Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Powiem szczerze, już rady sobie nie daję z tym wszystkim, a przede wszystkim ze sobą samą;-(. 3 lata temu waga pokazywała 85kg. Zakochałam się, wyszłam za mąż. Potem ciąża.Przytyłam do 122kg. Mąż zaczął z dnia na dzień tracić mną zainteresowanie, zewsząd dochodziły kąśliwe uwagi rodziny męża i najbliższego otoczenia. W pewnym momencie poczułam, że nas już nie ma. Moje podejrzenia potwierdziły się. Mąż znalazł pocieszenie u innej kobiety, lepszej, zgrabniejszej, nie nerwowej. Wyprowadził się do niej, a ja zostałam z dzieckiem. Będąc na widzeniu z dzieckiem oświadczył mi, że nigdy mnie nie kochał i w najbliższym czasie wystąpi o rozwód W samotności płakałam i zajadałam stresy, aż wreszcie odważyłam się stanąć na wagę. Nie mogłam uwierzyć. 141kg ;-( Chcę zawalczyć o siebie, bo droga, którą idę jest do nikąd. Mam dla kogo żyć! Chcę być zdrowa dla mojej córki, bo ona ma już tylko mnie. 3 WRZEŚNIA 2011 NAJSZCZĘŚLIWSZA KOBIETA NA ZIEMI!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282809
Komentarzy: 9368
Założony: 12 stycznia 2009
Ostatni wpis: 19 marca 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PomocyAnia141

kobieta, 41 lat, Warszawa

170 cm, 130.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2020 , Komentarze (21)

Obiecałam Wam, że będę uczciwie recenzować Wam, jak to jest z używaniem dermarollera i jego efektami (jest tu parę osób, które są zainteresowane tym urządzonkiem). Z tego co wiem na efekty trzeba czekać nawet do roku, a potem podtrzymywać je zabiegami. Spotkałam się z takimi opiniami, że wiele osób widzi zauważalne efekty już w pierwszy tygodniu od pierwszego użycia tego urządzenia. No cóż, otóż jest tak, że wczoraj zrobiłam pierwszy zabieg i byłam mocno przygotowana na krew, a później spuchnięcie buzi. Urządzenie zapakowane jest sterylnie i gotowe do pierwszego użycia. Ja jednak psiknęłam kilka razy octeniseptem na głowicę rolki (może być inny środek, ale z alkoholem). Bardzo mocno wypeelingowałam buzię, tak, aby była czysta i gotowa do zabiegu. Nałożyłam rękawiczki. Pipetką na twarzy rozprowadziłam silne serum antyoksydacyjne, które dostałam od męża na święta, wklepałam w twarz i zaczęłam przesuwać rolką po twarzy z lekkim dociskiem według wskazówek (poziomo, pionowo, lewo i prawo skrętnie). Rolowanie trwało około 20 min, potem raz jeszcze wklepałam serum, ponieważ te powstałe w  skórze nakłucia zamykają się od 15 do 60 min. 

Powiem Wam, że z pewnością każdy zareaguje na ten zabieg inaczej. Ja widziałam filmy, gdzie były delikatne zakrwawienia, gdzie indziej tylko same zaczerwienienia, inne osoby potrzebowały przed zabiegiem użyć kremu znieczulającego, inni wytrzymywali zabieg bez konieczności kremu. Być może ja mam inny próg bólu, ale oprócz delikatnego pieczenia nie odczuwałam żadnego dyskomfortu (a naprawdę dosyć zdecydowanie przyciskałam tą rolkę do ciała). Być może mam grubą skórę, ponieważ nie było u mnie ani jednej kropelki krwi. Jedyne co wystąpiło, to zaczerwienienie i mrowienie lub delikatne pieczenie. Dobrze jest zrobić zabieg wieczorem w piątek, ponieważ jest czas, aby skóra wydobrzała przez weekend. Dziś obudziłam się bez żadnego dyskomfortu. Zaczerwienienie znika równomiernie, skóra jest jakby taka  trochę napięta. Przemyłam skórę płynem micelarnym, potem psiknęłam kilka razy tonikiem (skóra zachowuje swoje pH). A na koniec przez cały dzień staram się nawilżać. Robię to kremem nawilżającym z tej samej serii, co serum antyoksydacyjne (nie daję tu żadnych nazw, bo ja niczego nie mam zamiaru tu reklamować). Absolutnie nie możecie nałożyć makijażu nazajutrz po zabiegu - i stąd wiecie dlaczego najlepiej zrobić ten zabieg w weekend. Skóra ma wydobrzeć i odpocząć. Picie wody pomaga, więc piję. Aplikuję też sobie witaminy w zwiększonych jednostkach (C, A, E). Po to te witaminy. A no po to, aby wspomogły one produkcję elastyny i kolagenu w skórze. O tym, jak ma się moja skóra będę mogła Wam napisać dopiero w piątek, gdy upłynie już wymagany czas.
Niżej zdjęcie poglądowe tego zestawu, ale bez żadnych marek - na rynku jest tego sporo, więc każdy wybiera to, co jest dla niego najlepsze.

