Nareszcie piątek.... Ten tydzień dal mi popalić... Kładłam się po północy, wstawałam kolo 4 i dzień zaczynałam od 45 min na rowerze. Zdecydowanie za mało snu w tym tygodniu. Do tego dzisiaj czuję się jakbym miała gorączkę, boli mnie głowa i mam katar. W głowie mi tak huczy jakby w środku ktoś na bębnach mi tam grał....No ale co tu się dziwić w pracy coraz więcej ludzi z bólem gardła i katarem (niby cieplo a jednak). Musze jeszcze wytrzymać dziś i jutro i w niedziele sobie odpoczne, albo i nie bo mam gości na obiedzie... Muszę sobie jakieś tabletki łyknąć żeby mnie bardziej nie rozłożyło. Mialam jeszcze jutro zrobić ogórki I troche soków ale sobie daruje jednak ... Po niedzieli mam nadzieje lepiej się poczuje to jeszcze się uda...
Teraz ze spraw ważniejszych. Dieta idzie bardzo dobrze zero podjadania, trochę wody mało tu mogłoby byc zdecydowanie lepiej. Ale i to poprawimy. Chociaż z tą wodą też masakry nie ma. Jest dzień że wypije 4l a jest ze 1.5. Nie moge być przecież ideałem 🤣🤣🤣🤣...
Miłego dnia!