Studenckie życie na brokułach.
Nie mam pojęcia ile ważę, siedzę cały czas w Lbn, w domu byłam tylko raz od końca września, Mum w Italii. Ale jest ok;) Nowe mieszkanie, ładne, dwie nowe współlokatorki- spięcia występują, ale z małą częstotliwością. Koncerty, imprezy, trzoda odwiedziła, sparowane friendy odwiedzają- zjeżdżają się na weekendowe edukacje.
Przywiozłam dresy i buty, w końcu zacznę biegać.
Internet śmiga aż miło- nadrabiam Grey's anatomy ;)
Mam regularne dostawy kalafiora i brokułów, jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy give me some :) Trochę kombinuje sama- przedwczoraj brokuły z sosem czosnkowym, wczoraj jajecznica z brokułami, dzisiaj makaron z pesto i, tu was oczywiście zaskoczę, z brokułami :D Niedługo zrobię sałatkę brokułową z fetą (wg. przepisu jednej z vitlijek), z okazji odwiedzin starej psiapsióły. Która z resztą jest na dukanie i nie jestem pewna czy akurat dzisiaj na warzywach.. ale nic to, nie zmarnuje się :P
O losie, całe szczęście, że ja przynajmniej lubię brokuły ;D
Pozdrawiam serdecznie.
wiwat endorfiny!
Człowiek pobiega i od razu lżej- na duszy, na ciele, na wszystkim. Przemyślałam sobie wszystko, nie mogę pozwolić żeby jedzenie mną rządziło, żeby mnie w taki sposób ograniczało. Nie chcę być ograniczona! :D
No więc, padłeś- powstań- zastrzyk endorfin :DZrobiłam wiśniowe galaretkowo-jogurtowe desery, nawet ładnie się prezentują.Ale to nie dla mnie.. Sparowane friendy skosztują i Mamuśka. Może dadzą spróbować :P
Wiśniową galaretkę rozpuściłam w 1,5 szkl wrzątku, na dno 3 szklanek wlałam po jakieś 3-4 łyżki, zostawiłam do ostygnięcia a potem do lodówki. Do ostygniętej pozostałej galaretki dodałam mały jogurt wiśniowy, dobrze wymieszałam trzepaczką. czekałam aż trochę zgęstnieje, a potem łyżką, równomiernie wylewałam na ścięte galaretkowe "spody". Posypałam jakąś czerwoną posypką i do lodówki :) Mam nadzieję, że nie zamotałam no i oczywiście, że nikt się nie udławi :P
16.09.2010 35
9.40- kasza gryczana, trochę gotowanej piersi z kurczaka, jogurt naturalny, świeże ogórki- wymieszać ;) kromka bułki drożdżowej z masłem (-.-)
12.30- mały jogurt brzoskwiniowy, suszone śliwki
15.15- kawałek gotowanej kiełbaski, 3 pierogi z kaszą i serem z wody, mizeria z jogurtem naturalnym
kawa orzechowa z mlekiem
19.15- szklanka jogurtu naturalnego, suszone śliwki, orzechy włoskie, siemię lniane
1 piwco
półbrzuszki- 350
skakanka- 1 200
rolki- 40 minut
zamienię: cześć dozgonną na złoty środek
Jest dupa. Było wesele, było żarcie. To samo tyczy się poprawin oraz dnia wczorajszego. Trzy dni w plecy. Jak już myślę, że sobie radzę z jedzeniem to nagle okazuje się, że jednak nie radzę sobie z nim kompletnie! Rzucam się na wszystko czego tak bardzo unikam. Może tu trzeba innej taktyki, takie prawdziwe mż, wszystko jeść, z głową? Nie wiem i nie mam siły do siebie.
Dzisiaj jakaś posiadówa w knajpie się szykuje, spotkanie z dawno niewidzianą mordą. Spróbuję nie stosować specjalnego rygoru z jedzeniem, muszę się nauczyć normalności. A do tej pory jest tak, że albo dieta i ćwiczenia na medal albo żarcie do bólu żołądka i mdłości. Może psychologa nie potrzeba, ale jeśli ktos mi powie czego POTRZEBA będę go czcziła czczią dozgonną.
to jest bardzo dobre hobby dla równowagi yyy
psychicznej, więc więc się wjebałem właśnie w
działkowanie dlatego (...)
