Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1054147
Komentarzy: 43026
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2019 , Komentarze (19)

nie zabijajcie mnie. Pamiętam, że obiecałam zdjęcia, ale dzięki mojemu " mężowi" w chałupie constans. Tzn. wciąż leżą resztki parkietu do wyniesienia, listwy, pudła po krzesłach i stole...on nie ma czasu, a ja nie mam siły. Dzisiaj wyszłam na nordic walking, po pół roku bezczynności fizycznej i słabości. Dramat, prawdziwy dramat(szloch)(szloch) nie pamiętam stanu takiej denności mojej fizis nigdy, jak słowo daje nigdy...chyba nawet po operacji miałam więcej energii i zapału. Po prostu dno ...fizyczne, psychiczne i emocjonalne. Znowu dopadały mnie stany niemocy. Stwierdziłam że koniec tego ...od 1 zaczęłam w domu mini gimnastykę...głównie na kręgosłup ( łażenia po tych schodach nie zaliczam do jakiejś specjalnej aktywności) poza tym strasznie mi w tym domu puchną nogi ...hehehehe...pewnie to jest związane z "wysokością" ;)( na najmniej jak wysokość Zakopanego) . Niestety jestem świadoma tego, że te popuchnięte łapy to wina mojego bezruchu no i zyłki się rozleniwiły. Dzisiaj miałam dylemat nordic walking czy przejeżdżenie Ferdka ( on też ma prawie półroczny okres nieruchawości) no i małż orzekł że Ferdynand nie nadaje się jeszcze na jazdę ok 100 km, więc wzięłam kijki i poszłam w park.......myślałam, że zdechnę, zrobiłam jedno okrążenie ( hańba, ja która robiłam 10) przede wszystkim bolą mnie ramiona i to tak bardzo że mało nie płakałam, nauczona doświadczeniem ( i starożytniością) stwierdziłam, że nie będę rżnęła bohaterki, to nie ten czas, nie te lata, nie ta kondycja, teraz trzeba się usprawniać z głową. Wróciłam do domu ...1,4 km w 15 min ( czas też do chrzanu), jutro pójdę na siłownię, w niedzielę znowu ruszę do parku, postaram się tym razem zrobić dwa okrążenia. Aż zajrzałam do historii kjikowania ( fakt, faktem od kiedy poszłam na siłownię przestałam chodzić z kijkami czyli mam prawie dwuletnią przerwę w patykowaniu) wcześniejsza średnia na pierwszym okrążeniu to było 9,5 min a teraz ponad 12 ....masakra!! Nie ma rady...trzeba nad tym popracować. Padło pytanie o moją dietę...nie mam żadnej diety, jem niewiele, skrzynka z warzywami stoi obok skrzynki z owocami a i tak jem mało ( pewnie zbyt mało) dwie bułki, które mi małż kupuje starcza mi na dwa dni , ogórek, kilka pomiorów, ostatnio zrobiłam moje diabelskie spaghetti , bardzo dużo warzyw ...duża cukinia, bakłażan, cebula, pół pęczka młodej marchwi, dwie papryki i mielona wołowina, oczywiście masa pomidorów ...no i ostre...dorzuciłam suszone peperoni, które mi Długoręka przywiozła z Rzymu ...żarła dla nas i psic pod dostatkiem ...jakiś twarożek, dzisiaj była na śniadanie jajecznica . Zaraz zjem ogórka na drugie śniadanie ( tyle że to drugie śniadanie może się przeciągnąć w czasie bo mi się nie chce jeść) waga stoi sobie w miejscu i już nawet nie jestem zła ...po prostu nie nabrałam życia po tej paskudnej zimowej niemocy. Aaaaaaaaa....w niedzielę byłam w kinie na retransmisji Carmen z Metropolitan Opera ...co wam powiem to wam powiem ...jednak sława teatru i pieniądze robią swoje. To była wersja w której min. jedną z głównych ról grała Aleksandra Kurzak a główną męską rolę cały sezon grał jej mąż . Ale nie o to kaman...kiedy trwały przerwy między aktami pokazywano min. zmianę dekoracji ...wspaniała, doskonale zorganizowana maszyneria ( ludzka) z dodatkiem techniki. I jeszcze coś...Carmen to jedna z moich ulubionych oper...widziałam różne jej wersje, różne wykonania ale tak ...seksualnej Carmen jeszcze nie widziałam ...opera która bądź co bądź mówi o namiętności ...nareszcie, reżyser wprowadził tu zalotność, pasję...odrobinę erotyki ....były bardzo ciekawe elementy tańca ...to była Carmen z jajem....bardzo, bardzo mi się podobała, czekam na następne atrakcje. Na razie czekam na wyjazd na koncert Rieu do Krakowa . Halo halo krakowianki, proszę o podpowiedź jak najłatwiej i najszybciej dostać się z dworca do Tauron Areny a jeszcze bardziej jak wrócić z niej na dworzec , myślę że koło 23 :D . A teraz życzę wam miłego świętowania a ja idę się nawadniać wodą z limonką i miętą ( własnoogródkową) i trzymać kopytka w górze. Ahooooooooooooooooooooooj 

