"Twoja mama......"
Dziś usłyszałam od swojego narzeczonego kwestię, która mnie może nie zszokowała, ale dała do myślenia.
Zacznijmy od tego że narzeczony i moja mama bardzo się lubią. Wręcz uwielbiają ( żeby nie napisać kochają).
Nie będę się rozpisywała w szczegółach co i jak, ale w czasie dzisiejszej rozmowy zeszło na temat ubioru, stylu ubierania itd itp. I padło stwierdzenie: " Twoja mama to zawsze potrafi się dobrze ubrać, zawsze jest taka kobieca, zadbana (...)" Ja tak patrzę na niego, a on : " Ty też się potrafisz ubrać, ale tylko czasami". Hmmmm, nie powiem,że się załamałam, popłakałam i życie straciło sens. Rzeczywiście, dla mnie wyjście do sklepu po ciuch to jest męczarnia.Chciałabym się ładnie ubierać, ale ze względu na swoją budowę ciała i nadwagę niestety często muszę ubrać to co jest a nie to co mi się podoba.
Fakt, moja mama ma gust i potrafi zawsze coś wykombinować ale jest szczuplejsza ode mnie o jakieś 12 kg ( o dziwo ostatnio żyje mi się z nią naprawdę poprawnie). A ja zawsze odkładam te " cudowne" ciuchy na okres kiedy schudnę.
Narzeczony mój na słowo "odchudzanie" macha tylko ręką i nic nie mówi, bo w ciągu 3 lat (18 sierpnia mieliśmy 3 rocznicę poznania) tyle razy się odchudzałam i bić z tego nie wychodziło.
Zaczęłam się dziś mocno zastanawiać nad tym co powiedział. Przykro mi się zrobiło, ale powiedział to co myśli. Poczyniłam pewne kroki ,ale o tym jutro bo jutro będę wiedziała czy to pewne.Niestety niesmak nadal pozostaje.
Mleko w kieliszku do wina
Dobry humor i nastawienie bojowe na razie mnie nie opuszczają. Aby tak dalej a może coś z tego wyniknie albo i zniknie to co niepotrzebne.
I chyba z tego dobrego samopoczucie zaserwowałam sobie na śniadanie mleko w kieliszku do wina. Ekstrawagancki luksus też mi jest potrzebny.Wlewałam to mleko i słyszałam oklepany tekst mojej mamy, która zawsze twierdziła,że ja " zawsze byłam inna". Nigdy nie przeczyłam, nie przeczę i nie będę przeczyć - oczywiście że jestem inna. Kiedyś mnie to dołowało - teraz to jest wielki komplement.Nauczyłam się mówić,że jestem jedyna w swoim rodzaju. Lepiej się żyje.
Stwierdzam,że praca nad sobą zaczyna przynosić małe efekty. Jest we mnie coraz więcej siły i chęci do życia i działania. Jednak nadal mam to małe obrzydzenie jak patrzę w lustro, jednak teraz zamiast popłakiwać zaczynam mówić sobie: " to weź się do roboty małpo".a dzień dzisiejszy mówię: " BĘDZIE DOBRZE!"
Dostałam zaproszenie na wesele. Jedna z moich przyjaciółek wychodzi za mąż w październiku i mam zamiar schudnąć do tej pory 3 kg. Tylko trzy , bo kiedyś chciałam 10 kg w 5 dni stracić, a teraz uczę się cierpliwości. Zobaczymy jak to będzie , ale BĘDZIE DOBRZE!
Mewka w domu
Wróciłam.Wypoczęta, ale przydałoby się jeszcze ze trzy dni na tej plaży.Zdystansowana, zadowolona i ogólnie z innym nastawieniem do życia.
Zazdroszczę ludziom,którzy mieszkają nad morzem.Jak ja tez tam chciałabym mieszkać!!!!!
A do tego 4 dni tylko i wyłącznie z przyszłym mężem dopięły sielankowy nastrój:)
Opaliłam się ciut za mocno i teraz trochę cierpię,ale to nic. Jestem naprawdę w dobrym humorze.
Waga dziś rano pokazało tylko 700gram więcej. Tylko, bo nie a bardzo trzymałam się diety, aczkolwiek muszę się pochwalić,że jak na osobę uzależniona od słodkiego jadłam tego bardzo mało.Jeszcze w czwartek przyszła @, także myślałam dziś jak w chodziłam na wagę że pewnie będę jeszcze więcej ważyć niż kiedykolwiek.
A teraz jestem umyta, pachnącą, wypoczęta, idę po zieloną herbatę i poczytam Was z leksza,a nic więcej nie jest mi potrzebne do szczęścia:*
.....i parę słów o braku wsparciaw najbliższych
Rano napisałam taki piękny post.Nastawiłam się optymistycznie i bojowo do zmiany trybu życia i żyłam z takim nastawienie do godziny 13.30 kiedy to na obiad nie przyszła siostra mojej mamy , nazywana przeze mnie ciocią (stara panna, 164 cm wzrostu 55 kg).W rozmowie jak to zwykle bywa oświadczyła mi,że nigdy nie będę taka jak ona i według niej niestety ale wszystko jest zapisane w genach i niektórzy będą szczupli a niektórzy nie. I sp***** ła mi cały nastrój. Już nie wspomnę o tym,że czasem zdarza jej się powiedzieć,że jakby była taka jak ja to by się chyba zabiła. I bądź tu człowieku zdrowy psychicznie.
Moja mam nic na to nie mówi a jak coś powie to jest zawsze przeciwko mnie. Każda rozmowa z nią na temat mojego wygładu zaczyna i kończy się jednym jej zdaniem: głupia jesteś!. Jest to ogólny zarys moich stosunków z rodziną.
