@@@@@@AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaa!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak ja nienawidze miec @...jem przez to jak opetana i mam dziwne zachcianki. Od dwoch tygodni lezaly w szafce w kuchni muffinki, ktorych nikt nie chcial zjesc. Zostaly 3 z 4...i co? I juz je skonczylam, normalnie nawet mi nie smakuja, a dzisiaj nie moglam ich przestac jesc. Zastanawiam sie teraz czy moze warto by bylo pojsc jeszcze raz na silownie, zeby je spalic...
Dumna ze swojej trenerki
Polecam wszystkim obejrzenie filmiku promujacego film dokumentalny na temat tzw. bodybuilding'u, ktory ma sie ukazac w tym roku. W tej czesci wystepuje moja trenerka, ktora z przerwami (oczywiscie z winy mojej) towarzyszyla mi w mojej podrozy przez silownie. Chcialbym tu przy tym zaznaczyc, ze sama nie jestem bodybuilderka, jak dla mnie jest to zbyt hardcorowe i niezbyt kobiece. Co jednak podziwiam w tej kobiecie to jej determinacja, zaangazowanie jak rowniez wszechstronnosc. Mialam przyjemnosc robic z nia ciezary, spinning, fitness (nie mylic z aerobikiem), stretching. Zreszta zobaczcie promo: http://www.youtube.com/watch?v=O6OyasTUqGE - Indira Ward.
Uff studia (chyba) skonczone
Nie wiem jeszcze jak mi poszlo, czy zdalam czy nie zdalam, ale oddalam wszystkie moje prace. Moj kolega dostarczyl je dzis za mnie na uniwerek. Teraz musze tylko poczekac na wyniki...oczywiscie znajac mozliwosci mojej pani promotor to moge na te wyniki czekac az do maja...nie dluzej tylko dlatego, ze w maju jest komisja egzaminacyjna i do tego czasu musza podac wszystkie wyniki. Mam jednak nadzieje, ze nie bede sie musiala dlugo stresowac. Zrobilam wszystko co w mojej mocy, zeby oddac te projekty ladne i wykonczone, zabraklo mi troche czasu i mozliwosci sprzetowych, ale mysle, a wlasciwie mam nadzieje, ze zrobilam wystarczajaco duzo, zeby zaliczyc.
Musialam sobie zrobic 2 tygodnie przerwy w silowni, zeby moc wykorzystac 100%wolnego czasu. Dzisiaj juz jednak wrocilam i jestem bardzo zadowolona, nie wypadlam nawet za bardzo z fomry mimo, ze wiem, ze jakies zakwasy lekkie w klatce bede miec. Zaczynam sie chyba powoli uzalezniac od silowni, bo jakos mi tak zle bylo jak nie moglam chodzic. Dzisiaj pierwszy dzien wolnego i sama nie wiem co mam ze soba zrobic. W sumie zostal mi jeszcze tylko pokoj do wysprzatania, a tak juz nawet obiad mam zrobiony...tak taka dobra jestem ;-) Czas sie zabrac za nauke hiszpanskiego i reszte spraw ktore odkladalam na po studiach, np przygotowanie mojego CV, szukanie pracy etc. Ech...az strach sie za to wziasc. Dzisiaj jednak i jutro zrobie sobie jakies wolne od wszystkiego i bez wyrzutow sumienia bede sobie ogladac filmy i zbijac baki :-P
Powoli do przodu a raczej w dol
Strasznie sie balam wczorajszego wazenia, bo wyjechalismy na weekend i mimo, ze chcielismy, zeby bylo zdrowo, wiadomo na 'wakacjach' nie zawsze sie tak udaje i nie wyszlo jak mialo. Nawet skusilam sie na kawalek ociekajacego tluszczem i cukrem ciasta tortowego...ale jednak waga byla dla mnie laskawa i pokazala 0.6 kg mnie :-) Dzisiaj bylam juz na silowni spalac te nadprogramowe kalorie i sie calkiem niezle wypocila i teraz jestem szczesliwa. Uzupelnie teraz tylko wymiary i waracam do pracy.
Przy okazji chcialabym Wam wszystkim zyczyn niezapomnianych walentynek, a tym co nie maja z kim spedzic tego dnia proponuje walnacdrinki ;-) Buziaki!
