wczoraj była tak piękna pogoda, że nie mogłam wysiedzieć w domu..
więc "nordic" zaliczony..
zrobiłyśmy ok. 7,5 km w 2 godziny.. wow.. fajnie..
tylko przez te roztopy musiałam buty czyścić w kałuży..
ale było bardzo fajnie... do tego stopnia, że jakoś dziś mnie ciut nogi bolą..
dziś wg planu znów się wybierzemy.. a co tam...
czapa na głowę i szalik nie za gruby żeby się nie zgrzać za bardzo i do przodu..
Wiem, wiem..... jestem monotematyczna.....
dietkowo trzymam się dobrze... ograniczyłam ilości spożywanych posiłków.
Kiedyś konkretne 2 śniadania, a teraz pierwsze ciutek lepsze... drugie light..
obiad... można powiedzieć jem na małym talerzyku....
podwieczorek mini mini...
a kolacje czasem odpuszczam....
tylko teraz mam inny problem...
muszę zakupić jakieś suszone owoce na rozruszanie moich jelit..
chyba zapadły w sen zimowy.. to pewnie przez to, że mało jem..
ale jest to dość uciążliwe, bo jakoś mi tak ciężko z tego powodu...