u nas świętowanie zaczęlo się w sobotę ...przyjechało kłębowisko Źmij. Było jedzonko ( skromne ilości), wypitka i hazard - graliśmy w Dixita, śmiechu było co nie miara ...a hasłem roku zostało moje " Wielkanoc, albo pomyliły mi się święta"😁. Atrakcją soboty, był telefon do mnie, ale wykonany na komórkę małża, dzwoniła nasza protokolantka z informacją że ma covida. Podziękowałam za wiadomość, była tylko na dwóch sprawach, cały czas poruszała się w maseczce, no i siedziała daleko ode mnie , ale dzięki za poinformowanie, ja czuję się doskonale. W niedzielę po śniadaniu, łódzkie dziecki pojechały do Łodzi, my leniliśmy się i obserwowaliśmy harce Sake. Psinka tylko pierwszej nocy tęskniła, piszczała a potem jak się rozhasała to głowa mała..na szczęście chałupa nie jest zdemolowana ...Sake bawi się zabawkami ( grę na piszczącej piłeczce opanowała raz dwa , co wzbudza zazdrość Whiski do tej pory tylko ona posiadała tę umiejętność). Szybko załapała do czego służą białe płachty rozłożone tu i tam...co prawda celność nie jest jeszcze 100% ale skuteczność sikania całkiem duża ( jak nie to pańcia gania z mopem i sprząta), wczoraj po powrocie z Królewskich Źródeł ubralam malucha w szelki i wyszłyśmy na " naukę", podwórko przemierzyła całkiem dziarsko , choć na " sznurku", za to ulica jej się nie podobała, uszła kilka kroków i stanęła przerażona na trawniku , wspinała się po mojej nodze i prosiła " nie podoba mi się, weź mnie na ręce i wracajmy do domu" i tak zrobiłam...po maleńku będziemy wydłużać dystans. Cieszę się że świąteczny czas już za mną, wiecie ...coraz mniej podoba mi się świętowanie ...męczy mnie to. A tak poza tym , Kazikowi idą trójki , dziecko jest w szoku i dopytuje się kto u nas miał 8 zębów jako półroczne dziecko ..no odpowiedź brzmi " nikt". I tym zębologicznym akcentem zapraszam was na poświąteczne wędrowanie. Ale najpierw Kazimierz Zębaty Wspaniały
A teraz wczorajsze słoneczne, choć zimne Źródła
I tym mokrym ( podyngusowym) akcentem żegnam się z wami życząc miłego dnia. Ahoj!!!