22 kwietnia 2019 , Komentarze (38)

wiem, wiem. Ale usłyszałam przed chwilą taki tekst ...że muszę, no muszę to gdzieś zapisać...w kominie raczej trudno. Dwa dni małż składał krzesła po które pojechał do Ostrowca, a dzisiaj zabrał się za stół. Ustawiliśmy wszystko i małż rzekł " Ładnie wygląda ten stół z tymi krzesłami " Połaskotał mnie połaskotał , chyba ponad 20 lat nie słyszałam od niego takich słów, oczywiście zaraz dodał " no gdybym nie znalazł ( a żeby go) i nie kupił ( tia...kasę dał ) to by tak ładnie nie było":D 

A teraz idę pakować ciasta i jazda do teściowej. Miłego dnia 

18 kwietnia 2019 , Komentarze (14)

by ta Wielkanoc minęła w miłej, rodzinnej atmosferze, by przy świątecznym stole zasiedli i cieszyli się razem z Wami bliskie waszemu sercu osoby i niech wszystko będzie radosne i szczęśliwe po prostu Wesołego Alleluja 

13 kwietnia 2019 , Komentarze (47)

tak jak ostatnio żyję, szybko i boleśnie....zaczęłam przeprowadzkę, dom jeszcze niezupełnie skończony, brakuje mi półki w " irytującej" szafce kuchennej, drzwiczek do szafki na lodówkę i do szafeczki ponad nią i najważniejszej rzeczy ...stojaka na wino!!:D Garderoba już złożona i gotowa do załadowania ubraniami, w łazience umywalka obsadzona na szafce, w poniedziałek stolarz dowiezie wysokie szafki i obsadzi szuflady, łóżka złożone (loser). Wszystkie sprzęty kuchenne przeszły testy pomyślnie, właśnie gotuje tutejszy pierwszy obiad. Wczoraj urodzinowi goście byli przyjmowani tutaj, ale nikomu nie przeszkadzały malutkie braki ...w tym brak drzwi do łazienki...na szczęście obiekt dający ulgę jest niewidoczny z przestrzeni bawialnej:p. Jak już wszystko pokończę to wrzucę więcej zdjęć a na razie  minimalistyczny obraz lokalu przed oficjalnym otwarciem :D

Wszystkie łóżka są jednakowe 

no i pierwszy tutejszy obiadek ...gotujący się w prezencie urodzinowym od Paszczurów 

I to by było na tyle ...mam nadzieję, że wam przerwałam przedświąteczne tyranie . Ahoooooooojjj.....roboto, ahoooooooooooj 

31 marca 2019 , Komentarze (29)

No i wzięłam wczoraj kijaszki w garść i pomaszerowałam doliną Mlecznej, aż do mosteczku na Rybnej, muszę wam powiedzieć, że mieszkam tutaj ponad 20 lat i nigdy moje nogi nie zawędrowały w tamte okolice ...a wygląda to ciekawie..jak ożyją trzcinowiska to będzie jeszcze ładniej, miejsce gdzie koledzy proponują urządzenie miejskiego grilla....bardzo klimatyczne , gdyby jeszcze ten durny lud nie rozwalał śmieci na brzegu rzeki i nie wrzucał ich do rzeki. Nie mogę tego pojąć...każdy płaci za śmiecie więc jakim cudem one trafiają na łono przyrody? A teraz troszkę wiosny wiosną :D

