Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1080159
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 kwietnia 2022 , Komentarze (8)

pazury mam, la la la ..tzn. nanożne ciemniejsze i bardziej filetoworóżowe, ale na dłoniach uległam nowościom i poszłam w bzy ( a mogłam w maliny albo i w pi...u). Po pani Ewci...wróciłam do zimnej chałupy i do łóżka ...oczywiście w celu odciążania nogi. Rano jeszcze było warczenie, kiedy zapytałam czy Szczeżuja skomunikowała się z panem od pieca. Oczywiście otrzymałam odpowiedź nie na pytanie, które zadałam. Tuż po 16 dzwonek do furtki i przyjechał pan " ratowniczy" 20 min grzechotania w pralni ..pukania i wpadł chop i woła " już jest ciepło" a potem grzeczniutko ( jednak ten gatunek trzeba opierniczać i to solidnie od czasu do czasu) wyjaśnił, że kolega by przyjechał i w święta, ale on nie chciał do niego dzwonić ( to dostał opierdziel..) i nie wziął żadnych pieniędzy za oczyszczenie pieca ( powiedziałam, że powinien się ze mną skonsultować i zaśpiewać 500 - 400 dla mnie 100 dla niego) no i generalnie był milutki i grzeczniutki a ja tylko burczałam mhmmmmmmmmmmmm...o i tyle. Nie pojmę pewnego typu ludzkiego myślenia i już. A propos myślenia, idę dzisiaj na szkolenie z krytycznego myślenia. Już wczoraj się upewniano, że dotrę i będę. Zimnica nastała okrutna, przyznam, że nie pamiętam takiego roku ( od dawna), żebym 20 kwietnia nie była liźnięta słoneczkiem..no nie pamiętam. Ale w moich babkowosporządzanych zapiskach pogodowych druga połowa kwietnia wygląda następująco " chłodno, pochmurno, mały deszcz" i cały rok z przewagą chmur i raczej chłodu, chociaż opadów mało. No dobrze, jeszcze szybki przegląd nocnych wiadomości i idę uprawiać poranny rytuał rozciągania. A was zapraszam do ćwiczeń powiek i gałek ocznych.

No to milutkiej środy i jednak ciepełka ( choć na moim termometrze w tej chwili 0) . Ahoj, przygodo..przygodo! ahoj!

18 kwietnia 2022 , Komentarze (19)

i na stole i przy stole. Kazimierz jest niesamowity..i ma już pierwszy zawód w życiu . Barista. Parzenie kawy idzie mu świetnie. W sobotę ..zaskoczył matkę swą osobistą ...jadł co mu w pyszczydło wpadło ...rybkę, solidnego omleta biszkoptowego z dwóch jaj z dżemem, kurczaczka piernikowego , którego dla niego przywiozłam z Krakowa, potem zażyczył sobie spaceru, poszedł z mamą i dziadkiem.  I w sobotę nie było smoczka, czym zadziwił rodziców. W niedzielę zjadł śniadanie ( choć barszczyk ugotowany przez dziadka mu nie smakował) za to jajko na twardo i bułeczki, które babcia specjalnie dla niego piekła w sobotę wieczorem były ok...poprawił parówkami i ...zażyczył sobie spaceru...widać spodobał mu się nasz parkowy plac zabaw. Tym razem poszli rodzice i babcia ( fotograf) a przy okazji ..sprawdzająca nogę. Kazimierz kiedy ma ochotę wyjść ...zaczyna się ubierać...czapka, komin, kurtka i tylko butki mu trzeba założyć. A najcudowniej wygląda, kiedy przesuwa dłonią po ekranie smartfona, skupiony, szuka swoich piosenek, filmików. No i raczej będzie leworęczny, zdecydowanie przesuwa lewą dłonią po ekranie a i Paszczur mówi, że łyżkę czy widelec trzyma w lewej rączce..w prawej mu jakoś ..nie tak. Dziecki wróciły do domu a ja jeszcze poszłam połazić po parku ..oj ciężko mi to idzie...kolano boli, noga słaba ale dałam radę. Dziecki pojechały a ja zrobiłam wieczorną , świąteczną awanturę. Zepsuł się piec...ani umyć się ani ciepła w domu. Nadarłam się na Szczeżuję, bo problem z wodą bywał od jakiegoś czasu, wlazł człek pod prysznic ,,,a tam lodowata woda. Z 10 razy zarzekał się , że już, już przyjdzie kolega i obejrzy piec, no i przedwczoraj już miałam letnią wodę do mycia a wczoraj koniec...lód. A jak zaczął dłubać przy piecu ( nie chce się w ogóle załączyć) to się okazało że i funkcja grzania też poszła w pi..du albo i dalej. 

