wreszcie mam chwilkę wi.ec piszę...
mały usnął, ale za chwilę go muszę budzić, bo wybieramy się w trójkę do Kościoła , mam nadzieję, że wrzasku strasznego nie będzie. Po Świętach kilogram do przodu, ale był też okres, więc jakoś specjalnie się tym nie przejęłam.. Wczoraj waga wskazała 56,8, czyli schudłam już 10 kg. Dziwne to wszystko jest, bo jakoś tak przeglądając się w lustrze to wydaje mi się że wyglądam grubiej niż tuż po porodzie. Chyba punkt odniesienia mi się zmienił i już zapomniałam jaka byłam szczęśliwa tuż po, kiedy brzuchol nie był taki mega wielki.
Właśnie co do brzucha to mój największy problem i kompleks. Niby niedużo brakuje mi do wagi sprzed ciąży ale ten brzuch.... Kiedyś śmigałam po 200 brzuszków dziennie, teraz kładę się na podłodze i nie mam siły się podnieść. Dziwne, bo przecież od porodu minęły już ponad 4 miesiące. Chyba przez to nocne stękanie Krzysia z powodu ząbkowania mnie wykańcza tak, że w dzień chodzę jak śnięta. W dodatku małż. sparzyła rękę i włąściwie cała opieka nad małym znów na mojej głowie.
No, koniec zrzędzenia, milej niedzieli życzę.
gdzie jest wiosna????
Mogłaby się już pokazać no nie? U mnie dziś szaro buro i ponuro, poza tym zimno straszliwie i siąpi nie wiadomo co.
Z odchudzaniem idzie już całkiem nieźle. Synek tak się wycwanił, że usypia tylko przy dźwięku steppera, więc ja chcąc nie chcąc wskakuję i łążę ile wlezie, czasem dziennie to nawet 1300 kcal wychodzi.
Dietkę raczej trzymam, sporo ćwiczę i widzę że efekty całkiem całkiem. Jeszcze z 5 kg i będzie super, najlepiej czuję się ważąc właśnie 54 kg. A tak w ogóle to widać, że stepper świetnie wysmukla nogi, uda naprawdę zrobiły się jędrne i cellulit znika. Tylko ten nioeszczęsny pociążowy brzuch jeszcze nie jest taki jak powinien, ale mam nadzieję, że będzie. Pozdrawiam niedzielnie i na przekór wisennie
uff nareszcie
waga wreszcie spadła, etap I osiągnięty, teraz walczę o 54 kg i mam nadzieję że się uda wkrótce. Trzymajcie kciuki.
waga stoi jak zaklęta
kurczę, już nie wiem co robić trzymałam dietkę cały tydzień, ćwiczyłam b. dużo, wiele więcej niż zazwyczaj, a waga stoi i nie chce spadać a tak marzyłam, że dziś zobaczę 5 z przodu. No cóż, może za tydzień, przecież niemożliwe żeby zatrzymała się na amen.
skrętny stepper
w który zainwestowałam okazał się strzałem w dziesiątkę - ćwiczę ok. 40 min.dziennie i już spadło mi w niecały tydzień prawie 2 kg. Super, widać dietka i ruch zaczęły działać i waga wreszcie ruszyła w dól, oby tak dalej.
Cięęężko
idzie mi to odchudzanie, dietkę trzymam, kalorie liczę, ale waga prawie nie drgnęła. Cóż, tyłam przez całe 9 miesięcy ciąży to i pewnie tyle będę chudnąć. Najgorsze jest to że brak mi ruchu - z małym na razie wychodzę tylko na parę minut, więc trudno nazwać to nawet spacerem,a domowa krzątanina to jednak nie są ćwizcenia pozwalające coś zrzucić. Dlatego zainwestowałam w stepper i staram się w wolnej chwili trochę poszaleć, tylko... no cóż widać rana krocza jeszcze się nie dokońca zagoiła. Swoją drogą, zapisalam się na piątek do lekarza, bo dziwne że prawie 2 mies. po porodzie jeszcze jakieś plamienia i ból.
Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko.
Jakoś się trzymam
chociaż łatwo nie jest, przyzwyczajenia z ciąży robią swoje. Wtedy jedząc batonika mówiłam sobie że kiedy mam się rozpieszczać jak nie w ciąży i zabijałam wyrzuty sumienia. Ale powoli zaczynam przyzwyczajać się do uczucia głodu i pustki w żołądku - nie jest mi ono obce, w końcu przed ciążą też zawsze byłam na dietce, taka już moja uroda, ze zawsze muszę uważać na to, co jem. Mały właśnie zasnął, więc mam chwilkę dla siebie i pozaglądam co u Was.
Witam po dłuugiej przerwie.
21.11.2008r. urodziałam synka. Niestety nadmiar kg zgromadzonych w ciąży pozostał i teraz muszę się z nimi zmierzyć ( i pomyśleć że jeszcze rok temu moja waga - 54 kg mnie nie zadowalała ). Najpierw chciałabym zrzuciś 6,8 kg a później wrócić do wagi sprzed ciąży. Oj, długa droga przede mną. Nie będzie łatwo, zwłaszcza że nawet nie mam czasu pomysleć o jakiejś aktywności fizycznej, synek zajmuje cały mój czas. Liczę na Wasze wsparcie i zapraszam do rozmów wszystkie młode mamusie borykające się z nadmiarem kg po ciąży.
Witam po dłuugiej przerwie.
21.11.2008r. urodziałam synka. Niestety nadmiar kg zgromadzonych w ciąży pozostał i teraz muszę się z nimi zmierzyć ( i pomyśleć że jeszcze rok temu moja waga - 54 kg mnie nie zadowalała ). Najpierw chciałabym zrzuciś 6,8 kg a później wrócić do wagi sprzed ciąży. Oj, długa droga przede mną. Nie będzie łatwo, zwłaszcza że nawet nie mam czasu pomysleć o jakiejś aktywności fizycznej, synek zajmuje cały mój czas. Liczę na Wasze wsparcie i zapraszam do rozmów wszystkie młode mamusie borykające się z nadmiarem kg po ciąży.
Wesołych Świąt
Jak fajnie, że juz nadchodzą Święta. Szkoda tylko, ze pogoda zwariowała, ale cóż nie można mieć wszystkiego prawda? Na czas Świąt zamierzam zawiesić dietkę, wiem po prostu, że nie dam rady oprzeć sie wszystkim smakołykom. Ale zamierzam zrobić mnóstwo niskokalorycznych sałatek, ktore zaspokoją mój wilczy apetyt.
Życzę Wam wszystkim wesołych, pogodnych, dietkowych i cieplutkich Świat.