przeszłam płynnie z norweskiej na south beach
idzie zaskakująco dobrze - wczoraj z trudem dobiłam do 1000 kalorii, taka byłam najedzona jogurtami, maślankami, rybami i jajkami...
dziś nadszedł chyba mały kryzys - jestem bez przerwy głodna - już mam na liczniku 500 kalorii
odkryłam chyba tajemnicę znośności tej diety - jajeczne muffiny :) są pyszne, w zupełności zastępują chleb, mają tylko 70-80 kalorii i w smaku nie mają nic wspólnego z jajkiem na twardo...
jestem już strasznie zmęczona dietetycznymi porażkami, marzę o tym aby w końcu zacząć chudnąć, nie mam pojęcia jak przetrwać pokusy, które z pewnością niebawem się pojawią :(
najgorsze są wieczory...
muffinki dla khadabry:
- 3 jajka
- 30-40 g odtłuszczonego żółtego sera startego na wiórki
- odrobina soli, pieprzu i chili
- i dowolnie drobno posiekane: cebula, pomidor, papryka, szpinak...
nakładamy do foremek i pieczemy 20-30 minut w zależności od piekarnika (ja piekę w 170st z termoobiegiem ok 25 minut wtedy są ślicznie zarumienione i nadal puchate)
wczoraj dodałam po dwie mini kosteczki fety do każdej babeczki
mniamik :) najlepiej smakują na ciepło maczane w jogurcie naturalnym :)