Rano pojechałam do mamy ( Mięczak też łaskawie wszedł) bo dziś są jej imieniny. Brzydsza siostra Kapciuszka zlazła na chwilę z góry i spytała czy zjemy ciasto, podziękowaliśmy bo byliśmy po śniadaniu, chociaż małż nawcinał się cukierków, ja dałam babci prezenty, zrobiłam nam kawkę, posiedzieliśmy godzinkę i wróciliśmy do domu. Próbowałam go namówić na Powsin i magnolie ale się nie dał ...i miał rację ..nie dałabym rady przejść po ogrodzie botanicznym ( choć w Powsinie jeszcze nie byłam) ,ale złapałam nikusia i poszłam w park...oj ciężko spacerować dwie godziny ...cięęęęęęęęęęężko. Ale kiedy wracam i zalegam...to ból szybko mija. No ale przecież muszę jakoś się poruszać do 9 maja. No ale koniec marudzenia ...czas oglądania. Wczoraj i dzisiaj u nas piękne słońce, choć teraz się pochmurzyło, ale dzisiaj zimno jak w psiarni. Dobrze, że poszłam do parku w cieplejszej kurteczce. 

A to ...kiedy babcia pomaszerowała w siną dal...

życzę wam spokojnego, zasłużonego, poświątecznego odpoczynku. Kolorowych snów , co najmniej tak kolorowych jak te szczygły. Ahoj!

15 kwietnia 2022 , Komentarze (15)

ze mnie jest .  Doczytałam, że napięcia mięśnia czworogłowego to głównie zasługa siedzenia, a te pioruńskie napięcia odpowiadają za przodopochylenie i bóle odcinka lędźwiowego. Więc dzisiaj zaczęłam od zrobienia pierwszej bezy na zamówiony tort ...a potem rozłożyłam matę , odpaliłam jogę dla seniorów i bardzo początkujących i po 20 minutach , przechodząc do psa ( pozycji...nie moich suk) doszłam do wniosku że ja jestem zmurszałą staruchą i nawet nie bardzo początkującą. Jessuuuuu...jaki siad na piętach...jakie prostowanie kręgosłupa w tej pozycji, niech to ...nie mówię już o dawaniu mi znaków przez kolano , że ono jest i jest uszkodzone. Zamiast 40 minut zrobiłam 21. Jak na wrak to nieźle ..ale lepiej mi , przynajmniej fizycznie, bo świadomość ruiny cielesnej boli. No ale ..skoro zdecydowałam się na rewitalizację to na początku tak zwykle bywa. Dzisiaj spokojniejszy ..kuchennie dzień. Pasztety do odbioru gotowe szt. 3, dwa następne i tort małż jutro zawiezie naszej dentystce. Zadzwoniła wczoraj i powiedziała, żebym sobie od Szczeżui odebrała kasę ( to czego nie dopłacił do wypełnienia miał oddać mnie) tylko wlazł do domu już usłyszał ...masz coś dla mnie. Aż mu się pyszczydło uśmiechnęlo od ucha do ucha , ręce mu drżały ...ale oddał.  Powiem wam, że jakoś kompletnie nie czuję atmosfery świąt ..od jakiegoś czasu rokrocznie pogłębia się u mnie zanik tego poczucia. Może zaczynam widzieć, w jak wielu przypadkach to sztuczne ...bo co ludzie powiedzą, bo tak wypada....A swoją drogą, kiedy wczoraj wracałam do domu ..mało mnie szlag najjaśniejszy nie trafił na moście. Ten szkodnik największy, lanser obrzydliwy, chyba znowu zaczyna kampanię wyborczą , dziad ...ściągnął sobie lokalną tv ( no ostatecznie kolega jest w niej udziałowcem) i się produkował w parkowej alejce. Gdyby nie bolące kolano to bym poszła do dziada i spytała, czy chwali się pomysłem postawienia osiedla za płotem parkowym. Ale przeszło mi też na myśl, że jak się zbliżę do dziada to mogę go potraktować kwiatami ...a dźwigałam 50 tulipanów na świąteczny stół. Odpuściłam ..ale jak się dowlokłam do domu to nie musiałam kawy pić..dym mi szedł uszami. Swoją drogą wiem po co " osłom" podwyżki. Tak się cholera " utrzymuje" na diecie oselskiej...że mu się marynarka rozchodzi na brzuchu ( co swoją drogą wyglądało śmiesznie), dużo lepiej by wypadł w rozpiętej marynarce. No ale przecież " to się wytnie", a podwyżka pozwoli mu na kupno nowej marynarki. Ale jak zobaczyłam jaką bryką zajechał to mi lekko mowę odjęło. Nie widziałam jeszcze takiego modelu toyoty jak panaposłowa. Widać " finansowanie".  No dobra...trochę relaksu dla oczu oderwanych od prac kuchennych ( waszych oczu , bo moje dzisiaj mało będą się rozglądać po kuchni) 