Aaa no i jeszcze się pochwalę , że znowu zaszalałam koncertowo. Chodzę na cykl " sztuka na ekranie" trzy tygodnie temu udało mi się ( dzięki mojej pani od porządków) dostać na retransmisję świątecznego koncertu Andre Rieu z Sydney i z ekranu się dowiedziałam, że będzie koncertował w Polsce. Natychmiast jak wróciłam do domu dopadłam do laptopa i ......kurcze Gdańsk - nie ma biletów ( choć dla mnie to i tak ciut za daleko na jazdę tylko na koncert ;)) , Kraków, mój kochany ...cholera biletów nie ma ...no są jakieś w Łodzi, ale strasznie się napaliłam na Kraków, bo mam co do niego pomysł na " projekt" zdjęciowy . Nie odpuściłam,wlazłam za dwa dni ..no są dwa bilety, na trybunach , jeden za sceną, drugi z boku sceny ...stwierdziłam że nie dam kasy za takie miejsca ...stwierdziłam że trzy razy nosili wilka ...wlazłam i....ooooo bogowie są bilety, na wprost sceny ...i stałam się szczęśliwą posiadaczką takiego papierka. 30 maja będę się doskonale bawiła w smoczym grodzie 

I na samiuśki koniec ..." a planeta szaleje, szaleje i śmieje się ...śmieje się ...śmieje" 

No to teraz juz koniec i bomba a kto czytał ten.....Ahooooooooooooooooooooj, cudownej niedzieli. 

29 marca 2019 , Komentarze (20)

Tadam !!!(impreza) Opłaca się być tyranką, stanowczą tyranką. Strach przed smyczą przezwyciężony, hurraaa. Poszłyśmy wszystkie cztery na spacer. Dla pańci smycz okazała się zbyteczna.:p Prowadzę się całkiem dobrze ;)

29 marca 2019 , Komentarze (24)

dalej pociągnę wątek zwierzęcy, choć dzisiaj bohaterką będę...ja :D. Jest fatalnie. Po pierwsze to mam wał atlantycki do kwadratu , 5 kg do przodu:<. Bezsilność trzymała mnie kilka miesięcy, miałam problemy z przejściem 300 m . W ubiegłym tygodniu wróciłam na siłownię, niestety zostałam tylko na maszynach, chwilowo odstawiłam zdrowy kręgosłup. Maszyn też nie mogłam zrobić " tradycyjnie" godzinnych robiłam je po maleńku, pół godziny, 40 min, wczoraj już doszłam do normy , czasowej, czyli godziny bo " efektowo" to rowerek w czarnej du...tunelu. Owszem ...orbitrek ok, obwodówka ok...rowerek niestety , nogi nie chcą się szybciej poruszać. Ferdek już wrócił z naprawy, więc od poniedziałku planuję wrócić też na pływalnię. Powiem wam, że zdarzyło mi się płakać z bezsilności. W sobotę mieliśmy akcję przedwyborczą, na głównym deptaku miasta zachęcaliśmy ludzi do udziału w wyborach do parlamentu europejskiego, rozdawaliśmy informacje jak rozwinęło się miasto dzięki dotacjom, no i na miejsce " agitacji" poszłam pieszo...pogoda cudna, dystans 2 km ...mało nie zdechłam...a jak wróciłam do domu to odchorowałam ten spacer , po południu i w niedzielę....telepało mną zimno, spałam niczym zabita , ani chybi szok tlenowy. Jutro pokicam z kijkami, bo jako " bojownicy o park" wymyśliliśmy ścieżkę spacerowo edukacyjną dla mieszkańców , poprzez teren całego Parku Kulturowego, wzdłuż rzeki ( do tej ścieżki niezbędne są działki na których ten pi pi pi gad przemądrzały chce stawiać RCK) , wczoraj panowie byli na spotkaniu komisji urbanizacji i okazało się że mamy ogromne poparcie jeśli chodzi o wstrzymanie budowy tego budynku w tym miejscu. Koledzy zaprosili dyrektorkę MPU na spacer, kilku pracowników też obiecało obecność, ludzie którzy mieszkają wokół też pilnie śledzą naszą stronę internetową i włączają się w nasze akcje np. pierwszy dzień wiosny i sadzenie drzewka ( oczywiście prezydent się nie zgodził na posadzenie go w tamtym miejscu) . zatem jutro kijki w dłoń i spacer doliną Mlecznej . A po południu imprezka i mam zamiar na niej " gwiazdą " być...ostatnio kupiłam świetne wody z Bielendy 3 w 1 https://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,300877,bielenda-make-up-academie-magic-water.html, są w 4 kolorach, mnie się udało trafić baby doll i delikatne złoto ( kupiłam je w promocji po niecałe 11 zł) efekt jest spektakularny, aż moja kosmetyczka zachwycała się moim makijażem we środę :D, tak że polecam, idzie wiosna pora być gwiadą ba, co tam gwiazdą ...planetą!!! Miłego końca tygodnia wszystkim. Ahooooooooooooj.