10 stycznia 2020 , Komentarze (11)

Tak, jak w tytule, pokazała dziś swoją wyższość, ale zrobiła to w sposób przemyślany. Weszła do nas i zwróciła się do jednej z koleżanek, że musi ją PRZEPROSIĆ, ponieważ wczoraj miała poruszyć z nią kwestię urlopów, aby wybrała termin jako pierwsza. A patrząc na mnie rzuciła niby w przestrzeń ogólną, że z reguły ci, którzy najbardziej się opierniczają, to pierwsi lecą wpisywać się na urlopową listę. Patrzyła na mnie, więc uznałam, że chyba do mnie kierowała tą przytyczkę - a może po prostu jestem przewrażliwiona lub uprzedzona. Ani razu nie wpisałam się jako pierwsza na tą listę. Ja nawet nie opuszczam w ciągu dnia swojego stanowiska pracy, a moje współpracowniczki non stop wychodzą na miasto i załatwiają sobie prywatne sprawy. Ech, ja to chyba za głupia jestem i żyć nie umiem, jak to jedna Vitalijka mi napisała (a w rozumieniu dosłownym, żebym zachowywała się, jak reszta, prawiła komplementy, zaskakiwała jej). Powiem uczciwie - nie nadaję się do takich szopek, a na zmianę charakteru jestem za stara. Prędzej się sama zwolnię, niż ktoś złamie mi kręgosłup zasad.

Cieszę się, że już kończę pracę, zaraz lecę do domu - dziś użyję wieczorem swojego dermarollera, który przyszedł. Będę miała 2 dni, aby gęba mi się zagoiła jeśli po zabiegu wystąpi opuchnięcie lub krwawienie. Ależ jestem ciekawa efektów. Będziecie miały recenzję, czy warto kupić i stosować to ustrojstwo.

Trzymajcie się cieplutko Wszyscy :*

A na sam koniec taki oto mały motywator :)

9 stycznia 2020 , Komentarze (28)

Zawsze się wahałam i powstrzymywałam przed robieniem wpisu do pamiętnika będąc w pracy. Większość pracownic nagradzanych dodatkowo i tak siedzi na portalach społecznościowych. Ja wczoraj dostałam zapłatę za swoją rzetelność i lojalność pracowniczą. Dziś nie mam skrupułów i  wpis będzie z pracy. Nie rozstaję się dziś z dyktafonem i każde zbliżenie się przełożonej do mnie powoduje, że mam telefon w gotowości. Boże, do jakiej paranoi doszło ;( Nie zostawię tak tego, ale muszę mieć dowody, bo ona wszystkiego się wyprze, a na koleżanki liczyć nie mogę, bo wszystkie są pochlebczyniami przełożonej. Wiecie, ta sytuacja jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że idę właściwą drogą. Była dla mnie wczoraj olbrzymim sprawdzianem woli oraz determinacji. Dałyście mi wszystkie Kochane piękny dowód wsparcia, komentarze pełne różnych przemyśleń oraz sposobów na załatwienie tej całej sytuacji - DZIĘKUJĘ  <3 Wczoraj wieczorem, jak siadłam na rower, to tak mnie nerw trzymał, że za jednym podejściem rowerkowałam przez 1h i 40 min. Nie wiem, ale wciąż miałam przed oczami tą jej pogardę - chyba to mnie tak motywowało. Z tego rowerowego letargu wyrwały mnie słowa Tomka: "może już na dziś wystarczy?". On czuje, że coś jest nie tak. Wiem, że jest ogromnie taktowny i nienapastliwy, ale za parę dni z pewnością pojawią się pytania co się stało.
Dziewczyneczki z dietą wszystko ok, ćwiczenia jak pisałam super i dziś przychodzi mój dermaroller, bo zamówiłam - spróbujemy, raz się żyje, a przy okazji będę mogła Wam zrecenzować uczciwie ten wałek z kolcami :) 

Trzymajta się, nie dajta się, wszystkie jesteśmy piękne i wartościowe Babeczki :*<3

