Bez faceta źle z nim jeszcze gorzej. Jestem sama od 2 lat. Przedtem też jakoś nie miałam szczęścia zbyt wiele. Nie wiem właściwie dlaczego faceci omijali mnie łukiem, a jeśli już się jakoś trafił to nieodpowiedni.
No i poznalam w grudniu kogoś. Koleżanka mi w koncie powiedziała że mam się za niego zabrać więc się natychmiast usztywniłam i udawałam że go nie widzę. Zrobiłam wywiad i dowiedziałam się, że mu się podobam. Bardzo nawet. To czemu nie zagadał?
Wiec zrobiłam coś czego nigdy nie robie: poderwalam na następnej imprezie specjalnie w tym celu dla mnie zorganizowanej. Potem on mnie odwiózł do domu, pocałował i wziął numer. Ale to ja się z nim musiałam umówić na randkę jedną potem były święta przyjechałam do Polski, wróciłam do Holandii, nie odzywał się więc znowu się odezwałam i umówiłam.
Jest ode mnie starszy 7 lat po rozwodzie ma dorosłego syna mieszka sam w domu nawet ładnym. Czysto ma co mnie bardzo zdziwiło. Nie wiem jednak czy z tego będzie poważny związek. Zanosi się raczej na romans. B
Mam teraz dylemat brać co dają, czy czekać na tego księcia co to nie nadjeżdża? Fajnie mieć po prostu kogoś z kim można pogadać i wypić wino obejrzeć film przytulić się może coś więcej, a nie spędzać samotnie wszystkie wieczory.
Jak myślicie?