Juz miesiac za mna
No to minal juz miesiac na silowni. Opuscilam tylko 2 dni w ciagu tego czasu, z czego jeden nadrobilam w niedziele. Dzisiaj jednak bylam bardzo slaba. Nie wiem czy to jakis syndrom po@ czy co, ale jak biegalam na biezni to mi sie slabo zrobilo. Zawsze zjadam odpowiednia ilosc wegli przed treningiem, zeby miec sile, ale dzisiaj mnie rozwalilo. Z ciezarami tak samo, ledwo co wycisnelam te zalozone serie. W czwartek nabawilam sie lekkiej kontuzji...kregoslupa. Jak robilam przysiady ze sztanga to wlozylam sobie zbyt duzy ciezar na barki (45kg) i teraz mnie boli w odcinku piersiowym. Bede musiala uwazac przez najblizsze dwa tygodnie z cierami.Stara a glupia jak to moja babcia mawia. Cierpie na ten durny syndrom lamania swoich limitow i teraz prosze...Mam nadzieje, ze sie zagoi i wszystko bedzie wporzadku. Z dieta tez nienajgorzej, wczoraj mialam gorszy dzien, zjadlam ok. 1900kcal, ale ogolnie trzymam sie ok. 1600kcal dziennie. Mimo, ze waga za bardzo nie spada no napewno czuje sie szczuplejsza. Doszlam do wniosku, ze nie wazne jak szybko byle do celu. A jak chudne wolniej to przynajmniej mam pewnosc, ze trace tkanke tluszczowa a nie wode i miesnie.
Nie bede tu pewnie zbyt czesto teraz, bo strona caloriecount.about.com daje mi mozliwosc darmowego monitorowania ilosci kalori jakie spozywam i ulatwia mi to bardzo zycie. Tam wiec jestem codziennie i nie bardzo mam czas, zeby codziennie logowac sie i tu i tam. Mam nadzieje, ze u wszystkich wszystko ok, poczytam sobie zaraz Wasze wpisy i zobaczymy co tam nagrzeszylyscie ostatnio.
Grunt to sie nie zalamywac
No po wczorajszym wazeniu wcale mi nie za dobrze. cm spadly po 0.5 w biodrach i udach. Waga niestety na plusie 0.7kg od zeszlego tygodnia. Nie wiem dlaczego. Moze za duzo zjadlam, bo nie sadze, zeby to byla wina tych dwoch dni ktore oposcilam na silowni w zeszlym tygodniu...a moze. Nic, w tym tygodniu nie bedzie przerw i zobaczymy. Nie wiem co sie dzieje, ale od dwoch dni boli mnie zoladek po jedzeniu. Tak w ciagu dnia jest ok, ale po jedzeniu mnie zaczyna bolec niemilosiernie. Jak nie przejdzie za 2-3 dni to sie przejde chyba do lekarza na jakies badania.
Wogole to musze jeszcze o czyms opowiedziec niezwiazanym z dieta. Meczy mnie to bardzo, a jak mnie cos meczy to musze o tym mowic. W sobote widzial na wlasne oczy jak ktos przejechal kota na ulicy i sie nawet nie zatrzymal czy chocby zwolnil, zeby zobaczyc czy mozna zwierzeciu pomoc. Ja natychmiast zatrzymalam C. i wysiadlam z auta (jechalismy z przeciwnego kierunku), myslalam, ze moze bede mogla pomoc biedakowi, niestety tamta osoba bez serca najechala mu na glowe i nie mozna bylo go juz uratowac. Byl to najokropniejszy widok jaki kiedykolwiek widzialam, a najgorsze jest to, ze teraz kolo tego miejsca codziennie musze przechodzic. Na ulicy nadal jest plama krwi, ktos ja przysypal jakims bialym proszkiem. Byla z nami w samochodzie siostra C. wiec odwiezlismy ja do domu najpierw. Po drodze zatrzymalismy sie na policji, zeby poinformowac o zdarzeniu, zeby ktos to biedne cialko zabral z ulicy. Nikt nam nawet drzwi nie otworzyl - pieprzona policja, nieroby cholerne. Potem chcialam po kotka wrocic, zeby go zabrac z ulicy i pochowac, ale juz go ktos zabral. Czemu ludzie nie maja serca i rozumu jesli o to chodzi. My kota widzielismy z daleka i C. zwolnil, drugiemu kierowcy zbytnio sie spieszylo. Mam nadzieje, ze umrze w meczarniach, zycze mu tego z calego serca.
