Weekend był bardzo udany. Jak widać w tytule przybrałem nie za wiele, chociaż biorąc pod uwagę, że w sobotę na wadze było 93,6 kg to już różnica jest ogromna. Zobaczymy jak waga spadnie jutro (o ile spadnie).
Piątek był intensywny. Najpierw byłem robić masaż, a potem szybko pojechałem na trening aikido. Jakieś dziwne to aikido - zupełnie go nie ogarniam, ale dam mu szansę i pochodzę trochę, może załapię o co w nim chodzi. Kiedyś trenowałem aikido i było zupełnie inne.
W weekend spotkałem się z kuzynem i zachwalał zalety wegetarianizmu - może warto spróbować. Nie wiem - nie jestem przekonany. W każdym razie z czerwonego mięsa myślę, że mogę zrezygnować bez większego problemu. Większych zmian się trochę boję, bo nie wiem czy będę potrafił zastąpić odpowiednio potrawy mięsne.