niechce mi się
Synek już lepiej a ja jak zwykle w pracy,ale dzisiaj nocka do 4.00 to zdążę się wyspać zanim synuś się obudzi.Piękna pogoda a ja musiałam siedzieć w domu bo Filip jak choruje to strasznie marudzi i cały czas muszę być w pobliżu,dieta poszła do kąta bo nie miałam czasu myśleć o sobie ,chciałabym mieć tyle czasu,abym mogła dla siebie ze spokojem przygotować posiłki inne niż dla moich chłopaków,a ja zawsze zrobię coś dla nich a dla siebie już mi się niechce więc są to przeważnie wersje skrócone i proste, pewnie dlatego tak szybko się zniechęcam bo dieta jest zbyt monotonna,ale może teraz się zmobilizuję i zacznę gotowanie dla siebie.
prawie paseczek
Jak zwykle kiedy mam dwie nocki coś się musi wydarzyć,znowu spanie bardzo szybkie 2 godz.bo synek zachorował i musiałam iść z nim na pomoc doraźną okazało się,że to angina,dostał antybiotyk i leży w łóżku bo jest słaby ,nie mogę jak zwykle zbić mu temperatury,miał powyżej 39 teraz 38,6,zawsze się tą temperaturą strasznie denerwuję,a co do dietki to prawie paseczek ale dostałam dzisiaj @,więc wagę podam po
nowa dieta
podpatrzyłam od jednej z vitalijek dietę onz i trochę zmodyfikowałam ją ale przez dwa dni prawie dogoniłam paseczek a oto moje wczorajsze menu
8.30 serek wiejski 3%
10.30 szklanka maślanki truskawkowej i brzoskwinia
12.00 kilka gotowanych młodych marchewek i 3 skrzydełka gotowane
14.00 2 jabłka
16.30 talerz zupy pomidorowej z makaronem,jabłko
18.30 serek wiejski 3%
i na tym miałam jadłospis zakończyć,ale jak przyszłam z popołudniówki to zjadłam jeszcze miseczkę mizerii na śmietanie i wypiłam kawę to było o 22.40 ,spać poszłam około 0.30 a dzisiaj na wadze kilogram mniej,podoba mi się ta dieta.Zobaczymy czy wytrwam i czy kilogramy polecą,pozdrawiam i życzę wytrwałości
dziadkowie
Dzisiaj od rana słońce tak pięknie świeci,kiedy zaprowadzałam syna do szkoły poczułam zapach lipy i...........przypomniały mi się wakacje na wsi u moich ukochanych dziadków.Naszła mnie nostalgia,łza w oku się zkręciła i poczułam ogromny ból - tęsknotę za nimi,za moim ukochanym dziadkiem,który zmarł 27 lat temu,a babcia 10 lat temu,Boże jak mi ich brakuje,piszę te słowa a łzy kapią..................w sobotę pojadę do nich na cmentarz po drodze będę mijała dom moich dziadków ,o który obecni właściciele (moi kuzyni)wogóle nie dbają to strasznie boli mimo,że minęło już tyle lat wciąż mam wrażenie np.idąc do kościoła na tej wsi,że zobaczę babcię w trzeciej ławce po prawej stronie,a dziadka w piątej po lewej bo tam kobiety siedzą po prawej stronie,a mężczyźni po lewej,rozczuliłam się,już cały dzień będę o nich myśleć,chciałabym choć jeden dzień spędzić z nimi ,wiem,że to niemożliwe ale pomarzyć i powspominać można.
uda się !!!!!!!!!!
Nastała środa i niewytrzymałam i się ważyłam ,waga pokazała 84,2 kg,tak wiem,że to woda ale i tak się cieszę,jedzonko poważnie ograniczone,słodycze wykluczone,chodzę głodna ale muszę schudnąć,to ostatni dzwonek,bo jak jest upalnie to nogi w kostkch strasznie mi puchną ,a bolą strasznie i jeśli teraz nie zrzucę tych nadprogramowych kilogramów to kiedy? Jest ciężko ,ale już tylu osobą się udało (czytam pamiętniki) to dlaczego mnie by miało się nie udać!!!!!!!!!!!!!!!
jakoś idzie
Przez ostatnie dni (sobata i niedziela)poukładałam i dogadałam się z mężem,cieszę się bo nie lubię ciężkiej atmosfery,powiedziałam mu,że z teściową o niczym ważnym już nie będę rozmawiać,aby nie miała tematu do tworzenia swoich opowieści.Trochę się wyciszyłam,oczywiście wiele problemów pozostało ,ale idę do przodu i od dzisiaj zaczynam kolejny raz dietę,moja waga pokazała 85,4 kg,paseczka nie poprawiam,zobaczę ile mi zajmie dogonienie go.Dzisiaj idę na popołudniu i teraz idę sprzątać bo w sobotę mi się nie chciało,pozdrawiam i życzę wytrwałości.
teściowa !!!!!!
