Waga wróciła mniej więcej do końcówki zeszłego tygodnia. Możemy dalej walczyć o niższą wagę. Wczoraj marsz 5 km i trening. Wieczorem byłem padnięty, ale to świadczy o tym, że poćwiczyłem. Dziś nie maszerowałem bo trasa jest bardzo błotnista a pada deszcz. Będę musiał poćwiczyć w domu - oby się udało.
Dietowo niestety nie za dobrze, bo dałem się namówić na lody - mam słabą wolę. Zauważyłem, że czym bardziej się staram o dbanie o linię i mam efekty tym bardziej żona kusi różnymi dobrociami. Nie wiem skąd ta prawidłowość.
roweLova
4 lutego 2020, 09:39Oj cieszę się, że to ja w domu dowodzę w kuchni :-) Zaangażuj żonę. Bierz na spacery itp. może wtedy szkoda jej będzie spalonych kcl i zrezygnuje z przygotowywania słodkości :-)
Sheng2
4 lutego 2020, 11:24ale słodkości są takie dobre ;) Świetny pomysł - zaraz go przemyślę i spróbuję wprowadzić w życie :) Dzięki