po kilku przejściach już trochę się uspokoiłam,lubię tańczyć i wycieczki rowerowe,zawsze była przy kości ale teraz widzę,że dzięki Wam powoli osiągam swój cel
Niestety od soboty jestem chora. Bardzo rzadko kiedyś chorowałam ale od czasu jak 2 razy miałam Covida szybko mnie łapią inne choroby. W pt musiałam Luskę z szkoły odebrać bo niby źle się czuła ale w domu było wszystko ok z nią , Z tego powodu odwołałam jej urodziny dla koleżanek,,,,no,ale ja się rozchorowałam. Z nosa i leci,kaszel,psikanie. Z racji tego,że pracuję u starszych ludzi odwołałam dzisiejsze spotkania. Nie chcę ich narażać na choroby ....Na szczęście większość ich to rozumie.Mam nadzieję,że jutro już będę się lepiej czuła i wrócę do pracy.
Waga dzięki mojej chorobie spadła do 93,5 kg .Jakoś nie mam apetytu do jedzenia .Czasem myślę,ze te choroby to też przez te moje odchudzanie...
Wlasnie siedze u fryzjera....jestem ciekawa efektu.
Waga 94.3 kg....spada co cieszy. Od 30 wrzesnia jest mnie o 6 kg mniej....Nie ukrywam że bywaly dni jak jadlam jak odkurzacz wszystko...czesto w weekendy ale w ciagu tygodnia się trzymam.Wczoraj nawet jedna babcia u ktorej pracuje powiedzial ze widac ze schudlam po spodniach..
Nie mam jakiejs tam diety ale jem wiecej protein.Przyznam sie do czegoś, ze w pracy jak poczestuja mnie ciasteczkiem to korzystam.....ale po zatym zero slodyczy i podjadania w domu.
Jem mieso, bitą śmietanę,chlebek proteinowu, dużo warzyw i owoce jagodowe....
Najważniejsze ze nie chodzę głodna i po ograniczeniu węglowodanów jestem mniej nerwowa.
Na samym początku dziękuję za słowa wsparcia pod ostatnim wpisem.
Trzymam się jakoś z dietą. Nie podjadam wieczorami,ograniczyłam węglowodany. Nie ciągnie mnie już zbytnio do słodyczy. Dziś byliśmy na urodzinach i udało się nie pić alkoholu i mniej zjeść. Po ostatnich miałam taki nawrót refluksu, że masakra. Byłam u lekarza dostałam leki . Przy okazji spytałam o bezpłatny program z lifestyle coach...Z moim BMI ponad 30 kwalifikuję się do tego..nie wiem czy to mi pomoże ale spróbuję. Potrzebuję wsparcia i motywacji w odchudzaniu a tam w planie są spotkania indywidualne i grupowe z dietetykiem,psychologiem. Zobaczymy....
Pamiętacie jak pisałam o tym ojcu jednego dziecka z Luśki grupy. A więc następnego dnia przyszedł mnie przeprosić...nie ma co kotów drzeć -sam przyznał,że on tez by musiał schudnąć....
W pracy spokojnie mam dużo nadgodzin,jedna babcia jest z domu opieki po operacji tak ogólnie mam więcej czasu ale wolę iść do pracy.
Wracając dzisiaj do domu usłyszałam taką rozmowę..nie wiem co to dziecko powiedziało ale jego ojciec na to "nie chce się jej pedałować bo jest gruba i ma elektryczny rower"...pech chciał,że to był ojciec dziecka co jest w klasie z moją Luśką..więc Polak. Pech chciał,że może nie wiedział,że jestem Polka . Odezwałam się z pytaniem "kto nie umie pedałować to ten facet odpowiedział mi,że to nie do Pani....Aż mi łzy poleciały i cały dzień już zepsuty mam...najgorsze,ze jutro pewnie go spotkam na placu szkolnym,,,No i na pewno za niedługo ten mały będzie dokuczać Luśce że ma grubą mamę..Co zrobić? dla mojej małej jestem kochana mama i nie gruba jak mi mówi.
Ostatnio spotkałam znajomego i też do mnie z tekstem, że mi się przytyło.
Z dietą staram się ae po takich słowach mam już dość wszystkiego....
Od samego rana wnerw.. Jutro muszę iść na pierwsze spotkanie do logopedy z Luska..W pracy 3 tyg temu zalatwilam zamianę.Dzis rano pisze do mnie moja zastepczyni z pyt o num do klientki...I cos mnie drgnęło ze chyba jej powiedzialam ze R przyjdzoe we wtorek....a pamietam ze 3 tyg temu jak zalatwalam zamiane mowilam o pn.Jeszcze w czwartek klientce powiedzialam ze we wtorek mnie nie bedzie tylko kto inny i chyba miala date 14 stego a ja jej powiedzialam 15-stego..Klientce dzis nie pasowalo i odwolala spotkanie....Ale namieszalam...ciagle mi w glowie ten 15 sierpien i ten logopeda...ide do tej klientki z dzis jutro az soe boje....Caly dzien myslalam o tym..no cóż raz mozna się pomylic..
