wczorajszy dzień...
Nie ćwiczyłam , ale za to ,czego to ja nie robiłam....
-grabiłam liście w sadzie, zrzucił je już orzech włoski, grusze.. zajęło mi to ok 2i pół h.
-później obcinałam winogron, będzie z tego 5l wytrawnego wina, przy okazji jak już stałam na drabinie ,to przycięłam gałęzie krótko... stanie na drabinie zajęło mi 90min. bolały nogi ,bolały!!!
-później praca siedząca ,czyszczenie i obieranie winogron...na przetwory, to zajęło mi 90min.
-i jeszcze zafundowałam sobie spacer (marsz po asfalcie) 60min.
Myślę ,że ostatecznie trochę kalorii spaliłam. Nie licząc codziennych domowych prac....
Wieczorem bolały mnie nogi i kręgosłup. Nie miałam ochoty już na żadne ćwiczenia. Nie zrobiłam nawet brzuszków.
Z jedzieniem nie było najgorzej, nie przekroczyłam 1200kcal.
Jutro od rana czeka mnie robienie soków z winogron. Oczywiście wino już się robi.
z nowymi nadziejami...
zaczynam nowy tydzień. O weekendzie lepiej nie wspominać. Nie jestem z siebie dumna. Waga pokazała odrobinę mniej ale nie zmieniam niczego na pasku. Musi być zdecydowanie w dół wtedy poprawię,bo takie 500g, w tę czy w tamtą ,to bez sensu... .
Dzisiaj ćwiczenia zostawiam na popołudnie, zaraz idę do ogrodu, będę walczyć z liśćmi i jednorocznymi roślinkami. Nie udało mi się sprzątnąć wszystkiego .Zajmie mi to czas do obiadu. Będę zdala od lodówki , a na obiad już mam zupę jarzynową ,więc jak mnie głód dopadnie, to mam się czym poratować.Na śniadanie zjadłam pół opakowania serka wiejskiego 3%, 2kromki chleba z sałatą i pomiorem.
Muszę się solidnie za siebie zwiąć ,bo tak dłużej być nie może!!!!
Dziękuję Drogim Koleżankom
które do mnie zaglądają i wspierają dobrymi radami i ciepłymi słowami. Wam też życzę powodzenia.
mogę podsumować kolejny dzień.
Wczoraj przekroczyłam kcal a dziesiaj już wieczór a ja mam na koncie dopiero 442kcal. To dzięki wizycie u dentysty. Ze strachu , przerażenia nic nie mogłam w siebie wcisnąć. Rano zaliczyłam rowerek, 100 brzuszków. Więcej nic nie zrobiłam dla siebie, no nie licząc załatania kolejnej dziury w zębie. Teraz piję kawę i odpoczywam. A na dworze tak pięknie, jesienią pachnie powietrze. Przez ostatnie 2 dni było -4stopnie rano. Pomarzły już jednoroczne roślinki. Zaczęły się porządki w ogrodzie. A w sadzie szeleszczą pod nogami liście ,czekają ,żeby je wygrabić.
Jutro staję na wagę. Nie liczę na cud ale choć na 300g w dół??
napisałam się rano..
i zabrali prąd!!!!!! Cały wpis przepadł.
Chciałam zrobić podsumowanie wczorajszego dnia.
Tak więc ,niczego
nie planowałam a i tak uważam że mimo grzeszków nie przekroczyłam dużo kalorii.
Rano z pustym żołądkiem pojechałam zrobić testy na środki znieczulające, bo przez te moje dziwne alergie nie mogę od miesiąca wyrwać zęba!!! Dobrze ,że martwy i nie boli.
Później umówiłam się z córcią w nowym centrum przy dworcu. Ja zaprosiłam dziecko na pyszną kawę a ona mnie na gorącą czekoladę. No i mam za swoje, to właśnie ten wczorajszy grzech!! Czekolada u Wedla pyszna,gęsta słodka do obrzydzenie. Wypiłam 3 łyki i więcej nie mogłam.A to wszystko ciągle na pusty żołądek.Tak mnie zemdliło,że mam słodyczy dość na parę miesięcy ,mam taką nadzieję.
Zmieściłam się w 1500kcal. wiem,że to dużo ale po powrocie do domu jeszcze zaliczyłam rowerek całą godzinę.
Wyrzuty suminie mnie do tego zmusiły. Waga ciągle nie łaskawa, stanę na niej jutro . I w ogóle przekładam ważenie na piątek.
udał się kolejny dzień..
Jestem zadowolona. Nie przekroczyłam 1200kcal. Rano już o 7.00. pływałam na basenie całe 45min. dodatkowo były masaże i bicze wodne. Później marsz (szybki) w stronę domu ale tylko 60min. bo było zimno, przymrozek, trochę się bałam przeziębić więc po drodzie zatrzymałam busa.
Podsumowując:
basen był
węglowodany 2x skusiłam się na 2kromki chleba słonecznikowego .
Dodatkowo :marsz a po południu 45min. na steperze i 100 brzuszków.
Oby jutro udało się znów.
Ponieważ jutro jadę do Krakowa zrobić testy alergiczne, to zupełnie nie mam pomysłu jak spędzę resztę dnia. Nie wiem, czy nie wrócę zmęczona i zziębnięta ,dlatego trudno mi zaplanować ćwiczenia. Ale razem ze mną jedzie córka, zaplanowałyśmy "zbadać"nowe centrum handlowe przy dworcu, znajomi chodzili tam 8h. to tyle ile mi zajęło zwiedzenie Luwru w Paryżu.
Policzę to jako robienie zakupów.
no i mam ...
dodatkowe 3kg!!!!!!!!! Tak więc zaczynam od zera!!!! Zmieniłam w pasku ale jeszcze się nie uaktualniło. Znów mam 75kg. Ale plus za odwagę ,że wreszcie stanęłam na wadze.
