waga po miesiącu pokazała 128,4 kg - zeszło 8,9 kg
założenie: ważyć się 2 razy w tygodniu (niedziela, środa - na czczo)
Pierwszy miesiąc za mną. Poszło zgodnie z wyliczeniami, a nawet lepiej
Trzymam sie tego, żeby nie przekraczać deficytu kalorycznego i widać, że sie sprawdza. Liczenie kalorii... początkowo wydawało mi się to nie do ogarnięcia. A teraz? Idę na zakupy z planem co bym sobie zjadł przez najbliższe kilka dni i staram się planować posiłki na każdy dzień (pomaga fitatu ) i jest dobrze.
Wychodzi, na to że w zasadzie to można jeść wszystko (ALE Z UMIAREM!) zachowując deficyt kaloryczny i waga pójdzie w dół. Jak już się człowiek w to "wkręci" to samo tak jakoś sie dzieje, że wybieram zdrowe (albo w miarę) produkty. Staram się urozmaicać jedzenie, żeby nie jeść codziennie tego samego.
Dobra, tyle teorii, bo te wszystkie wyliczenia super wyglądają na papierze, a żeby to przełożyć na życie codzienne (chyba każdy wie..) jest trudno, ale nie NIE MOŻLIWE.
Wczoraj tak mnie naszło, że może bym sobie zrobił jakieś badania czy coś, bo ostatnio jakoś w listopadzie badanie krwi - było źle, cukier ponad 220, cholesterol i inne bardzo złe. Lekarz wtedy przepisał mi recepte na leki na cukrzyce, ale nawet nie wiem gdzie sie podziała ta recepta. Mówiąc wprost nie ruszyło mnie to.
Rano zrobili mi te wszystkie badania i cukier też - i co?
Byłem przekonany, że pewnie tylko gorzej niż ostatnie wyniki. A jednak nie. Cukier w normie - 87 na czczo, pozostałe w normie, tylko cholesterol troche podwyższony - lekarz stwierdził, że zmiana diety/trybu życia robi swoje, tylko żeby sie nie poddać. Nie przepisał mi żadnych leków, kazał mi tylko przez najbliższy czas pomierzyć cukier. Tym razem dostosuję się do zaleceń.
także ten... dieta + ruch (basen) + motywacja