Popularne jest powiedzenie, że marzenia się spełniają. Lubię je - widać w nim ufność do wszechświata, otwartość na przyszłość. Sama jednak raczej wyznaję zasadę, że marzenia się spełnia.
Mi sie od dziecka marzyła Azja. Właściwie nie do końca wiem czemu, czułam taką ciągotkę w tamtym kierunku. Uwielbiam ich jedzenie, kulturę, anime, nawet ich bardzo ciekawy język. Jednak zawsze było coś ważniejszego od spełnienia tego marzenia. A to pieniądze, a to studia, a to praca. Przekładałam, odkładałam na później, ąz właściwie zapomniałam o swoim marzeniu. W lipcu 2018 roku moja córka nagle i niespodziewanie poinformowała mnie, że marzy o tym, aby pojechać do Japonii, że pragnie zobaczyć Sakurę, kwitnącą wiśnię. Byłam zaskoczona, ale na sercu tak jakoś mi się fajnie zrobiło, że ją też tam ciągnie. I stała się rzecz niesłychana, bowiem postanowiłam, że spełnię jej to marzenie. Ja nigdy dla siebie nie byłam na tyle ważna, abym spełniała swoje, ale teraz jestem w stanie spełnić już nasze ...
W środku semestru, opuszczając szkolę, przekładając projekty, lecąc 12 godzin...w marcu ubiegłego roku, kiedy pojawiły się pierwsze kwiaty Sakury, kiedy Japonia zrobiła się biało-różowa, kiedy nawet mleko, cola i herbata miały smak sakury - byliśmy tam. Założyliśmy kimona, nauczyliśmy się robić sushi, oglądaliśmy budzącą się do życia po zimie Japonię. To było doświadczenie, o którym marzyłam, a które właściwie nigdy nie miało się spełnić. To był cudowny czas.
I jak to się mówi - "worek się rozwiązał". Ta blokada przed spełnieniem, przed doświadczaniem, ten wewnętrzny przymus odkładania siebie na później zniknął. Spełnienie marzenia z dzieciństwa, tak odległego i nierealnego, sprawiło, że inne moje marzenia zaczęły być realne. Po tylu latach zdecydowałam się wreszcie założyć własny gabinet, zaczęłam podróżować tam gdzie mnie ciągnie (w grudniu byliśmy w Tajlandii, teraz planuję Peru), przestałam mówić, że jak będę szczupła, to będę szczęśliwa.
Moje życie dzieje się dziś, a nie jutro czy za tysiąc lat.
Na wiosnę, razem z Sakurą obudziłam się JA
Z wdzięcznością,
Joanna
juniperuska
6 marca 2020, 10:28Asiu jak się cieszę Twoim szcześciem!!! Przeczytałam jednym tchem Twe ostatnie wpisy!!!!! Tak wracamy i działamy. Zdecydowanie! I spełniamy swe marzenia krok po kroku i codziennie ciesząc się każdą chwilą! Zarówną tą wyczekiwaną jak i zwykłą codziennością, która jest taka piekna w swej monotonii ;) Sciskam gorąco!
AnabelLee
6 marca 2020, 06:45Gratuluję serdecznie założenia własnego gabinetu! Ja miałam też doświadczenie z Japonią i zgadzam się, że dla Europejczyka to cudowny kraj. Chciałabym kiedyś odwiedzić go jeszcze raz.
menevagoriel
6 marca 2020, 18:29Też to sobie obiecałam, tyle że kiedyś jesienią
Epestka
4 marca 2020, 14:31Piszesz Azja, myślisz Japonia. Azja to naprawdę dużo, dużo więcej
menevagoriel
4 marca 2020, 15:10Od Japonii się zaczęło. Była też Tajlandia i Kambodża, miały być teraz Chiny, ale przez sytuację na świecie lecimy w drugą stronę świata. 10 urodziny córki chcemy spędzić w Indiach jeśli sytuacja pozwoli.
akitaa
4 marca 2020, 21:34Ja to bym się teraz bała na jakiekolwiek lotnisko chyba iść...
