Pytacie co u mnie :) jak streścić 13 lat w jeden wpis? Chyba się nie da, zacznę wiec od najważniejszego.
2010 rok był najtrudniejszym rokiem w moim życiu. Urodziłam moją ukochaną córeczkę i ciężko się rozchorowałam. Z wesołej, lekko naiwnej małolatki stałam się ponad 40kg. cięższą - 96kg. na wadze, depresyjną, łysiejącą, zmęczoną kobietą. Nikt nie mógł powiedzieć co mi jest. Jedni zwalali na depresję, inni na zmęczenie dzieckiem, inni kazali wziąć się za siebie, bo "jak Ty wyglądasz" (to akurat teściowa - przemiła kobieta, no nie? :P ). Czułam ból właściwie w całym ciele, nie mogłam zebrać myśli, zapominałam dokończyć zdania, miałam koszmarne migreny, cały czas czułam jakbym miała grypę - takie ogóle rozbicie, bóle stawów. Chodziłam do lekarzy, ale odsyłali nie pomagając - jedynie zdiagnozowali niedoczynność tarczycy i od tego czasu wszystkie moje trudności właśnie na to zrzucali.
Prawda okazała się inna. Robiłam prywatnie badania, spędzałam nocki na czytaniu artykułów medycyny alternatywnej, bo powiedziałam, że się nie poddam. To nie jest życie. W 2013 roku zrobiłam kolejne drogie badania i wreszcie miałam diagnozę, której tak długo szukałam - BORELIOZA. Najpierw się ucieszyłam, wreszcie wiem, co mi jest, dlaczego tak się czuję. Potem jednak przeczytałam objawy, rokowania i pomyślałam tylko - "O kurwa". Dokładnie tak. Zaczęło się "leczenie", a właściwie głaskanie kotka za pomocą młotka, bo w moim stadium choroby właściwie tylko długotrwała antybiotykoterapia mogła pomóc (wg medycyny akademickiej). Łykałam więc prochy - 3 różne antybiotyki na raz przez ok 3 miesiące, aż zaczęły się problemy z trzustką, wątrobą, nerkami, jelitami.... Poprawy w chorobie brak, było coraz gorzej. Rzuciłam wszelkie leki, uznałam, że jak mnie borelioza nie zabiła, to lekami też się nie dam zabić. Przeszłam na zioła. Organy wewnętrzne podziękowały, ale borelioza protokołowi ziołowemu też śmiała się w twarz. Aż któregoś dnia coś przeczytałam. Przeczytałam artykuł o tym jak psychobiologicznie powstaje choroba - jak traumy i wydarzenia z naszego życia wpływają na nasze ciało i zdrowie. Nawet nie pamiętam gdzie to znalazłam, ale sięgnęłam po więcej. W medycynie akademickiej nazywa sie to psychosomatyką - dziedziną, która tak bardzo jest niedoceniana. Ja poznałam to pod nazwą Biologii Totalnej.
Teraz pracuję jako terapeuta w nurcie psychobiologii, teorii schematów i psychoterapii pozytywnej. Pokazuję ludziom jak wyjść z choroby poprzez analizę przeżyć, przekonań, wzorców z dzieciństwa. Nie zdziwicie się więc, gdy powiem Wam, że pomogło :) Żyję bez bólu, bez zaników świadomości, bez wszelkich objawów boreliozy już od lat. To moja droga, której nikt by nie przewidział, której ja sama bym nie wybrała, gdyby nie choroba. A jednak jestem tu i cieszę się, gdy przychodzi do mnie klient i mówi - "próbowałam już wszystkiego, nic nie pomaga", a po kilku pytaniach, 1-2 sesji, dostaję SMSa - "jest dobrze, to chyba niemożliwe że tak szybko pomogło, prawda?"
Możliwe, bo siłę i moc do zmiany mamy w sobie.
Trzeba zacząć od pytania - czy jesteś gotowa odrzucić co znajome i sięgnąć po nowe?
Cokolwiek się stanie,
Joanna