Jeszcze raz życzę wam pięknych świątecznych dni. Ahoj!!!!!!!!!

14 kwietnia 2022 , Komentarze (24)

...specialite de la maison, czyli pieprznięta radomska. Muszę przyznać, że wyszło lepiej niż się spodziewałam.  Oczywiście wtargnęłam do salonu z tekstem " Maestro dzisiaj poproszę pieprzenie" na co usłyszałam " to pozostawiam klientkom" 

No to lecę piec zamówione paszkiety. Jeszcze raz Wesołych Świąt. Ahoj!!

14 kwietnia 2022 , Komentarze (1)

przyszedł wczoraj wcześnie. Ból nie dokuczał przez całą noc..padłam po 21 obudziłam się o 6 . Na razie jest dobrze, piękny poranek, zaraz zmykam do Nożycorękiego. W drodze powrotnej wpadnę na targ ( choć już mi niedobrze na myśl o tłumach ludzi na targu) po tulipany na świąteczny stół. Potem do domu ...mięso na pasztety wystudzone, warzywa też. Potem jeszcze sernik i dokończę mazurek. Wczoraj E. rozłożyła " świątecznie" stół, ale tylko jedną wstawkę, przecież nie będzie nas zbyt wiele..nawet jeśli przypełznie kłębowisko żmij. Nurtowało mnie to napięcie mięśni ...no i doczytałam, kurcze źle. Trzeba będzie coś z tym zrobić...jak to wszystko się ze sobą łączy. Napięcie mięśnia czworogłowego uda bo zbyt dużo siedzę ( fakt), wywołuje przodopochylenie ( fakt...szczególnie widoczny przy startowaniu z pozycji siedzącej) a to powoduje bóle kręgosłupa lędźwiowego. Hmmm znalazłam jogę Oli Żelazko - dla seniorów i dla bardzo początkujących. Trzeba będzie się zmobilizować ( i to jest u mnie najtrudniejsze) no i zasugerować małżowi, że muszę więcej chodzić ...najlepiej po ruinach zamków oraz w innych sprzyjających ( nikusiowi) okolicznościach przyrody :D No dobrze ...trochę fot i hajda w świat. 

I na koniec życzę wam, by te  Święta były pełne spokoju, radości, miłości w gronie bliskich i ważnych dla was osób. 

Wspaniałego dnia. Ahoj!!!!

13 kwietnia 2022 , Komentarze (2)

w " boleniu" koniczyny. Najśmieszniejsze jest to ...że gorzej niż kolano boli gnat w łydce...niech go piorun strzeli. Z chodzeniem lepiej ale z boleniem gorzej. No podobno równowaga w przyrodzie musi być. Dzisiaj był dzień sprzątania, pani E. przytargała pyszny , delikatny sernik, bo wczoraj dostała rozwód. Pani sprzątała a ja szykowałam warzywa na pasztety ..bo Paszczur Pierwszy zażyczył sobie pasztet warzywny. Już są upieczone , dodatkowo rozpędziłam się i upiekłam bułki, bo pracoholik ( cały dzień pracuje ) wychodzi z założenia, że on je poza domem, za to ja nie muszę jeść. Jeszcze gotuje mi się mięso na zamówione pasztety akurat mi przez noc wystygnie, jutro sobie zmielę i upiekę wieczorem. Jak wrócę od Nożycorękiego to zrobię sernik , w sobotę moją sławną babkę drożdżową. Jakieś mięso dla Małża upiekę i koniec...aa jeszcze barszczyk. W sobotę chleby i to będzie serio, serio koniec. Dzwonił Paszczur Młodszy ...Ala nie będzie wywołana wcześniej. Ładnie podrósł jej brzuszek przez ostatnie dwa tygodnie ...całościowo waży 2,5 kg. A swoją " niestałością" doprowadza matkę do szału. Hehehehehe...terrorystka i już, od maleńkości. Powiem wam, że ledwie zipię...bo usnęłam po północy ( gupia...wypiłam wczoraj kawę po 16) a obudziłam się 4 50 . Jak na nie znoszę takich nocy. No nic...jeszcze półtorej godziny i można będzie iść lulu. Tymczasem trochę obrazków przedsennych.

