Na przymiarkę poszłam z wagą 84,70. Muszę przyznać,że nie było źle.
Brzuch mnie oczywiście bolał już dzień przed z nerwów,że wyjdę i zobaczę słonia w kawałku materiału ecru.Jednak nie było źle. Mama była zachwycona, ja zadowolona, panie krawcowe w salonie miłe- jednym słowem dobrze było.
stałam pół godziny cała w szpilkach, bo się okazało,że trzeba ją całkowicie zmniejszyć, miara była wzięta ciut większa.Dlatego też zdjęcia będą z następnej przymiarki (nie robiłam zdjęć, bo nie byłyby ciekawe), którą mam 6 czerwca i wtedy można będzie zobaczyć mniej więcej produkt końcowy.
Idąc za radą jednej ze znajomych, która zostawiła komentarz stwierdziłam,że rzeczywiście nie ma co się katować - zdrowo jeść i ćwiczyć, a waga jak będzie chciała sama poleci. co będzie to będzie do 25 czerwca cudu i tak nie będzie:)