8 stycznia 2020 , Komentarze (94)

No właśnie, powinnam, ale nie zrobię tego - za dużo mam do stracenia ;( Dziś miałam tak fatalny dzień. Znieważono mnie w pracy, odarto z ludzkiej godności. Ponownie nie dostałam dodatku motywacyjnego. To już 1.5 roku, kiedy go nie otrzymuję i kiedy zmieniła mi się przełożona. Pracuję tak samo intensywnie, jak i w poprzednie lata, a może nawet i więcej. W mojej (być może subiektywnej ocenie) jakość mojej pracy jeszcze bardziej się podniosła, staram się (jako jedyna zresztą w pracy) rozwijać, doskonalić zawodowo. Zapytałam więc moją przełożoną szczupłą wysoką blond chłodną i wyniosłą osobistość, co takiego robię nie tak, skoro nie otrzymuję jako jedyna w pracy tego dodatku??? Odpowiedziała mi bez większych skrupułów: cyt. "jest pani gruba, więc nie może być pani efektywna w pracy". Zagotowało się we mnie. Powiedziałam ile robię w pracy, że wciąż mam zwiększane obowiązki, że stawiam na ciągły rozwój. Moja przełożona zakrzykiwała mnie, nie dopuszczała do głosu i wszystko odbierała jako atak i podważanie jej autorytetu. Nie wiem już sama co robić: te, które prawie nic nie robią, tylko uśmiechają się i prawią komplementy przełożonej są wystarczająco dobre, by mieć stały dodatek motywacyjny mimo, że nic szczególnego w pracy nie robią. O przepraszam - SĄ SZCZUPŁE! I to w zupełności wystarcza i jest argumentem do nagrodzenia tym dodatkiem. A ja gruba leniwa świnia siedzę i rzekomo nic nie robię, bom gruba(szloch)

Teraz powinnam po powrocie do domu zażreć te przykrości i niesmaczne insynuacje doświadczone w ciągu dnia. Wielka czekolada, czipsy, litrowa pepsi, z 10 kanapek, pół kilo ciasta. Ale zapytałam siebie uczciwie: KOMU, NO KOMU CHCESZ TERAZ WYRZĄDZIĆ KRZYWDĘ KOBIETO?????????????????????????? S O B I E ! A przełożona będzie miała jedynie satysfakcję, bo na całe życie pozostanę gruba, a ona grubych nie znosi. Dziś zrozumiałam, że ludzie z nadwagą czy otyłością są dla niej obiektami do kpin i pogardy. Przykre to. Mam nadzieję, ze Wy macie mądrzejszych i bardziej taktownych przełożonych. Nie mówiłam o tym Tomkowi, bo poszedłby do niej i chyba krzywdę by jej zrobił, zmasakrowałby ją prawnie, a mi kazałby się zwolnić. Ale nie o to tu chodzi. Tu chodzi o to, aby dać jej szansę na refleksje, na zrozumienie, jak podła jest jej postawa i krzywdząca wielu tych, którzy borykają się z tym problemem, co my. Nie jestem mściwa, ale powiem Wam, że gdy wychodziłam z tej rozmowy, pomyślałam sobie tylko w duchu, że życzę jej, aby kiedyś w życiu spotkała swój brzydki charakter w drugim człowieku. Tą refleksją będę kończyć. Staram się uśmiechać, pomagać innym, być radosna oraz życzliwa mimo, że jestem krzywdzona, ale ból bardzo często ma twarz uśmiechniętej grubaski ;(

Byłam na swojej grupie, zrobiłam mimo wszystko radosny wpis, napisałam do Sofijaaa, bo obiecałam podesłać filmy mojej dzielnej Koleżance. Teraz kończę posta i idę na rower, a potem jeszcze milion spraw do zrobienia, aby zakończyć ten dzień. Trzymajcie się Moi Kochani <3

7 stycznia 2020 , Komentarze (13)