Przerwa
Ostatecznie nawet po wyszykowaniu sie i zjedzeniu porzadnego sniadania postanowilam nie isc dzisiaj na silownie, nie chce swojego stanu chorobowego bardziej pogarszac. Wiem, ze na samej silowni dalabym sobie rade, ale potem wiadomo, pod prysznic z prysznica na dwor, rozgrzana spocona i tylko dodatkowo by mnie wywialo. Tak wiec dzis zostaje pod koldra. Jutro wracam do treningu.
6 dzien na silowni - chora
Z piatku na sobote nie moglam spac, w sobote bylam wymeczona strasznie, chcialam zrobic sobie popoludniowa drzemke ale i ta sie nie udala. W niedziele sie rozchorowalam, a jak wstalam dzisiaj rano to myslalam, ze sie przepwroce. Mimo wszystko poszlam dzis na silownie i jestem z siebie dumna. Teraz leze w lozku, ogladam Marco Polo i probuje dokonczyc prace zaliczeniowa. Ogolnie jestem strasznie szczesliwa, bo przez tydzien schudlam 1.4 kg i zgubilam pare cm tu i tam :-) Jak widac wysilek sie oplaca, mam tylko nadzie, ze ten tydzien mnie nie zawiedzie, bo jak wiadomo pierwszy jest najlepszy, bo chudnie sie najszybciej, drugi jest najgorszy, bo chudnie sie najwolniej, jesli jednak uda mi sie utrzymac spadek ok 1kg na tydzien to bede szczesliwa!
Tydzien I cwiczeniowy zakonczony!
Alez sie ciesze, jestem juz tak zmeczona ta silownia, czuje zmeczenie w kazdym gramie mojego ciala...teraz dwa dni odpoczynku to sie zregeneruje. A juz w niedziele pierwsze wazenie, mam nadzieje, ze cos spadlo, bo jak nie to sie ze wstydu zapadne pod ziemie. (Razem sie z C. wazymy co tydzien) Zalozylam sobie skromnie, ze chce chudnac 1kg na tydzien...zobaczymy co to bedzie.
Wczoraj tesciowa zrobila zarabisty omlet na obiad, ze szpinakiem, mmmmniam, a do tego obowiazkowa salatka i tost z kozim serem, ech zyc nie umierac. Szkoda, ze moj tesc sie nie moze na jakies porzadne gotowanie wysilic. W tym tygodniu nie zjedlismy ani jednej rzeczy, ktora przygotowal, bo wszystko tluste, porcje jakies niewymiarowe, a my sie ostro z C. za diete wzielismy...Dodatykowo powaznie rozwazam opcje zrezygnowania z miesa w moim jadlospisie. Nie wiem jak mi ten moj wegetarianizm wyjdzie, ale chce sprobowac. Wiadomo nie od razu, ale powoli postaram sie eliminowac z mojej diety mieso zaczynajac od czerwonego, konczac na ryback i jajkach. Nie robie tego w sumie ze wzgledu na wlasne zdrowie, ale raczej ze wzgledu na te biedne zweirzatka, ktore sie mecza starsznie. Zwierzeta chodowane na uboj komercyjny zyja i umieraja w strasznych warunkach. A niezbedne nam proteiny mozemy pobierac z innych produktow lub nawet z proszkow proteinowych dostepnych dla sportowcow. chodzi za mna ta mysl od dluzszego czasu i mysle, ze wkoncu sprobuje...
4 dzien na silowni...juz jest lepiej
Zaczynam sie juz chyba przyzwyczajac. Od przyszlego tygodnia zdecydowanie musze zwiekszyc ilosc cardio, bo dzisiaj to ja sie prawie wogole nie zmeczylam na biezni :-/ (BTW czy was tez wkurzaja te pop-up reklamowe na vitalii? Jakos ich wczesiej tylu nie bylo. Wogole na portalach polskich, tu szczegolne wskazanie na wp.pl, co sie zmieni strone tam reklama...wlasnie mi teraz wyskoczylam jak zaczynalam ten wpis...grrr) No a teraz wracajac do tematu. Najgorsze sa jednak brzuchy, bo robie A6W i one sa zawsze takie na maksa bolesne na poczatku, ale bede je robic z weekendowa przerwa a nie codziennie tak jak wczesniej robilam. Wlasnie zjadlam sobie drugie sniadanko, jakos duzo dzisiaj energii mam, wykorzystam to i porobie wszystko co odkladalam na pozniej.