Witajcie pogromcy kilogramów,
To znowu ja z relacją jak minął mi ten pierwszy dzień diety. Trzymałam się ściśle rozpiski i nie było tak źle. Oparłam się nawet pokusom, bo byłam na spotkaniu mam i były smakowicie wyglądające ciastka. Co do samych potraw to na razie z pięciu, tylko dwie przypadła mi do gustu, reszcie coś brakowało, a to smaku, a to wilgotności. Niestety na wieczór zaczęłam czuć ten brak cukru, za ciastko dałabym wiele. Na szczęście w domu słodyczy nie ma i muszę sobie z tym radzić.
Wybrałam się też z dzieckiem na długi spacer, więc tych 12 000 kroków mam za sobą, ożywcze po weekendzie, który spędziłam w domu. Może chaotycznie to wszystko napisane, ale jestem strasznie zmęczona.
Zdjęcie poglądowe ;) .
Udanego tygodnia Wam życzę!