28 marca 2019 , Komentarze (24)

nieeeee, nie od Bacha tylko od Bimbry. To dziwny pies, nie mieliśmy jeszcze takiego , a wszystkie nasze psiska były szczeniakami kiedy do nas przybywały. Po pierwsze ...panicznie boi się smyczy, doszliśmy do wniosku z weterynarzem, że prawdopodobnie była bita i wiązana . Boi się do tego stopnia, że kiedy widzi jak idę do niej ze smyczą to biedna sika ze strachu. Co prawda już serducho nie wali jej tak jak miesiąc temu, kiedy myślałam że jej rozerwie klatkę, a ja zanim jej dopięłam smycz to byłam dokumentnie podrapana. Zatem ...smyczy się boi, ale na spacery chodzi...pańcio niesie ją do parku na rękach, tam sobie biega " luzem" chociaż wczoraj nasza mentalna rotweillerka, czyli Whisky tradycyjnie prowokowała psy ( w tym huskiego) no i jak psy zaczęły szczekać to Bimbra spanikowała i uciekła, a pańcio za nią, pies okazał się mieć lepszą kondycję i koordynację i na szczęście nie wybiegła na ulicę tylko przytruchtała do domu gdzie dostała pater noster. Dzisiaj pan dźwigał pod pachą dwie...i Bimbrę i Whisky która się o to upomniała, pocieszyłam go, że chwała Bogu iż Tequilla mu nie wlazła na barana bo to 40 kg mogło by go troszkę ...zmęczyć. Co jeszcze na minus ...sikanie w domu, co z tego że na matę psią, jak małpiszon biega dwie godziny po podwórku, wraca do domu, pędzi na matę , kuca i .............siku. Oj....będzie siedziała pod drzwiami nowej chałupy aż się nauczy gdzie się sika. To tyle ...minusów, za to...jest bardzo bystra i szybko się uczy, najszybciej z psów jakie mieliśmy ( pomijam oporność na smycz i na siku) oczywiście wyjątkowo szybko uczy się psot i tu uczy ją Whisky...piorunem opanowała rzut kością. Zabiera ogromną kość gryzak , kupowaną dla Tequilli, taszczy ją na łóżko ..moment się przygląda a potem ..bęc i wypuszcza kość z pyska , łomot oczywiście jest straszny. A ona radośnie złazi....wciąga kość na łóżko i again...and again...and.....:D. Bardzo szybko zaczęła reagować na imię, jak chce wrócić z podwórka to skacze na drzwi i wiem że należy ją wpuścić. Jest łakoma ..pierwsza przy miskach ..przy swojej, ale nie ma sprawy  w 30 sekund skontroluje stan pożywienia w miskach pozostałych pań. Opanowała już pionową konsumpcję marchewki , najlepiej tej największej, przeznaczonej dla największego psa. Wielką radość sprawia jej też turlanie i podrzucanie pomidorków truskawkowych i rzodkiewek, które najpierw wykorzysta do zabawy a potem zje.  Uwielbiam patrzeć jak się wściekają z Whisky ...gryzą się pieszczotliwie i tarmoszą, ale Whisky zaczyna być na przegranej pozycji bo Bimbra ma dość długie łapki i blokuje nimi Whisky...ta nie może jej sięgnąć do gardła kiedy Bimbra leży na plecach. Generalnie pociech mamy sto. Oczywiście w ramach edukacji Whisky nauczyła ją ze skarpetki pana są po to żeby je przywlec na kozę...i rozparować. Tyle dobrego, że roznoszą czyste skarpetki, ciekawe że nie rozwłóczą niczego mojego8). Rano słyszę " kuźwa, kto to słyszał żeby mieć w domu trzy suki, to wariactwo. Dziewczyny ....śniadanie" :D Małż zawsze kochał nasze psy ale teraz to widzę, że się zrobił " miętki" oj chyba by poważnie uszkodził kogoś, kto by naszym psicom źle zrobił. Aaa powiem wam, że jak pod furtką stanie jakiś klient do małża to oczywiście gnają wszystkie trzy ale najbardziej " dzika" i jazgotliwa o dziwo jest Bimbra ...no to tyle na dzisiaj. Zaczęłam od psiego tematu , następne będą bardziej ...ludzkie. Na koniec jeszcze fotki singlowo duetowe ...Tequilla nimi gardzi i siedzi pod cisem na zewnętrzu a te gargamele ...okupują legowisko pańci. Miłego popołudnia. Ahooooooooooooj