No to lecę...w ramach relaksacji ( i czekania na mięsko) obejrzę sobie Psychopatę. A wam życzę miłego wieczoru i dobrej nocy. Bye bye. 

12 kwietnia 2022 , Komentarze (42)

po pierwsze ...jestem starsza o rok :D . Po drugie byłam u lekarza, okazało się że mój kolega neurolog, jest również lekarzem rehabilitacji ( i bardzo molto very good). Obejrzał sobie moją bliznę, kazał mi się odgiąć do tyłu, potem zaczął mi mańdrować przy nóżkach (odnóżkach). Generalnie diagnoza : małe zmiany zwyrodnieniowe w stawach biodrowych i napięcia mięśnia czworogłowego uda ...doczytałam, że tak jest jak się dużo siedzi. Z kolanem - niestrasznie - źle postawiłam nogę i uraz wewnątrz stawu , najprawdopodobniej uszkodziłam maziówkę ( wlazła między gnaty) i będzie bolało 2 tygodnie, najgorsza opcja - odłamał się rożek łąkotki - będzie bolało 3 miesiące :D , od 9 maja zaczynam rehabilitację ( oczywiście znowu pomogła czerwona ksiażeczka, choć na skierowaniu było napisane CITO!!! i do tego na czerwono) moje ukochane traktowanie prądami, zimnem, i jakieś inne trzy zabiegi , w tym ćwiczenia w odciążeniu. Zatem ku rozczarowaniu niektórych ..żyła będę. Przynajmniej dostałam pochwałę za zaordynowanie sobie miękkiej ortezy. Ale w ogóle ..pochwał było nieco więcej. Najbardziej ubawił mnie znajomy, który wyemigrował do Irlandii, zadzwonił z życzeniami przez wideło rozmowę na messengerze. I pierwsze jego słowa " jakaś ty ładna" :D a potem po skończeniu rozmowy napisał " Im jesteś starsza tym ładniejsza" to miłe - tym bardziej że znamy się prawie 15 lat :D. Poza tym mały figiel a uwierzyłabym w ducha. Wróciłam od lekarza, kręcę się po chałupie, nagle " paczę" na stół a tam bukiet kwiatów ...co jest? pomyślałam? Duch czy co? Przez chwilę mi przemknęlo przez głowę, że jednak Bankomat się nawrócił ( albo co gorsza wąż mu zdechł w kieszeni i zaczął śmierdzieć) i badyle kupił, ale nie ...zaraz na mnie spłynęło " oświetlenie" , przecież mam Paszczury, to pewnie kwiaty od którejś z nich ..no i miałam rację ...od Paszczurków stolicznych. Generalnie moja dzisiejsza wizja takowa 

a teraz zostawiamy facjaty idziemy zwiedzać krajobrazy

No to miłego wieczoru wszystkim. Ahooooooooooooooooooj!!!!

10 kwietnia 2022 , Komentarze (13)