Trzeci dzień wolny od owocobrania, ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne. Ale jutro chyba znowu startujemy, to good, pieniądze potrzebne.
Pogoda mnie dobija, nie biegam, bo przemoknięta zaraz byłabym chora. Wczoraj cały dzień leżałam i czytałam ( Adriana Trigiani, The Queen of the Big Time- przyjemna, dosyć poruszająca), na dzisiaj mam Pilipiuka. Oczywiście ta przerwa w aktywności nie zwiastuje żadnego zbliżającego się procesu zaprzepaszczania czy też zaprzestania wojowania z tłuszczem- diety się trzymam, kg lecom. Ale oficjalne sprawozdanie z tego lotu w sobotę. W dodatku dzisiaj pomyślałam, że zmierzę się w kilku miejscach, coby zobaczyć czy coś się dzieje. I dzieje się, parę cm mniej, nawet w udzie! :D Ale na zacieszanie jeszcze przyjdzie pora, w sobotę :P
We wtorek byłam w lumpeksie, dorwałam kilka świetnych ciuchów :) (No przecież, nie byłabym sobą nie wydając od razu części zarobionych pieniędzy...)
Z zagranicy wróciła moja Kręcona, i co, przywiozła mi ogromną Milkę z herbatnikami! Trochę sobie w szafce poleży.
W związku z nieuchronnie zbliżającym się dniem wesela, na którym będę towarzyszyć, moją głowę coraz częściej zaprzątają myśli natury fashion&design. W czerwcu kupiłam sukienkę, średnio mi się podoba. Średnio się też w niej czułam z moim wystającym brzuchem.Ale! 1) brzuch wystaje coraz mniej, 2) podobno ładnie w niej wyglądam, 3) szkoda plnów na nową. W następnym tygodniu zobaczę jeszcze jak się prezentuję i zapadnie ostateczna decyzja.
Strój na poprawiny wymyśliłam wczoraj (z jedną z wtorkowych zdobyczy), potrzebny mi tylko szeroki czerwony pasek i jakiś sweterek.
O, to właśnie ta sukienka.. Średnia taka, kupiłam ją, bo nie mogłam nic znaleźć i namówiła mnie Ognista, no bo niby "ładnie".
Coś sobie postanowiłam- alkohol piję tylko raz w tygodniu, zazwyczaj będzie to sobota + wyjątkowe okazje, jak do tej pory trzymam się, z resztą to żadne wielkie wyrzeczenie. Chłopaki- bronky, ja- sok pomidorowy (ok 70 kcal w 330 ml) O2.O9.1O 24
1O.OO- grochowa, bułka z ziarnami
12.4O- mały jogurt truskawkowy
16.OO- gotowana pierś z kaczki (!), 1/2 woreczka ryżu brązowego, gotowana marchewka z cebulą
19.4O- 1 jajko na twardo, gotowana marchewka, 3 dziaby bułki z ziarnami
brzuszki- 35O
skakanka- 1 3OO
jogging- 5O minut- nie padało wieczorem:) od kolan w dół wszystko w błocie, ale jaka radocha :D
Moja miła..
..waga pokazała dzisiaj 7O,6 kg czyli ubytek 1,2 kg . No, w końcu coś się ruszyło tak jak powinno!
Właśnie wróciłam z pracy, padam na ryj. Idę trochę poleżeć coby siła była na wieczorne manewry ;) A na śliwkobraniu fajnie, dziś asekurował mnie kolega, który załatwił mi tą "fuchę", reszty towarzystwa nie znałam, ale ekipa sympatyczna ( m.in. dwie stale przedrzeźniające się podstarzałe sąsiadeczki, 4 podlotki płci żeńskiej itp. :D). To be continued w poniedziałek.
Na czas zarobku odpuszczam jogging, nie miałabym siły. Ale na miejsce dojeżdżam bicyklem!
28.O8.2O1O 19
6.30- 3 racuchy, serek wiejski
ok. 1O.OO- 3 śliwki
13.OO- ogórkowa, 1 kromka
17.OO- bułka z ziarnami, 2 plastry polędwicy, mały pomidor, szklanka maslanki
brzuszki- 32O
Pobudka o 6.30 i..
