no i wczoraj,
na koniec dnia nagrzeszyłam.... może to oznaka powrotu do zdrowych zębów??
Po południu sąsiadka przyniosła mi swoją świeżo ukiszoną kapustę, z dużą ilością marchewki, pyszności!!!!!!! Pochłonęłam całą miseczkę a do tego 3kromki chleba razowego. Najbardziej to mi głupio za ten chleb!! A tak mi dobrze szło.
Teraz właśnie skończyłam płatki śniadaniowe z mlekiem i już mam zaparzoną kawę. Na obiad pulpety rybne, sama je wczoraj robiłam. Wyliczyłam za każdy 53,4kcal. do tego sos z pomidorów z puszki za 25kcal i kapusta kiszona j/w. Mam nadzieję wytrwać w postanowieniach.
jakoś tak ni jak...
pogoda wstrętna, znów zaczyna się kićkać, pada ....
Z zębem już lepiej, choć nie mogę powiedzieć,że zupełnie ok. W środę kolejna wizyta, będą jeszcze leczyć pozostałe. Nie cierpię tego!!! Wyrwałam się dzisiaj z domu, wypuściłam do miasta!!! Odwiedziłam parę sklepów, poprzymierzałam trochę łaszków ale ostatecznie nic nie kupiłam. Umówiłam się na czwartek do fryzjera. Może zmiana koloru poprawi mi humor.
Jeszcze nie wróciłam do ćwiczeń, bo ząb ciągle "ciągnie",czuję go, jak się forsuję.Ale pilnuję kcal. i nie przkraczam 1200. Łatwo mi mówić,wiadomo, nie mogłam jeść a papek miałam już dość. Dzisiaj na obiad zrobiłam pyszną sałatkę z sałaty lodowej , 100g wędzonej ryby maślanej,kiełków rzodkiewki , wszystko polałam octem balsamicznym. Pycha!! I obeszło się bez pieczywa czy podobnych węglowodanów.
Teraz piję drugą kawę i może jeszcze na kolację wypiję kubek ciepłego mleka 0,5%.
moja radość ..
była przedwczesna. Ciągle boli, biorę tabletki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Założyli mi w piątek lekarstowo w ten zębodół!! Pani stomatolog stwierdziła,że ból może być dotkliwy, bo to zapalenie kości. Oby się nie myliła z diagnozą. Jutro jadę do kontroli i znów będą mi wpychać to lekarstwo!!!
Dietka??hhhmmmuuu, wiadomo, papki, zupki, kaszka manna, wszystko ,czego nie trzeba gryźć. Waga spada ale to złudne, a poza tym, wolę być zdrowa niż szczupła!!!
Dzięki Wam Koleżanki za słowa wsparcia i życzliwości.
jest odrobinę lepiej..
tzn po tabletki przeciwbólowe sięgam raz dziennie ale ciągle czuję ból. Wczoraj o 22.30. nie wytrzymałam i pojechałam z M. na całodobowe pogotowie stomatologiczne. "Na oko" to nic nie stwierdzono, przepisano mi antybiotyk i kazano zrobić zdjęcie. Dzisiaj zrobiłam ,nic nie zostło po wyrwaniu, a ciągle boli!!!! Mam nadzieję,że te antybiotyki pomogą.
Co do diety, wiadomo, przez ten ból to nie jem nic twardego, na śniadnie zupka mleczna (kaszka manna), na obid inna zupka ,na kolację, mleko lub budyń... . Może jutro już będzie lepiej... .
ciągle boli...
Nie spałam całą noc. Bo najpierw najadłam się środków przeciw bólowych a później od nich bolał mnie żołądek .Rano znalazłam dentosept, już wypłukałam buziaka, może coś pomoże i przygotowałam sobie zimne okłady z kostek lodu.
Nie chce mi się nic jeść z bólu , waga pewnie spada ale to tylko oszustwo. Staram się dużo pić letnich płynów. Nawet kawa mi nie smakuje.
Aaaaałłłłłłććććć...
ząb wyrwany..
to dlaczego tak mnie boli??!!! aaałłłlććććc!!! Nie mam sił nawet pisać. Połykam środki przeciwbólowe ,policzek spuchnięty, bolą wszystkie zęby , głowa ... . Oj, chyba położę się już spać.
niedziela...
szaro,buro i ponuro...dobrze ,że się kończy. Jak do tej pory to idzie mi nieźle, mam na koncie dzisiejszego dnia 745kcal. Na kolację zjem twarożek 3% Piątnicy i jakieś warzywko. Staram się zupełnie ograniczyć pieczywo i inne węglowodany. Jeszcze chcę podreptać na steperze 60 min i zrobić 150 brzuszków.