Epestka
5 marca 2020, 00:26Ale nie możesz pisać "Uwielbiam ich jedzenie, kulturę, anime, nawet ich bardzo ciekawy język." Bo to jest bardzo różne. W samej Indonezji jedzenie, kultura, język jest inne w każdym mieście! Azja to nie jest monolit. Jakie więc jedzenie uwielbiasz? Jaki język?
menevagoriel
5 marca 2020, 08:58wiem, że to nie monolit, ale jak to sobie wyobrażasz? Miałabym rozpisywać na kraje? :P Jako dziecko marzyłam o Azji - nie miałam wyobrażenia. Była daleko i inna niż tu. Teraz poznaje Azję jeden kraj po drugim. Jedzenie uwielbiam japońskie, tajskie (jest w ogóle poza konkurencją), chińskie, indyjskie. Języki nie brzmią podobnie, ale tak samo niezrozumiale dla mnie :p , ale najbardziej lubię mongolski - słucham muzyki mongolskiej (jakbyś była ciekawa jak to brzmi, to podeślę Ci kilka kawałków), uwielbiam też japoński instrument - koto (byliśmy na koncercie - niesamowity dźwięk - są też filmiki na youtubie jakbyś chciała posłuchać). Anime wiadomo japońskie :) szczególnie Naruto i Dragon Ball - bajki z dzieciństwa. Yaiba, soul Hunter itd. Kurcze, ja bym o tym mogła godzinami opowiadać :)
Epestka
5 marca 2020, 09:22Właśnie o to mi chodziło. Dla mnie akurat tajska kuchnia jest za ostra, ale lubię wietnamską. Mieszkam w Indonezji, ten kraj znam najlepiej
menevagoriel
5 marca 2020, 09:31ale super :) dla mnie najbardziej ostre jest hinduskie jedzenie, a przynajmniej pali w innym miejscu niż tajskie :P przez co nie można tego dużo zjeść, bo się już jest zmęczonym samym jedzeniem ;p
fitball
4 marca 2020, 12:09wow, niesamowite, brawo dla Ciebie za odwagę
menevagoriel
4 marca 2020, 12:25Dziękuję :)
akitaa
4 marca 2020, 10:13Gratuluję odwagi :) Wow, to już taka duża córę masz?
menevagoriel
4 marca 2020, 10:28tak, już ma 10 lat. Do była cudowna przygoda, chociaż w Tajlandii było chyba nawet lepiej :) Ale uważam wyjazd do Japonii za przełom w moim życiu
akitaa
4 marca 2020, 10:51Ja kiedyś miałam takie marzenie, żeby jechać do Tajlandii i żeby zobaczyć piramidy w Egipcie, bo miałam fazę na starożytność ;) Wiem, że chcieć znaczy móc, ale jakoś nie wyszło, może wyjdzie kiedyś. W sumie to teraz nie mam nawet czasu i tym myśleć, bo była wyprowadzka, ślub, mieszkanie, remont i teraz akcja dziecko :) a z dzieckiem mi się nie spieszy nigdzie, za mały jeszcze jest. Wiem, że z niemowlakami też jeżdżą, ale to nie dla nas.
akitaa
4 marca 2020, 10:52Jakoś nie mam parcia już, może tak :)
menevagoriel
4 marca 2020, 11:34Rozumiem, wszystko a swój czas. A Tajlandię polecam z całego serca, cudowne miejsce.
akitaa
4 marca 2020, 12:00Wiem. Ale zupełnie inna kultura. Mieliście jakieś szczepienia dodatkowe?
Izabela1411
4 marca 2020, 09:41I super. A ile Twoja córcia ma lat?
menevagoriel
4 marca 2020, 10:28w tym roku skończy 10 lat :) to mała podróżniczka - śmiejemy się, że w tym roku kończy jej się paszport, ale go nie oddamy, bo ma w nim 3 wizy :)