Co dwa tygodnie moja teściowa przychodzi do nas spać,ponieważ jedno z nas ma nockę a drugie idzie na rano,synek przez te 2,5 godziny(od 5 do 7.30)boi się zostać sam,więc przychodzi "mamusia",nie lubię jak przychodzi i zawsze już trzy dni przed tem jestem nerwowa,wczoraj też była,mąż poszedł na nockę,więc gadała o wszystkim,męczy mnie słuchanie tego samego za każdym razem jak się widzimy.Powiedziałam jej ,że mojemu mężowi wydaje się,że jeśli on płaci za mieszkanie,prąd i kredyt mieszkaniowy (i po za tym nic więcej,ja nie widzę już od niego nawet złotówki),to ja muszę płacić resztę i jeszcze zaoszczędzić,powiedziałam jej,że nie pomyśli o tym,że synowi trzeba kupić spodnie,sandały,bluzkę i wiele innych rzeczy,że ja płacę za kablówkę ,internet,telefony,chemia ,jedzenie i,że nigdy już nie starcza na kupienie czegokolwiek dla mnie,i że każdy zarobiony przezemnie grosz idzie na dom,że już nie mam siły zasypiać i budzić się z pytaniem od kogo pożyczyć jeśli mi nie starczy,bo akurat trzeba kupić książki,zapłacić za wycieczkę syna,czy wykupić leki,powiezdiałam jej,że nie mam pretensji do męża ale chcę trochę zrozumienia i docenienia.Myślałam,że mówię to do niej jak do kobiety,która rozumie co to znaczy,ponieważ jej też się nie przelewa,ale trzeba było ugryźć się w język,przyszłam dzisiaj do domu po 15.00 a mąż z obrażoną miną daje mi 100zł i mówi"mam już dość wygadywania,że nic ci nie daję na życie,zastanów się czy ty mi dokładasz do rachunków"myślałam,że mnie szlag trafi ,powtórzyła mu ale swoją wersję i to jeszcze ze swoją dokładką,więc mu powiedziałam,że jeśli kiedykolwiek dojdzie do rozwodu to podziękuję jego mamusi za wpierdalanie się i obraziłam się ,już do jego wyjścia nie odezwałam się ani słowem,i mam zamiar tak trwać przez jakiś czas i mam nadzieję,że wszystkie żmije wysuszą się na słońcu,a z teściową będę rozmawiać tylko o pogodzie.Jestem wściekła bo i tak z trudem ostatnio się z mężem dogaduję,a ona dolała oliwy do ognia,a może chce synka z powrotem?
smutno mi Boże
Ostatnio jestem tak jakoś melancholijnie nastawiona do życia,na niczym mi nie zależy bo i nikomu na mnie nie zależy,doszłam do wniosku,że syn traktuje mnie jak skarbonkę i posługaczkę,mąż traktuje mnie jak służącą,kucharkę ,pomoc domową(zakupy,załatwienie naprawy samochodu,awantura w administracji o zepsuty licznik ciepła)sprzątaczkę a wieczorem mam się przeobrazić w cudowną ,seksowną kocicę,a ja ? ja mam już dość,mam ochotę wyjść z domu,zapomnieć, nie myśleć ,nie martwić się,nie pracować,chciałabym wreszcie myśleć choć trochę o sobie,a nie wciąż o innych,chciałam sobie kupić spodnie na lato,ale okazało się,że syn musi mieć sandały,i znowu nie starczyło dla mnie.Kiedy wreszcie będę ważna?kiedy moje potrzeby i pragnienia będą się też liczyły?kiedy mój mąż okaże zrozumienie i zacznie traktować pracę w domu jak dodatkowe zajęcie wymagające wysiłku a nie pmoja przyjemność i obowiązek,kiedy w życiu zacznie i mnie się udawać,kiedy schudnę,kiedy będę miała pieniądze na moje przyjemności,kiedy?kiedy?kiedy? smutno mi Boże,bo czasami mam wrażenie,że i Pan Bóg mnie nie lubi,że nikomu na mnie nie zależy,nawet tym najbliższym.................
zawsze byłam na końcu i dlatego los mi nie sprzyja,nawet diety nie potrafie trzymać,tylko jem coraz więcej
okrąglak z Poznania
Postanowiłam po tym wielkim obżarstwie wreszcie zważyć się i co na wadze zobaczyłam?tak moje kochane-85kg.równiutkie 85,nie ma co pięknie!!!!!!!!tak jak kiedyś pomyślałam ,że nigdy już nie będę szczupła ,tak się chyba spełni zawsze będę okrąglakiem z Poznania,prawda jest taka,że nie potrafię trzymać diety,że lubię wszystko to co jest wysokokaloryczne i jak widzę lub poczuję to tracę zmysły,jestem bez szans,jak się otrząsnę to wrócę,tylko kiedy???