Jutro czeka mnie kolejne podejście u stomatologa ,może wreszcie usuną mi tego zęba!!!!! bo to już trwa miesiąc albo więcej!!!
Zapomniałam skomentować moje piątkowe zakupy. Tak jak przypuszczałam, wszystko na anorektyczki, suchotnice ... trudno było wybrać cokolwiek. Zależało mi na kupieniu spódnicy, takiej eleganckiej ale nie zbyt szykownej czy wieczorowej. Humorek mi siadł, gdy się okazało ,że mieszczę się w rozmiarach 44!!! No coś okropnego,ale przecież nikt mi tego tłuszczu nie poprzyklejał do bioder i pupy, sama, na własne życzenie go wyhodowałam. Nie ma co teraz beczeć ,tylko zabierać się za wytopienie sadła.
Tak więc koniec z narzekaniem , do dzieła!!!
miło spędziłam dzień...
po porannej kawie, moj M. wpadł na pomysł,żeby na obiad pojechać do Zakopanego. Zebraliśmy się dosłownie w parę minut i pojechaliśmy. Po drodze zabraliśmy dzieci (córkę i zięcie), zaprosiliśmy ich. W górach leży śnieg, pogoda dopisała, więc i widoczki były cudowne. Zrobiliśmy zdjęcia, pospacerowaliśmy po Krupówkach. Obowiązkowo było głaskanko pięknych psiaków, cmokanie i mlaskanie, jakie to one piękne.... . Mój psiak jest już b. stary ale ciągle w bardzo dobrej kondycji fizycznej, choć już nie dosłyszy. Nie wyobrażam sobie,że mogłabym kupić nowego psa, gdy ten jeszcze jest wśród nas. Wstąpiliśmy też na drugą kawę. Później obiad i powrót do domu. Kcal zachowane, bo zjadłam tylko sałatkę Zakopiańską z sosem winegret i jednego naleśnika ze szpinakiem. Po powrocie do domu jeszcze zaliczyłam 60min. rowerka .Myślę,że dobrze sobie radzę, choć z wagą kiepsko, nie chce pokazać nic mniej!!!
czyżby choróbsko dało mi spokój..
czuję się znacznie lepiej...nie pieką już oczy, nie ma kataru, nawet w gardle przestało drapać. Rano M. wyciągnął mnie na małe zakupy ale nie dla mnie ,nie..... kupił sobie 4 koszule, nowy krawat i czapkę. Z moim szlikiem "z robakami" się przeprosił ale ja i tak już postanowiłam, ...zrobię mu inny z kremowej wełny (dzisiaj kupiłam) a sobie do tych "robaków" dorobię czapkę, bo został mi cały motek i będę miała komplet.
Wieczorem jesteśmy umówieni z córką , M. zabiera nas obie na zakupy. By będziemy wybierały, przymierzały a Tatuś i M. w jednej osobie będzie płacić. Jak ja lubie takie wypady do sklepów.... od razu mi się gęba śmieje i jak widać cudownie wyzdrowiałam!!!! Mam tylko nadzieję,że cokolwiek będzie na mnie pasować!!!! Bo nie ukrywam jestem trochę przerażona, bo już nie pasują na mnie rozmiary 40-42 a 44-46!!!! to jakiś obłęd!!!!! Idę wypić pyszną kawę a w między czasie pomaluję pazurki. Lubię ładnie wyglądać... .
"cierpienia" cd...
ciągle mam kater i boli mnie gardło. Nie wychodzę z domu, z nudów wymyślam dziwne rzeczy. Zaczęłam robić na drutach szal dla małżonka. Kupiłam taką śliczną czarną wełnę z białą supełkową nitką. A mój M. powiedział,że to wełna z "robakami" a on nie będzie nosić na szyi robaków. I co?? Szal będzie dla mnie.
Staram się jak mogę unikać kuchni. Bo to nuda ciągle mnie do tej kuchennej lodówki . Między robótkami a filmami nadrabiam zaległości w czytaniu. Oj, byle do wiosny!!!!