..i biegamy! Był to drugi poranny jogging w mojej karierze. Pierwszego za dobrze nie wspominam, byłam chyba na kacu, sił brak, dałam rade tylko około 20 minut. Wczoraj pomyślałam, że trzeba jeszcze raz spróbować, bez uprzedniej alkoholizacji. Głównym powodem podjęcia tej próby było jednak to, że po wieczornym bieganiu jestem zbyt pobudzona i przez całą noc mam problemy ze spaniem. No to pobiegłam. I przebiegłam swój zwyczajowy (na ten tydzień/dzień) dystans, na czczo, gdybym cokolwiek łyknęła, chapnęła -wielka kolka murowana. I powiem Wam, że ciężko było, ciężej niż wieczorem, ale dałam radę! I zajęło mi to o dziwo mniej czasu niż zazwyczaj, ale to raczej nie jest spowodowane zwiększeniem prędkości lecz koncentracji w liczeniu okrążeń. Wieczorami niekiedy moje myśli odbiegają na inny tor niż nogi, wtedy jedno okrążenie powtarzam czasami kilka razy Morał z tego taki, że lepiej mi z wieczora, ale będę się przekonywała do rannego joggingu. Również z tego względu, ze o 7.OO raczej nikt nie pokusi się o kurtuazyjną wizytę i mi nie przeszkodzi, a porami popołudniowymi jest z tym różnie.
Idę jutro do pracy! Śliwkobranie
Przynajmniej trochę zarobię na przyjemności ;) Wczoraj połaziłam po sklepach i ach, och, czego bym sobie nie kupiła ;) Coś jednak kupiłam, na polowaniu w lumpeksie. Na prawdę ładny jesienny płaszczyk i kilka koszulek.
Pada :/ Zielona i książka czekają.27.O8.2O1O 18
8.2O- owsianka na 1 szkl mleka 0,5% z połową banana i rodzynkami
12.OO- jabłko, pół banana
15.OO- kasza gryczana, leczo z piersią z kurczaka
18.2O- 3/4 małego jogurtu morelowego, trochę kefiru
brzuszki- 32O
jogging- 45 min
flat belly z rana jak śmietana i skutki uboczne
italiano party.
Te weekendy mnie wykończą! Lub moją wątrobę :D
Ale nie dietę! Trzymałam się dzielnie. W sobotę byłam na ognisku, niczego jedzeniowego nie tknęłam :P Było dużo ludzi, więc nie wzbudziło to większego zainteresowania. Za to piłam. I wstałam wczoraj po 13. Tylko dlatego, że musiałam!
Dawno nie widziałam u siebie tak płaskiego brzucha jak po tej imprezie :D
Menu wczorajsze marne, składało się z rosołu z makaronem na śniadanie i dwóch kawałków domowej pizzy (party italiano in progress) na kolację. Przynajmniej w jakimś tam prawidłowym limicie kalorycznym się zmieściłam. (?) No i wieczorem czill z ziomami przy piwie :p
Ćwiczeń brak.
Sobotnie ważenie przyniosło 71,8 kg. Wymiary bez zmian. :/ Czas zacząć się martwić?
Lato się kończy, ratunku! Znowu będę marzła non stop i kichała co 30 sekund.23.O8.1O 14
9.OO- 2 kawałki domowej pizzy
12.2O- szklanka maślanki naturalnej
15.15- 1/2 udka z kurczaka duszonego w warzywach, świeży ogórek+trochę kukurydzy z puszki z lightowym sosem czosnkowym, odrobina pieczywa
18.15- serek wiejski z jabłkiem, rodzynkami i cynamonem
out: 1 piwo
brzuszki- 3OO
skakanka- 1 2OO
jogging- ok. 49 min
better run, better don't stop.
Jest dobrze, chyba faktycznie staję się wzorem Lub przynajmniej jakąś jego namiastką.. Grunt, że sumienie mam czyste. Wieczorem mogę spojrzeć na kończący się dzień i pewna ręką postawić przy dacie, w kajecie, pierdolnik oznaczający "zaliczony".
Moi rodzice wieczorem zjedli za jednym zamachem prawie całe pudło lodów, a ja spokojnie i bez żalu potrafiłam za nie podziękować. Najważniejsze są zmiany w głowie!