prezydent miasta, nie zgodził się na włączenie syren. Dziękuję. Ileż można tuczyć się na ludzkim dramacie. Obrzydliwy, ziejący nienawiścią staruch. Dość tego. Dość tych bzdur powtarzanych od lat. Gdybym miała, to jaja tarzałyby mi się po ziemi, ilekroć słyszę wybełkotane " ktoś" , " gdzieś" , " jakiś". Żadnych konkretów, tylko ogólniki siejące nienawiść między ludźmi, szczególnie gdy docierają do ludzi bezkrytycznych i niemyślących. Ale ...koniec. Piękny poranek, słoneczny, choć zimny ...opaska pomaga. Chodzę już znacznie lepiej , jeszcze trochę pobolewa przy wchodzeniu i schodzeniu po schodach ...ale to już zupełnie co innego. Zjadłam śniadanie, wypiję wodę i pójdę upiekę spód do potrójnie śliwkowego mazurka. Może sobie spokojnie leżeć " goły" do środy, kiedy to go uzupełnię na gotowo...żeby przechodził smakami. A potem zajrzę do moich kwiatuszków, bo widzę, że część kwiatów opadła na amen - szczególnie w cambriach i przy dendrobium, trzeba będzie powycinać łodygi a potem wywalić doniczki na zewnątrz :D ale to po świętach ..bo widzę w prognozie, że we wtorek ma być noc z przymrozkiem. Teraz trochę wizji....

No to milutkiego dzionka ...lecę do mazurka ( dobrze że nie do mazura). Byeeeeeeeee!!!!

9 kwietnia 2022 , Komentarze (21)

no już dawno takiego nie miałam. Jestem niczym ten króliczek, któremu się skończyły baterie ( a miałam je przecież naładować). Jak spojrzę za okno, jak popatrzę na szarugę i lejące strumienie deszczu to mi się robi niedobrze...szczególnie w kolanie :D. Znowu zaczęły się jazdy ..budzenie w środku nocy, dwugodzinna wyrwa we śnie ..jak ja tego nie znoszę. Wróciłam do domu ( niewypoczęta, jak wiecie) i od razu do pracy. I od razu witki opadają. Pisałam wczoraj prośbę o ułaskawienie. Wysłałam w mailu jako załącznik ...a w samym mailu opisałam co zrobić z prośbą. Gdzie wysłać, w ilu egzemplarzach, że nie trzeba opłacać itd. I co? Za chwilę dostaję smsa " co teraz z tym zrobić" ? Ooooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!! Dym spuściłam uszami.  Poza tym nie mogę się zmobilizować, ostatni dzwonek na sporządzenie " jadłospisu" świątecznego i na tej podstawie sporządzenie listy zakupów. Ale małpa siedzi mi na plecach , ba, małpa do delikatnie powiedziane. Goryl !!! I to taki goryl - przewodnik stada. 

Poza tym miasto dba, żeby mój poziom wkur...nia nie spadł poniżej pewnej wartości. We czwartek, jak wróciłam zauważyłam, że coś jest w skrzynce. Małż wydobył , okazało się że " awizo" od gońca z UM, chwilę potem się dopatrzyłam że to pismo z wydziału architektury, trochę mnie zdziwiło, bo ja nie pisałam do nich żadnego pisma ( z prośbą o odpowiedź na adres domowy), oświetliło mnie że może to odpowiedź na moje pismo, które przekazała warszawska Dyrekcja Ochrony Środowiska. Poprosiłam Szczeżuję, żeby spróbował odebrać, bo jeśli tak to muszę robić skan i słać do prawników. Nie pomyliłam się, po pisemnym oświadczeniu że małż jest facetem, który mnie ma " w dowodzie" ( oczywiście starym), przywiózł pisemko, w którym architektura podtrzymuje stanowisko, że nie trzeba było wydawać decyzji środowiskowej dla " budowy osiedla 9 apartamentowców z garżami podziemnymi" . I tym utwierdzona zostałam, że UM w Radomiu pełen jest kretynów , nie znających przepisów. Poza tym nie otrzymałam odpowiedzi na jeden z moich wniosków o udzielenie informacji publicznej , więc zwróciłam im na to uwagę, że nie odpowiedzieli. A druga odpowiedź upewniła mnie w kolejnych przewałach. Działka, która wg księgi wieczystej ( stan z dnia 18.2.22) miała 3,7 ha i zmieniła sposób użytkowania ( wg. tejże księgi) z terenów rekreacyjno wypoczynkowych na mieszkaniowe - nie istnieje . Odpisano mi , że została ona podzielona na 4 mniejsze działki i część z nich jest rekreacyjno wypoczynkowa a część pod zabudowę lub w jej trakcie i nie dostanę decyzji o zmianie sposobu użytkowania ...bo nie ma takiej działki. O wy ..w tę i we wtę. Więc sobie zażyczyłam decyzji o podziale działki na mniejsze działki. Przedłużyłam też zrzutkę, bo powolutku, ale mam już prawie 1/3 przewidywanej przeze mnie kwoty " obsługi prawnej" , może damy radę. 