Mewka nad morzem
Od dziś mam wolne! Całe okrągłe 8 dni urlopu:)Wyśpię się w końcu.
W środę jedziemy z narzeczonym do Władysławowa klimat zmienić. Nie musi być pogody,aby tylko nie padało i będziemy mogli pospacerować brzegiem morza. Uwielbiam to:)
Matko kochana, potrzebny jest mi ten urlop a szczególnie ten wyjazd jak nie wiem co. Głupieje już w mieście ,głupieje w pracy, o domu już nie wspominając. I w końcu pobędę trochę z moim przyszłym mężem.
Jeżeli chodzi właśnie o tego "męża" to stwierdziłam,że trzeba podjąć kilka konkretnych decyzji, które muszę omówić z nim na spokojnie podczas wyjazdu. Bo z bólem serca stwierdzam,że jak będzie tak jest teraz no to chyba nie będzie męża:(
Boli mnie to strasznie, bo jest całym moim życiem ,ale od pewnego czasu oddalamy się od siebie. i na razie nie jest najlepiej. Dostałam pierścionek, powiedziałam TAK i na dzień dzisiejszy widzę go raz na tydzień a kłócę się 6 dni w tygodniu przez telefon.
Ostatnio zaczęłam mówić o zalegalizowaniu związku to usłyszałam Z CZYM DO LUDZI JAK TY TYLKO NA STAŻU JESTEŚ I PRACY NIE MASZ A JA NIE MAM PIENIĘDZY NA WESELE.
Trudno, nie będę czekać w nieskończoność. Jedną decyzję już podjęłam : to moje życie i w końcu muszę je przeżyć na swój sposób.Jeżeli nie będzie chciał ze mną żyć to odchodzę.
chce mi sie fasolki szparagowej
chce mi się jej i to bardzo.....i w ogóle chce mi się warzyw.Jutro trzeba będzie coś warzywnego wykombinować do pracy.
Pracuje nad sobą. Można powiedzieć sama ze sobą.Staram się słuchać samej siebie. dochodzi powoli do mnie, że marnuje czas. Ważny czas bo przecież nie wróci.
Hasło : CZAS NA ZMIANĘ rzuciłam sobie już jakiś miesiąc temu. Pierwszym krokiem ku innemu była zmiana koloru włosów. Brąz zamieniłam na czerwoną miedź. Zaczęłam używać innych kosmetyków co zostało już pochwalone u mnie w pracy stwierdzeniem że na twarzy jestem bardziej promienna.......no i te śliczne cienie do powiek:) .
A teraz przyszedł chyba w końcu upragniony i oczekiwany ze łzami w oczach moment zmiany rozmiaru 44 na 40.
Jestem pogięta......
Pogięta na maksa......psychiczna!
Nie wiem co się że mną dzieje?Nie wiem, analizuje, myślę, wspominam, podsumowuję i nie wiem dlaczego moja psychika nie może się przestawić na tryb "chudnący".
Jakkolwiek to głupio zabrzmi, ale jak myślę o wadze np 3 kilo mniejszej to zaraz podświadomie coś mi mówi kategoryczne NIE!!! Tak jakby moja podświadomość bała się zmian, jakichkolwiek zmian.
Dlatego przestałam myśleć o tym,że się odchudzam. zmieniam jedzenie, które spożywam. Od miesiąca nie jem chleba i masła. Jem chrupkie pieczywo,żeby mój żołądek nie doznał szoku. Czasem zjem kromkę chleba ciemnego,ale jakoś już naprawdę odzwyczaiłam się od niego.
Od słodyczy nie mogę się niestety odzwyczaić, co oprócz mojej chorej psychiki mnie gubi:(
Od dwóch tygodni waha pokazuje 85 kg.Ani mniej ani więcej:( tracę powoli siłę i ochotę na tą wielką zmianę.
Momentami sobie myślę,że może jest mi po prostu pisane być mało atrakcyjną 85 kg kobitą....ale z drugiej strony nie chce dojść w pewnym momencie do wagi 100 kg lub więcej z okazji np ciąży.
Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć.
Czuję się samotna
Tak po prostu dziś poczułam się samotna. Dopadła mnie jakaś głupota jak zwykle.
Jednak muszę to gdzieś powiedzieć, bo nie mam gdzie. Czuję się samotna mimo,że mam narzeczonego, przyjaciółkę , znajomych.
Czuję się bardzo samotna:(
Piosenka na ten tydzień to....
"Keep breathing" Ingrid MichaelsonPoza tym lipa. Straszna lipa. Gorąco, parno, ciężko mi. Po prostu tragedia. Jeszcze na dodatek się wkurwiłam. w tamtym tygodniu weszłam na wagę i waga mi oznajmiła,że po całym tygodniu uważania i ograniczania jedzenia przytyłam 2,5 kilo!!!Czy można w ciągu paru dni przytyć 2,5 kilo??
Najpierw wpadłam w otchłań rozpaczy,ale po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku,że może przez te upały człowiek po prostu puchnie. Nie wiem , ale nawet takie wytłumaczenie jest dobre żeby nie zwariować
Nie wchodzę już na wagę.Ja muszę być spokojna!!
Doszliśmy do porozumienia z nawleczonym. Trzeba w końcu wejść w związek małżeński.Warto by było pomyśleć o tym na poważnie - za dwa lata w czerwcu.Więc trzeba naprawdę robić wszystko żeby nie wyglądać jak słoń w białym namiocie. I jak tak myślę o tym białym namiocie to ogarnia mnie tak wielka motywacja do odchudzania jak nigdy.