Wiele z Was mogłoby pomyśleć, że jeśli nie ma przez cały dzień wpisu w pamiętniku, to pewnie nażarłam się i leżę gdzieś łykając łzy wstydu. Nic podobnego :D Otóż postawię sprawę jasno - wpisy w dniach pracujących będą krótsze. Wiadomo, dzieci, szkołą, praca, zajęcia pozalekcyjne, dom, a jeszcze trzeba ciągnąć dietę i na rowerze jeździć. W weekend wpisy będą rozleglejsze. Będą też odpowiedzi na Wasze prywatne zapytania Kochane. Dużo z Was pyta mnie cóż to za wspaniała motywująca grupa, do której należę. Otóż jest to: 100+ 
Dziewczyneczki, dziś dzień mega intensywny, mnóstwo spraw do załatwienia w pracy. Ale zdradzę Wam coś - dziś jak ubierałam się do pracy, to ciuchy lekko luźniejsze i jakby większy luz w butach (smiech) Dieta zachowana w 101%, ale czeka mnie jeszcze godzinka jazdy na rowerze i za moment zamierzam to uczynić. Sofijaaa dumo Ty moja - zrobiłaś to :*<3 Rób to każdego dnia proszę - choćby te 15 min. Jutro podeślę Ci na wiadomość prywatną linki do tego co oglądam. Większość jest niestety w języku angielskim, więc wybiorę tylko te z lektorem lub polskie produkcje.

Spadam Laseczki na rower, a niżej, tak dla rozluźnienia atmosfery i nabrania dystansu do siebie, małe zdjęcie :D(smiech)

6 stycznia 2020 , Komentarze (49)

Dzień rozpoczęty raniutko. Nie mogłam się go już doczekać. Wstałam parę minut po 6:00. To dzień ważenia w grupie ;) Pobiegłam do toalety, a potem na wagę. Mąż mówił, że przypominałam dziecko, które pędzi do buta na Mikołajki, żeby sprawdzić, co za podarunek dostało (smiech) Staję na wagę z wielką nadzieją, że zobaczę wreszcie za jedynką trójkę.......chwila prawdy i ..... jest 139.2 kg :D Opłacało się wczoraj pedałować 2 h  ]:>  Zameldowałam się na grupie i podałam wynik - byłam pierwsza i mam nadzieję, że Dziewczyny nie wezmą mnie za wariatkę, która spać nie może (smiech):D

Dalsza część dnia wyglądała tak: prysznic, jakiś lekki szpryc na twarz (czyt. makijaż), ubranko i pędem na Mszę. Dziś była intencyjna za moich śp. Babcię i Dziadka oraz ciocię (która uważam, że została zamordowana przez swojego męża lub przynajmniej mocno podżegana do popełnienia samobójstwa). 

Wróciłam do domu. Tomek i dzieci jeszcze spali. Małżonek otworzył oko, więc nasmarowałam mu plecy i powiedziałam: nie wiem, jak to zrobisz, ale za pół godziny Ty i dzieci macie być umyci i ubrani przy stole :D No i postarał się ;) Jesteśmy już po śniadaniu. Obiad dla rodzinki mam zaplanowany. Jedna latorośl przygotowuje się do szkoły, Tomek z małym czyta, a ja kończę ten wpis i zaraz siadam na godzinkę rowerka :) Cieszę się, że już jutro do pracy :D . . . ok, ok, tylko nie rzucajcie we mnie pomidorami ;):*
Buziaczki Kochani :*

5 stycznia 2020 , Komentarze (20)

Piękna, mroźna i słoneczna niedziela, mam już poranny spacer za sobą - cudnie chrupało pod butami :-) Dieta utrzymywana, ruch jest, pielęgnacja jest. A propo`s pielęgnacji, mam do Was zapytanie: czy któraś z Was stosowała lub stosuje dermaroller?

Załączyłam zdjęcia tego wałka z igiełkami. Podobno daje efekty pod kątem ujędrniania ciała i efektywniejszego przenikania substancji aktywnych w głąb skóry. Są dermarollery do ciała i do twarzy. Widziałam w necie porównania przed i po kuracji i robi to wrażenie. Jeśli ktoś używał, podzielcie się proszę wrażeniami i efektami. Ja skłaniam się, by zacząć się rolować w zaciszu domowym najmniejszymi i najbardziej bezpiecznymi igiełkami. Lecę ogarniać śniadanie, bo rodzina wstaje.

Buziaki :*

4 stycznia 2020 , Komentarze (11)

Wczoraj pod kątem psychicznym miałam dość słaby dzień. Ta wizyta byłego jednak spowodowała, że trochę się rozbiłam - człowiek mimowolnie wraca do tego, co było parę lat temu. Nie, nie bójcie się, w żaden sposób nie odbija się to na moim odchudzaniu. Moje Dziewczyny z grupy mocno potrafią wesprzeć w takich sytuacjach <3:* Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że wszystko idzie wzorcowo, jeżdżę na rowerku, spaceruję, po zakupy chodzę, a nie jeżdżę i trzymam dietę :D Jedna rzecz mnie korci - chciałabym wleźć już na wagę, a ważenie dopiero w poniedziałek. Mam nadzieję, że będzie już wtedy spadek chociaż na 139,99 kg (smiech) Tak Kochane, bardzo wyczekuję by zobaczyć tą trojkę zamiast czwórki - dodałoby mi to jeszcze więcej energii. W poniedziałek zaraz po toalecie ruszam na pomiar i przesyłam go Basi, by wpisała na grupie - mam nadzieję, że będzie można czymś ładnym się pochwalić ;)