Jakoś ostatnio czuję wypalenie we wszystkim.Urlop dopiero we wrzesniu.Na 2 tygodnie jade z Luska do Polski.Na szczescie nue ma jesxcze 5 lat to mogę zabrac ją jeszcze w ciagu roku szkolego na wakacje....Ale i tak mam stres jak zareagują w szkole..obowiazek szkolny jest od 5 lat a Luska ma5 dopiero w listopadzie..Dla pewności wyslalam list do dyrekcji ze z powodów problemow medyycznych Nie moglismy jechac w czasie wakacji.Chodzi o powikłania E po operacji przepukliny.
Waga 97 kg dalej idzie w górę.Nie mam sily i motywacji do diety....jakos wszystko sie wypaliło we mnie... Czuję zmeczenie ta Holandia,domem i wszystkim na mojej glowie.. itd....
E zaczyna od września nową pracę...wiec na urlop nie jedzie z niami....
Dawno mnie tu nie było.Jakoś nie miałam weny na pisanie.Nie mam żadnych sukcesów w odchudzaniu. Waga 94 kg czyli znowu mi się przytyło
W maju byłam we Włoszech Perugia kilka dni i było super .Te widoki stare miasteczka,góry warto było pojechać. 3 dnia dostałam po chodzeniu w górach ataku chyba moje kamienie...2 dni w łóżku spędziłam, z biegunką ,trzęsłam się cała nawet paracetamol nie pomagał... Ale jakoś udało się d o Nl wrócić. E i Luśka dali sobie świetnie radę beze mnie.
A co u mnie się dzieje? Trochę stresu ale do przodu
E miał 2 tygodnie temu operację przepukliny....dostał po niej zapalenia płuc .Sam ma rozedmę płuc. Dostał takie leki przeciwbólowe,że nie umiał oddychać ,duszności .2 tygodnie miałam szpital w domu. Dobrze,że mam pracę taką ,że mogę zawsze wyskoczyć do domu. Już jest lepiej ale znowu wczoraj trochę krwi miał w moczu. Dziś słabo się czuje... Martwię się o niego. Na dodatek jego szef nic nie rozumie i robi mu problemy,że ma wracać do pracy. Ostatnio w lokalnej gazecie znalazłam ofertę pracy w obsłudze klienta gdzie zamawiają szkła kontaktowe no i on aplikował tam. Tak więc od 1 września zaczyna tam pracę 4 dni w tyg, wolne weekendy i szybko będzie w domu bo to jest w naszym mieście.no i lepsza wypłata. Cieszę się bardzo bo trochę mnie odciąży w tym gdy Luśkę będzie trzeba nagle ze szkoły odebrać.
A teraz o mnie. Obecnie mam telefon i laptop służbowy a co za tym idzie pełnię funkcję team lidera . Ta babka co to robiła teraz jest na chorobowym. podoba mi się to bo mam kontakt z klientami z szefostwem, piszę zaproszenia na rozmowy kwalifikacyjne do pracy i również je przeprowadzam. Piszę służbowe e-maile do gminny . no jest dodatkowa godziny w tygodniu do wypłaty. Zawsze jakieś nowe doświadczenia. Oprócz tego chodzę dodatkowe na lekcje konwersacji.... ciężki ten Niderlandzki język. Dużo mówię ale jeszcze trochę mam problemów z gramatyką i wymową ....Od września miałam robić szkołę tzw. opleiding MBO 2 ale z racji tego,że lecę we wrześniu do Polski zacznę w Lutym. A we wrześniu dodatkowy intensywny kurs języka. Chcę się rozwijać . Nie wiem czy wspominałam jaką pracę mam ? Pracuje u starszych i schorowanych ludzi- sprzątam im mieszkania. W Polsce to jak się tak powie to wstyd ale tu w Holandii to jest bardzo szanowana i ważna praca. Starsi ludzie są wdzięczni za pomoc. Ja na szczęście mam bardzo miłych klientów. Można o wszystkim z nimi rozmawiać i czekają kiedy ich odwiedzę. To właśnie dzięki im i tej pracy dużo lepiej mówię i codziennie nowego się uczę. Bo mnie poprawiają,uczą wymowy itd. To właśnie oni pomimo tego,że bardzo są zadowoleni z mojej pracy " wypychają " mnie do tego bym miała pracę na moim poziomie bo ciągle pracuję poniżej mojego wykształcenia. A minus to to,że widzę jak ludzie powoli odchodzą np z powodu raka ,lub innych chorób. I w takich chwilach brak słów by ich pocieszyć itd.... Ale mimo to do pracy idę z uśmiechem, mam dużo czasu dla dziecka itd.
Nie wiem czy Wam pisałam ale miałam gastroskopię robioną ale wszystko jest dobrze. Dalej czuję jakieś uciski w brzuchu po obu stronach. Jak polecę z Luśka do Pl to znowu porobię wszystkie badania.
No i mam nowy rower elektryczny,,,,,
Tak wić wszytko zmierza ku dobremu ,niech jeszcze tylko E zdrowieje i będzie git.