jestem i żyje diety brak..coś się mi porobiło od piątku już całkowicie czułam się jak bulimiczka...żarłam jak świnia nie czując głodu ani na koniec smaku nie wiem co to było...jest lepiej,waga spada mimo kolacji a to najważniejsze...
co do wagi na dzień dziesiejszy 81,6 ...a było tak w czwartek co jeszcze sie jakoś trzymałam 81,4, w piatek 81,6 w sobote i niedziele 82 w poniedziałek 82,6 we wtorek 82 i dzis 81,6...
nie bede za dużo obiecywać ..musze jakoś to ogarnąć i stanąć na nogi bo było już całkiem źle..najważniejsze ze waga schodzi to motywacja mi wzrasta :)
nie wiem czy tyle można w siebie wciągac ale tak było, już wszystkiego dokładnie nie pamiętam i nie ma sensu sie rozpisywac bo był to kulinarny koszmar.....zajadanie sie bułami ,wafelkami,rogalami z czekolada,czekolada, obiady w ogromnych ilościach..koszmar jednym słowem...szkoda wspominac ...trzeba wziąśc sie za siebie...
poza tym powiększyła się nam rodzina :) mówie wam sa boskie mamy 2 chomiczki...młoda mi truła juz od wakacji ze swinki,na nie zgodzic sie nie chciałam mówie ze moze chomika ale nie teraz..potem kolezanka dostała na urodzinki a ja obiecałam ze napewno jej mikołaj przyniesie :), w sobote pojechałam ze starsza do galerii kupic sobie i jej płaszczyk na zimę..młoda płaszczyk sobie kupiła ja oczywiśćie nie ale stwierdziłam ze zrobimy młodej niespodziankę i dzis kupimy jej chomika,skonczyło sie na 2 coby kazda miała swojego przyjaciela,no i mamy powiekszoną rodzinkę o 2 dziewczynki ale mają imiona które juz czekały to TEODOR mniejszy Matyldy i STEFAN troche wiekszy starszej Martynki :)
są cudne nic nie można robic bo stale je podpatrujemy,jak jedza jak sie myją jak sie bawią cudują no jesteśmy zakochani oby były zdrowe i długo nam żyły :)
na zdjeciu teodor po przyjsciu do domu w sobote i po 4 dniach pobytu w nowy domku i stefan na 2 nastepnych tak samo :)
płaszczyk kupiłam wkoncu na giełdzie w niedziele jestem zadowolona już rano nie marznę jeszcze tylko kozaczki i jestem ubrana :)
potem pokaże wam jeszcze jakie dziewczyną kupiłam kiecki na halloween nie tyle na ten 31 co 17 listopada mamy w domu kultury wernisaż halloweenowy dla dzieci chodzących na kredkę ,trzeba sie przebrac za czarownice ,bedzie poczestunek z balem i konkursami,pokaz magika,film alicja w krainie czarów i na koniec pokaz miotacza kulami ognia :)
no ale sie rozpisałam a bajzel w domu czeka..mówie wam ale sie zapusciłam...ogólnie syf i w szafkach juz dawno nie sprzatałam ide bo sie nie wyrobie...zaczynam od kuchni wyrzucam wszystko co mi nie potrzebne i zbedne i wogóle...to miłego dzionka bo za oknem to tak coś nie bardzo :)
8.30 kawa pażona i 2 małe razowe i 4 plasterki rolady łużyckiej
10.00 mały kieliszek likieru kawowego ( na rozpęd do sprzatania kuchni hihi)
11.30 kawa pażona i 4 wafle takie płomyczki...z nutellą
15.00 mała jagodzianka
19.30 3 moje chlebki z serkiem z pieprzem almette i 6 plasterków drobiowej ( tak sie zarobiłam ,ze zapomniałam ze mam zjesc :) ale kuchnia lśni :)
22.00 duże jabłko
woda -ok 1,5 l
aktywność - :(