Teraz krakowsko obrazkowo. Aaaaa, ale najpierw dawno nie widziany Kazimierz ( nie krakowski) 

No to miłej soboty ( choć pewnie dla wielu to już będzie początek przedświątecznego szaleństwa) i całego " kalendarzowego" szaleństwa. Ja pełznę na zewnętrze ..niestety obowiązki wzywają. Ahoj!!!

8 kwietnia 2022 , Komentarze (29)

tego roku, nie chcę! nie chcę! Niech już się kończy. Tak fatalnego roku , chyba jeszcze nie miałam w życiu, a to dopiero początek kwietnia. Jechałam do Krakowa z bolącym naddupio, biodro, udem lewej nogi. Fajnie, dojechałam, doszłam na kwaterę( czytaj dokuśtykałam) rąbnęłam dwa ketotonale i poszłam do fundacji do prawników). Stoję pod kamienicą niczym Alibaba przed Sezamem i zastanawiam się jak tam wejść ( nie znam hasła).  Wyciągam smarkfona i dzwonię do pana Adriana ...a tu niespodzianka, sprzęt gada , że to zły numer ...o żesz ty ...jak zły, jak chłopak do mnie dzwoni. No nic ...dobrze że posiadam coś takiego jak inteligencję ( w dodatku naturalną nie sztuczną) biegusiem wpisuję w google maps fundację, wyskakuje mi nr telefonu, dzyńdzam ...miła pani odbiera , melduję się kto i po co ..i pani wpuszcza mnie do kamienicy. Porozmawiałam, podpisałam umowę, wyjaśniliśmy sobie to i owo ( przy okazji zaznajomiłam się z bardzo miłym fundacyjnym szpicem) wracam...wracam Plantami, zadzwoniłam do krakowskich znajomych, ze pojawię się u nich jutro bo dzisiaj nie mam siły ( i jest już koło 5) ale na Piłsudskiego wpadam do Żabki po zakupy na śniadanie no i schodzę ze schodków z łapami wypełnionymi, jabłkami, twarożkami, wodą i słyszę ...chrup....wydaję z siebie ...aaaaaaaaaaaaaaa....wszyscy w kolejce patrzą na mnie , jakaś młoda dziewczyna łapie moje zakupy a ja ..opieram się na zgrzewkach z wodą , koniec...nie mogę zrobić kroku. Młodzi ludzie proponują że mnie zawiozą do szpitala, dziękuję bardzo , udaje mi się skuśtykać na dół zapłacić za zakupy i bez mała po ścianie powlec się na kwaterę ..wiązanki ślę namiętne, ciągłe i nie melodii ludowych. Dowlokłam się, wlazłam na trzecie piętro i leżę niczym skóra z diabła ...przy leżeniu jest ok ..nic nie boli, tylko przy prostowaniu nogi słyszę trzask w kolanie, ale kiedy idę boli zewnętrzna strona kolana. Przeklęłam wszystko co się dało, takie plany miałam a tu du...znaczy się kilka z króla. No to sobie myślę...niech jutro pada, przynajmniej mi nie będzie szkoda godzin spędzonych w łożu boleści. Ale przez głowę mi już przemykają scenariusze , jak ja dostanę się we czwartek na dworzec w takim stanie ...czy jest tu gdzieś apteka, żeby kupić maść i bandaż elastyczny, czy ściągać znajomych, żeby mnie w razie czego odholowali na MDA. No nic wyczaiłam, że 160 m od mieszkanka mam aptekę, we wtorek rano powlekłam się - trasę 2 minutową, pokonywałam 10 min, ale wróciłam z maścią i bandażem, a skoro byłam taka dzielna postanowiłam jeszcze poleźć do sklepu po prowiant na resztę pobytu ...poszłam, tam przemiły młodzieniec spakował mi wszystkie zakupy do torby i nawet dał telefon do siebie , gdybym potrzebowała czegokolwiek, to on mi przyniesie, bo mieszka niedaleko, wodę albo coś. Potem mnie sprowadził po schodkach ze sklepu ( choć była poręcz) i w tym momencie poczułam się jak 120 letnia staruszka . Przeleżałam do 14 i powlokłam się do znajomych, powoli, utykając , ale było lepiej niż rano. No skoro lepiej....to w środę wypuściłam się do ogrodu