracy. Ostatecznie zebrałam spodnie paskiem, żeby się jakoś na tyłku trzymały. Dziś po pracy ruszę na miasto i kupię coś na tyłek, co będzie mi dawało komfort psychiczny - bo wczoraj przez cały dzień odruchowo poprawiałam gacie. Pytacie kiedy koniec. Otóż postanowiłam wstępnie, że zrobię pełnych 10 dni. Akurat i okres mi się skończy, także pomiar będzie autentyczny, bo i woda zejdzie do tego czasu. Wiem, że jesteście ciekawe ile schudłam - wierzcie mi, że ja też. W zasadzie to każdego dnia walczę ze sobą, aby nie wejść na wagę. Ale to jeszcze tylko 3 dni i w piątek rano wskakuję na wagę - mam nadzieję, że nie zawiedziemy się wszystkie. A teraz czekam na mamę aż przyjdzie i pędzę do pracki Kochane. Buziaczki dla Wszystkich!!!!!!!!!!!!! Anka

22 marca 2010 , Komentarze (7)

Niestety nie miałam czasu, aby zrobić Wam wpis rano, więc czynię to w pracy. Pracę już w zasadzie skończyłam i mogłabym jechać już do domku, ale coś mi internet szwankuje, a nie chcę, abyście pozostały bez wpisu. Dziś jest pierwszy tydzień mojego detoksu. Czuję się fantastycznie. Naprawdę na nic nie mogę narzekać. Mam dużo energii, czuję się zdecydowanie lżejsza, wszystkie ciuchy, które nosiłam mając 107 kg chyba będę musiała wymienić, bo wyglądać zaczynam już w nich, jak lump - są zdecydowanie zbyt duże. Zauważam plusy mojego oczyszczanka: paznokcie mi się nie rozdwajają (a zawsze miałam z tym problem), włosy mniej mi wypadają i są takie lśniące, no i najważniejsze moim zdaniem - na zdjęciach może i tego nie widać, bo zawsze staram się to dobrze maskować podkładem, ale miałam zawsze spore problemy trądzikowe z cerą. Natomiast aktualnie moja buzia ZACZYNA ŁADNIE WYGLĄDAĆ I WSZYSTKO SIĘ WYGAJA. To chyba cieszy mnie najbardziej. Ale największą niespodzianką będzie dla mnie moja waga, gdy zakończę detoks i stanę do pomiaru. Jeszcze nie wiem kiedy Dziewczynki, bo samopoczucie jest aktualnie fantastyczne, ale i tak jestem z siebie dumna, że z czystym sumieniem doszłam do pełnego tygodnia. No dobrze, powolutku się ubieram i wychodzę z pracy, a za Was Wszystkie mocno trzymam kciukaski!!!!!!!!!!! I dziękuję Wam wszystkim za komentarze - każdy jest dla mnie ważny!!!

BUZIOLE!!!!!!!!!!!!!!!!

Anka

21 marca 2010 , Komentarze (10)

Witajcie! Postanowiłam zrobić wpis przed wyjazdem do szkoły. Otóż nie wiem o co chodzi, ale od rana mnie nosi. Taka energia we mnie wstąpiła, że ho ho. Złe objawy już praktycznie ustąpiły, zawrotów głowy brak, burczenie w brzuchu zniknęło, nie odczuwam zimna - naprawdę jest dobrze. Nigdy się tak fantastycznie nie czułam!!!!! Dziękuję Wam za komentarze - dla mnie wszystkie są ważne. Pytacie ile jeszcze mam zamiar pobyć na detoksiku. Otóż uważam, że najgorsze dni są już za mną, ale możecie mi wierzyć, że jeśli osiągnę stan, w którym uznam, że organizm się już oczyścił, to przestanę. Marzeniem tak naprawdę jest wytrwać do 10 dnia, ale czas pokaże, jak będzie. Ale gacie ze mnie lecą
Buziam Was!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.