Węglowodany były nie tylko rano ale i o 16.00. zjadłam zapiekankę ...ale (znów jest jakieś ale) był to mój ostatni posiłek tego dnia i zmieściłam się w łącznej ,dziennej sumie 1200kcal.
Oprócz rowerka (60min.) był marsz po asfalcie 90min. i właśnie przed tym marszem skusiłam się na zapiekankę.
Na śniadanie były otręby i woda. Na obiad sałatka z fileta z kurczaka i warzyw surowych . Na kolację miała być zupa jarzynowa (ugotowałam,będzie na jutro) a była zapiekanka.
Źle robię ale jak na mnie to i tak sukces. Nie było słodyczy, nic słodkiego.
Postanowienia na jutro:
1.basen 45min pływania.
2.raz dziennie węglowodany.
Nie będę pisać na wyrost. Jak uda mi się dokonać więcej to wieczorem o tym napiszę, pochwalę się choćby przed sobą.
Jutro nowy dzień.
przecież ja tu dołączyłam
do Was w lipcu i co i zero osiągnięć. Już minęła połowa października a ja ciągle w osiągnięciach mam marne 2kg!!!!!!!!!!!.Można się załamać. I takie jest moje życie, nie umiem wytrwać w postanowieniach. Ciągle oszukuję samą siebie. Co z tego ,że ćwiczę i ćwiczę, biegam, chodzę pieszo, już czasem mi się nie chec!!!!!!! A efektów nie ma.
Jutro poniedziałek, który to już w moim marnym życiu?!!
Może zacznę małymi kroczkami, może dużo postanowień, to dla mnie nie do przejścia?? Może więc krótkie postanowienia na jutro...:
1.węglowodany tylko rano... np.płatki śniadaniowe ,czy otręby.
2.obowiązkowo 60min. rowerka stacjonarnego ,spalę przy tym ok 700kcal.
3.Na obiad zupa jarzynowa, bez ziemniaków.
To będzie minimum, wieczorem podsumuję, czy mi się udało i co zrobiłam dodatkowo.
Ostatniego października mam urodziny, tak chciałam rozmienić 70 a czuję ,że już mam więcej niż na paseczku.
4.Rano się zważę!!!!!!!
udał się wczoraj spacerek,
udał.... . Fryzjerka-pani weterynarz w jedniej osobie, strzygła mojego pupila 2h. Dużo stresu przy tym było. Psiak odzwyczaił się do chodzienia do fryzjera, już od paru lat sama to robiłam. Tak więc na odgłosy maszynki pokazywał swoje piękne aż 12 zębów. Później spacer ,powrót do domu, przez pola i łąki... w upale, resztkami sił oboje doczłapaliśmy do domu. Zawsze to jakiś ruch, lżejsza forma sportu.
Dzisiaj od rana dokucza mi ból głowy, do mdłości , okropnie. Przeszło dopiero ok 15.00. jak połknęłam kolejne tabletki. Dzisiaj zero ruchu, tylko prasowanie, gotowanie. Kiepsko. Ale mam nadzieję,że jutro już będzie dobrze. Jutro też mam w planie spacer jw z miasta do domu pieszo. Podobna trasa,tyle tylko ,że z koleżanką nie będę biegać po łąkach . Grzecznie pójdziemy drogą. Za marsz po asfalcie jest więcej kcal .
Dziękuję Wam..
drogie koleżanki za tyle ciekawych wpisów i spostrzeżeń. Podpisuję się pod wszystkimi Waszymi uwagami rękoma i nogami!!! Dobrze wiedzieć, że jest w Nas jeszcze odrobinę zdrowego rozsądku ,że potrafimy też obiktywnie spojrzeć na siebie i widzieć swoje wady i zalety. Jednak ,gdybym nie czuła,że muszę osiągnąć dobre BMI to nie byłoby mnie tu z Wami. Ja chcę tylko pozbyć się nadwagi ,chcę być zdrowa .
Dzisiaj za oknem świeci słońce, choć rano było tylko 3stopnie!! Ugotowałam już część obiadu, tj.zupę ,dzisiaj kapuśniak. Wypiłam pyszną kawę. Zaraz wybieram się z pieskiem do fryzjera. Wczoraj go wykąpałam, wyczesałam .Wygląda jak niedźwiadek. To już takie przygotowania do zimy.
Boli mnie brzuch więc dzisiaj nie będzie brzuszków ani rowerka, za to długi spacer. Może nawet 8,5km.
Miłego dnia Wszystkim.
oglądnęłam film...
"Diabeł ubiera się u Prady"i.....załamka totalna!!!! Przecież to same anorektyczki i bulimiczki!!!!!!!!!! Nic dziwnego,że jak mieszkałam we Francji to kupowałam na siebie ubrania w dziale dla ciężarnych!!!!!!!!! Szok. Ale uczciwie też przyznam,że figurę i wygląd to one mają. Takie zadbane,takie z wdziękiem i klasą...ale czy ja tak bym chciała?? chyba nie, ale chociaż 45% tego ich wyglądu, figury .... . A co ja zrobiłam ?? oglądałam , prawie beczałam z zazdrości i wcinałam do kawy ciacha!!!!!!!!!! To dopiero szczyt głupoty!!!!!!!!! Ale za to postanowienie na resztę dnia....zero węglowodanów, zupka warzywna bez ziemniaków, bez zabielaczy i zagęszczaczy. Kawa , białko i owoce. Ciekawe czy wytrzymam. A jestem przed "naszymi ciężkimi ,kobiecymi dniami" potrzebuję magnezu, chyba wypiję sok pomidorowy....