Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zamienię: cześć dozgonną na złoty środek


Jest dupa. Było wesele, było żarcie. To samo tyczy się poprawin oraz dnia wczorajszego. Trzy dni w plecy. Jak już myślę, że sobie radzę z jedzeniem to nagle okazuje się, że jednak nie radzę sobie z nim kompletnie! Rzucam się na wszystko czego tak bardzo unikam. Może tu trzeba innej taktyki, takie prawdziwe mż, wszystko jeść, z głową? Nie wiem i nie mam siły do siebie.
Dzisiaj jakaś posiadówa w knajpie się szykuje, spotkanie z dawno niewidzianą mordą. Spróbuję nie stosować specjalnego rygoru z jedzeniem, muszę się nauczyć normalności. A do tej pory jest tak, że albo dieta i ćwiczenia na medal albo żarcie do bólu żołądka i mdłości. Może psychologa nie potrzeba, ale jeśli ktos mi powie czego POTRZEBA będę go czcziła czczią dozgonną.

  • Finni

    Finni

    14 września 2010, 14:18

    wiesz mysle ze to kwestia czasu i nauczysz sie nie-przejadac i nie zapychac niezdrowym jedzonkiem. tymczasem wskakuj na jakies urzadzenie pal kcal i jedz light i bedzie ok!

  • aleks89

    aleks89

    14 września 2010, 14:12

    Mam podobnie, jestem przekonana, że z jedzeniem ok, wszystko gra, a tu nagle bum i kilka dni obżarstwa, nie wiem, co jest powodem. Pewnie masz rację, trzeba tu wymyślić co innego, potrzeba innej taktyki. Może to mż i dużo ruchu będzie dobrym rozwiązaniem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.