W dodatku przypominam sobie jak bardzo uwielbiam rywalizację, rywalizację z samą sobą- dziś padł kolejny rekord: 48 minut joggingu. To luuubię ;)
Jutro czeka mnie próba siły- jadę do Ognistej na imprezę. I żadne zuo jedzeniowe mną nie zawładnie! Będą nasi ludzie z liceum. Choć paczka niestety robi się coraz mniejsza, zostało jeszcze kilku dobrych zawodników. A reszta to szkoda gadać, smutne rzeczy się z ludźmi dzieją.
Kolejna próbą będzie miała miejsce z końcem tygodnia- Mum urządza małe włoskie party dla znajomych, bedę pomagała między innymi przy robieniu pizzy i tiramisu. Yummy. Ale już aż tak nie działa :)18.O8.2O1O 9
9.1O- trochę bitgosu, 1 kromka
12.OO- 2 jabłka
15.OO- makaron ze szpinakiem i tuńczykiem, 1 ogórek małosolny
18.OO- 1 jajko na twardo, szpinak z tuńczykiem
brzuszki- 3OO
skakanka- 1 2OO
jogging- 48 min
kiciryci.
Weekend taki trochę alkoholowy był, ale dieta w zapomnienie nie poszła.
Wczoraj cały dzień spędziłam ze znajomymi nad jeziorem, żywić się tam jakoś musiałam. W ramach obiadu zjadłam bułkę z tuńczykiem i warzywami (z tego jakąś połowę buły odpuściłam), nibykolację stanowił shake bananowy.. ale też całemu nie podołałam. Wcześniej jeszcze ukradłam jakieś 4 frytki z talerza kuzyna ;), podgryzałam świeży słonecznik i piłam dużo piwa.. Iiii zjadłam 1 tofifee.
Podsumowując- nie było aż tak źle. (?)
Przytachano mi do domu nowego kota. Na razie mnie wkurza, ale widzę w nim potencjał na dobre kiciryci :)A wy widzicie ten potencjał? ;)A! Jest kolejny czynnik motywujący. Kolega zaprosił mnie na wesele, 11 września. Trzeba działać, chudnąć, walczyć z wystającym brzuchem!
16.O8.2O1O. 7
8.3O- owsianka na mleku O,5 % z kilkoma orzechami włoskimi i połową Danio waniliowego
12.2O- truskawki, kefir + jakieś 2 łyżki owsianki pozostałej ze śniadania
15.OO- 4 kotlety sojowe z wody, 2 ziemniaki, gotowane buraczki
18.OO- serek wiejski, pomidor, cebulka
brzuszki- 3OO
skakanka- 1 2OO
jogging- 42 minuty
przyjaciel bronek.
Waga na dziś: 72,5 kg.
Się jadło przez cały ubiegły tydzień to się ma. No i się dostało dzisiaj okresu, to też się ma.
Uch, cierpliwości mi potrzeba.
Dziś jest dopiero piąty dzień gdy trzymam się idealnie, codziennie ćwiczę i jem jak trzeba, więc cierpliwości, cierpliwości.
Wczoraj pobiłam joggingowego rekorda- biegałam przez 40 minut.
Wczoraj również usmażyłam sobie telefon na słońcu, wyświetlacz mi padł, ale wieczorem nastąpiło cudowne ozdrowienie. I całe szczęście! A siedział sobie grzecznie pod kocem i umilał mi opalanie wydobywając z siebie cudowne dźwięki. Ale już nie będzie umilał (przynajmniej nie opalania), lepiej nie ryzykować.
Dzisiejszy wieczór będzie pewnie 'zakrapiany' alkoholem, już teraz mam przeogromną ochotę na zimne piwo.. Jakieś widziałam w lodówce, może uraczę się szklaneczką 14.O8.1O
8.35- jajecznica z 2 jaj z pomidorem i 2 plastrami wędliny, 1 kromka pełnoziarnistego
12.30- truskawki, ok. 15O g kefiru
szklanka piwa ;)
15.2O- rosół+makaron, gotowana pierś z kurczaka, 1/4 żółtej papryki
2O.OO- serek wiejski, 1/4 papryki
brzuszki- 3OO