27 marca 2019 , Komentarze (29)

niczym płatek ( może być owsiany albo kosmetyczny, co kto lubi) . Nie było mnie okropnie długo z przyczyn technicznych, zdechł mi laptop i część szła chyba z Ameryki...bo prawie miesiąc, ale już go mam w swoich łapach i postaram się jak najszybciej uzupełnić wiadomości ( nie napiszę niusy bo co niektóre to już starusy) i okrasić je fotkami różnej maści ( i różnej rasy) . A tymczasem ...ahoooooooooooj, miłego popołudnia.:D

21 lutego 2019 , Komentarze (36)

melduję się wasza " rozgwiazda mendialna" :P :P. Sprawa walki o niebudowanie Centrum Kultury wraz z Filharmonią ( i jak się wczoraj okazało hotelem) na terenie Parku Kulturowego jest maleńkim sukcesem ...wczoraj była nadzwyczajna sesja rady miasta i ...radni zajęli stanowisko ...nie będzie ani grosza na tę inwestycję zatem na teraz wstrzymane zostały kretyńskie plany zaszkodzenia , ale że na zimne dmuchamy, to napisałam odwołanie od fatalnej decyzji i jeden z komitetów społecznych zaskarży to do SKO. Dzisiaj próbuję się zregenerować po miesiącu intensywnego eksploatowania mojego umysłu i ciała i od wczoraj tak mnie boli głowa, że masakra, ale to chyba świadomość, że koniec stresu ( na chwilę). Co do chałupy to zwisa mi zwiędłym kalafiorem.. Po skuciu trzech płytek mojej pięknej łazienki, znaleźliśmy przeciek...panowie hydraulicy raczyli " nie doręcić" kaloryfera w łazience, pan stolarz meble zwozi jakby chciał a nie mógł...wczoraj rano wysłałam smsa ( a do kolegi miał dzwonić mój małż) bo powiedziałam, że jak zadzwonię to będę niegrzeczna . Drzwi prawie obsadzone...piszę prawie bo ...futryny obsadzone ( poza garderobą, gdzie hydraulicy coś jeszcze podkuwali przy kaloryferku) ale założone tylko dwie pary drzwi ( w tym jedne kompletne), do drugich nie miałam zamka na wkładkę ale zamki już mam...za to drzwi wejściowe i do łazienki okazały się drzwiami z wadami fabrycznymi, więc je reklamowałam...już mnie to nie rusza...po prostu nie rusza...filharmonia mnie wykończyła. Muszę teraz wrócić do normalnego, ludzkiego życia :D 

Udane drzwi wyglądają tak:

idę na poranną kawę :D i wreszcie zacznę żyć. Miłego dzionka ahooooooooooooooj

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.