Optymistycznie nastawiona
Optymistycznie podchodzę do tej diety stwierdziłam , że dobrze mi idzie . Tym razem nie nastawiłam się na szybki spadek ciała ale na powolne chudnięcie z głową . Psychicznie też jest ok nie ważę się z niecierpliwością co dzień tylko spokojnie czekam na sobotę . Ogólnie potrawy mi smakują czasami potrzebna jest mała modyfikacja więc zbytnio nie narzekam .
Śniadanie ...Kanapka po prowansalsku .
Pieczywo, ser pleśniowy, papryczka i sałata . Całkiem fajny zestaw.
Śniadanie II ...Koktajl gruszkowy.
Mleko , gruszka i cynamon . Dobre było tylko mało .
Obiad ... Po raz drugi Szaszłyczki z krewetek u mnie kurczak. Zrobiłam po swojemu tak jak wczoraj .
Kolacja ... Surówka z oliwek z pieczywem .
Oliwki , ogórek , jogurt , sok z pomarańczy , olej oraz pieczywo. I tu była wtopa . W zasadzie oliwek nie lubię ale myślę sobie co tam zjem te 4 oliwki w tym szczytnym celu. No i kupiłam jakieś badziewie nie do zjedzenia miękkie i spleśniałe na wierzchu . W zasadzie na dobre to wyszło bo dołożyłam pomidorka a surówka wyszła przepyszna.
Co skłoniło mnie do odchudzania ...
Przez 16 lat paliłam papierosy , trzymałam się rozmiaru 40-42 dobrze się czułam nic mi nie dolegało ... dwa lata temu rzuciłam . I co się okazało ? Tyłam w zastraszającym tempie z rozmiaru 40 podjechałam w górę na 48 . Wszystko dla mnie było dobre a moje kubki smakowe wręcz oszalały . Do tego doszły słodycze . Zaczęły się kłopoty ze zdrowiem ... zadyszka , nadciśnienie , trzepotania serca i skrzypiące kolana , trudność sprawia mi nawet pomalowanie paznokci u stóp.Zawsze dbałam o siebie więc tym bardziej staram się aby ta dieta przyniosła rezultaty . Mam więc nadzieję , że przyjdzie taki czas kiedy spojrzę w lustro i pomyślę ... oto dawna ja ... ani za szczupła ani za gruba taka jak w sam raz .