Witajcie w sobotnie południe prawie...
Nic nie pisze bo diety brak...nie wiem co mi znowu jest....,że ona się gdzieś zgubiła po drodze....a może miałam już dość ograniczeń co mogę a czego nie moge jeść..albo to,że jestem przed @@@..Dużym sukcesem dla mnie jest to,że chodzę na te ćwiczenia...które są dla mnie męką bo niezły wycisk dają,,,,ale daję radę....
W pracy ostatnio znowu miałam podsumowanie moich wyników czyli jak sobie radzę była babka z biura przez które pracuję i mój szef...który ocenił mnie na b dobrze...radzę sobie ale się stresuję....wydaje mi się,że to jest tez taka moja ambicja bo chce wszystko dobrze a nie zawsze wychodzi....i nie tylko z mojej winy....Szef często mnie zostawia i mówi zrób to to itd....ale daję sobie radę z ustawianiem maszyn,temperatury itd.....Teraz już będzie mi się kończyła umowa 3 miesięczna i myślę,że mi ją przedłużą....
Sprawy osobiste....tak sobie....David ma dziś przyjechać....chce pomimo tego,że mu napisałam,że ma się nie zaangażować bo ja sama nie wiem czego chce itd.....miałam nadzieję,że się już nie odezwie...Z mojej strony brak chemii....z K dalej wymieniam się mailami....ciągnie mnie do niego....Mój przyjaciel Mario wczoraj jak byłam u niego doszedł do wniosku,ze ja ciągle kocham mojego ex i szukam kogoś takiego jak on....oczywiście wyparłam się tego bo tak jest....tak mi się wydaje ...a co M zrobił-zadzwonił sobie do niego....i umówili się na piwo za tydzień....oczywiście w to nie wierzę,że S przyjdzie ale nigdy nic nie wiadomo.....
Dziś już jestem po porannym byciu na ćwiczeniach....zakupach....czas na sprzątanie...przygotowanie czegoś na obiado-kolację....myślę,by zrobić to...
http://www.spryciarze.pl/inspiracje/71403
a na deser upiec moją specjalność szarlotkę...
W sumie chyba pierwszy raz bedziemy tak sam na sam z Davidem....więc zobaczymy jak będzie....
Życzę Wam udanego i słonecznego weekendu bo u mnie deszcz za oknem...pozdrawiam