Zakupy już zrobione. W sklepach ponownie ludzie zachowują się, jakby miał nastąpić jakiś armagedon - tłumy, które mają zapakowane wózki i kosze po same brzegi. Ludzie, przecież to tylko 2 dni bez handlu w sklepach (kujon) We wtorek znów je otworzą :PP Ja tradycyjnie po wodę, owoce, ser, jogurty i pieczywo adekwatnie do tych dwóch dni. Zaraz biorę się za obiad. Krupnik się mojej rodzinie zamarzył i naleśniki na słodko, więc będzie wedle życzenia :) Potem zabieram dzieci na spacer, małżonek nasmarowany i zostanie w domu. Potem rowerkuję, balsamuję i takie tam pierdoły kosmetyczne zwane rozpieszczaniem ciała ;)

Trzymajcie się Moi Kochani i dobrej soboty Każdemu życzę :*

3 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Dziś dzień mijał sobie spokojnie. Dzwonek do bramy, a pod nią mój były mąż. Nie dość, że pomyliły mu się dni odwiedzin córki, to jeszcze pijany, bo niezrozumiale bełkotał, a gdy powiedziałam, że niech idzie wytrzeźwieć, to zrobił się agresywny i zaczął krzyczeć na całą ulicę, że utrudniam mu kontakt z dzieckiem :< A gdzież on był wtedy, gdy go potrzebowałyśmy??? Pytanie retoryczne, bo dobrze wiem, gdzie był. Nie potrafił nawet utrzymać tamtego związku. Najgorsze jest to, że córka musi być obserwatorem tego wszystkiego ;( 

Cóż w diecie? A no spokojnie. Trzymam ją i siebie w ryzach, aktywność fizyczna także jest. Jestem tak zdeterminowana w postanowieniach, że nikt nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi i skłonić do tego, że w nerwach sięgną po coś niedozwolonego do jedzenia :x

A co u Was Kochane Robaczki? Zauważam, że sporo osób zaczęło pisać swoje pamiętniki z początkiem roku - brawa dla Was i za właściwe decyzje 8)

Dobra, obiad się dogotowuje, a Tomek na wieść o moim byłym pod bramą postanowił zerwać się szybciej z pracy i zaraz będzie w domu. Buziole i nie traćcie pogody ducha :D

2 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Wczoraj dieta utrzymana i przejechane na rowerku 50 min. Ćwiczę aktualnie przy takim fajnym programie przyrodniczym "Nasza Planeta" - coś wspaniałego. Tak wciąga, że nawet nie wiem, kiedy mija mi ten czas :)

Dzień zaczął się od ostrego marszu do sklepu. Zakupy rozsądnie zrobione - najważniejsze pieczywo dla rodzinki, którego ja już nie jadam (chleb) Mąż ledwie dziś zwlókł się do pracy. Nasmarowałam mu plecy, nakarmiłam, całus motywujący i w drogę moja druga połowo ;) Teraz dzieciaczki, na szczęście żadne nie ma tendencji do marudzenia i co mama przygotuje, to zjedzą - a mama stara się karmić zdrowo. Dzieci dopiero 7 stycznia pojadą do swoich zajęć, bo w tym roku tak duża przerwa w placówkach oświatowych. Zaraz będziemy sprzątać po śniadanku, trochę ogarniemy dom, nastawimy pranie, następnie przyjeżdża babcia, ja zajmę się obiadem, około 16.00 wróci małżonek, ja postaram się wówczas skupić trochę na sobie, porowerkuję i będzie sumienie czyste ;) 

Nie wiem, jak Wy, ale ja cieszę się, że te święta już minęły - dużo tego (kreci) Dla mnie najlepsze są tzw. normalne dni.  Dziś w zasadzie skończył się już okres, więc stanęłam na wagę. Jest spadek o 1.4 kg, a waga pokazuje 140.8 kg. Nie mogę się doczekać, kiedy po jedynce zacznie zamiast czwórki pojawiać się trójeczka :)

Buziole Kochani - dużo energii i pozytywnych myśli na ten dzień !!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.