botanicznego ( choć byłam świadoma, że mogę dojść, ale mogę wrócić na 4 kołach zamiast na dwóch nogach) ale doszłam ( oczywiście na przeciwbólowych) , pokrążyłam po ogrodzie, stwierdziłam, że jest całkiem nieźle i nawet kolano prawie nie reagowało, no to polazłam jeszcze do bazyliki mariackiej, doszłam do domu ( rozum mi podpowiedział, żebym nie szalała i nie ważyła się jeszcze poleźć na Wawel, bo to zbyt wiele może być). Zresztą pogoda była dziwna, w poniedziałek przywiozłam słońce, we wtorek rano mżyło, potem padało, a po południu było pochmurno, w środę słonko, we czwartek rano deszcz, ale przed ósmą wyszło słonko więc ja cap nikusia i na Wawel, bo ze znajomymi umówiłam się na 12 na Rynku, zaczął się jarmark przedświąteczny, potem zaprosili mnie na kawę i obiecali odstawić na dworzec. Zatem rano zaliczyłam Wawel , Grodzką i Planty i już było gorzej z kolanem, ból zdecydowanie przeniósł się na przód kolana i chwilami miałam wrażenie, że kolano się nie blokuje , że robi mi się " pusta przestrzeń" która powoduje destabilizację, ale pomaleńku, godnie kuśtykając dotarłam na kwaterę, poleżałam , chwyciłam torbę i polazłam na Rynek, tam od torby uwolnił mnie Mareczek ..dzielnie ją dźwigał, obeszliśmy stragany , na niektórych cudeńka, kupiłam wędzony ser kozi, dzieckom pierniki świąteczne ...o ludeczkowie jakież cudne. Dobrze że kobieta wypakowała z 10 wzorów ...to wybrałam pisanki, baranka, zajączka a dla Kazika uroczego kurczaczka ( zresztą zaraz wam pokażę), a pani miała jeszcze ze 40 pudeł nierozpakowanych, jakież cuda kolorowe tam były. Przy budzie z wędlinami litewskimi język uciekł mi do ..........ale się powstrzymałam przed zakupem ( w ogóle ceny kosmiczne ..wiadomo, Kraków, Rynek no i jarmark przedświąteczny), obleźliśmy teren i poszliśmy do Nakielnego na kawę i coś do kawy...moi gospodarze wcinali malutkie torciki bezowe ( podobno przepyszne) a ja dzielnie wcinałam serniczek na zimno, potem poszliśmy Szpitalną , bo chciałam kupić krówki , w sklepie gdzie mają 40 rodzajów krówek, przeca Szczeżuja jest słodkojadem ..wybrałam 7 smaków ( z każdego po 2 krówki), bo nie jestem fanką niektórych smaków np. kokosowe słodycze mogą dla mnie nie istnieć. Spróbuję i jak mi któreś przypadną do gustu to kupię ( może) następną razą. W domu podzieliłam na połowę...dla siebie i dla małża.  Na dworzec mnie dowlekli półtorej godziny przed odjazdem autokaru ..spokojnie sobie poczekałam, autobus przybył o dziwo! na czas i wróciłam do domu. Więc mimo wszystko wyjazd udany, zobaczymy co we wtorek Krzyś powie na neurologię i  kolanologię . Następny wypad w czerwcu, więc do tej pory, muszę się ...podremontować. Aaaa jeszcze jedna rzecz, która mnie zaskoczyła i trochę zasmuciła. Na ulicach Krakowa nie słychać języka polskiego..ukraiński, ukraiński. Zresztą już na dworcu podkurzyła mnie Ukrainka ..wpychająca się w drzwi, którymi ja wychodziłam. Ale jak to mnie uświadomili znajomi.." oni tacy są" . Ale widziałam, że znajomi krakowiacy, z którymi się widziałam ( nie tylko z tą dwójką starych znajomych) są lekko poirytowani taką ilością i takimi uprawnieniami dla uchodźców i niestety ich zachowaniem.  No nic ...nie marudzę już, teraz trochę wizji i krakowskiej wiosny. 

No to miłego, słonecznego piąteczku, udanego początku weekendu .Ahoj!!! Przygodo...bez jaj!! Ahoj!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.