Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Przeraża mnie myśl o diecie, nie mam motywacji do ćwiczeń. Waga z sukcesem rośnie, moja wiara w siebie skrupulatnie maleje. Nie wiem czy teraz dam rade ale wiem ze będę się starać

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1763
Komentarzy: 22
Założony: 10 kwietnia 2018
Ostatni wpis: 21 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Olawidzola

kobieta, 37 lat, Żywiec

161 cm, 95.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 95

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2020 , Komentarze (5)

Nie wiem, nie wiem, nie wiem.

Po raz kolejny zamiast waga w dół to idzie w górę (szloch)

1.Mam super motywację

2.Kupuję dietę VITALIA ewentualnie wygrzebuje w szufladzie ze stosu wcześniejszych diet jakąś perełkę

3.Stosuję dietę

4.Dalej mam super motywacje

5. Mija kilka dni, może tygodni

6.Pyk, pstryk, myk

7.Mój po*ebany mózg zaczyna już coś knuć

8.Słuchać wewnętrzny głosik ,,no jak nie zjesz czekolady, jak zjesz" albo coś w stylu ,,to tylko jedna kostka czekolady, tylko jedna, otwórz ją - na pewno nie wpie*dolisz całej"

9. Otwieram czekoladę (opcjonalnie inny smakołyk) bo przecież teraz teraz będzie inaczej niż pierdo*one milion razy wcześniej

10. ,,Wtedy płynę, płynę
Chwytam w żagle wiatr
Jakby szczęście miało chwilę trwać
Wtedy płynę, płynę
Znów się uczę jak
Można kochać świat"

Powyżej przedstawiam plan jak w prosty sposób można w ciągu 2 lat uzbierać dodatkowe 20 kg tłuszczyku.

Po raz kolejny chcę zabrać się za ,,zdrowy styl życia" ale qrwa boję się że za 2 lata przy moim odchudzaniu będę ważyć 150 kg.

4 listopada 2019 , Komentarze (2)

:| No i doigrałam się (szloch)

Dzisiaj na wadze zobaczyłam nie mniej, nie więcej a dokładnie 100,00 kg (szloch)

Nadal nie wierzę!!! od lutego przytyłam 12 kg!!!

Wiedziałam że jestem gruba ale nie wiedziałam że aż tak (zimno) coraz ciężej mi się zgiąć, założyć skarpetki, zapiąć stanik czy zobaczyć co się dzieje w okolicach miejsc intymnych (kreci)

Mąż w maju zakupił mi w prezencie urodzinowym bieżnie bo zarzekałam się że będę biegać, a jak nie biegać to chociaż chodzić i co??? i co??? i Qrwa wielkie goowno!!! (ziew) to znaczy takie wielkie na 10 kg!!!

I tak od maja obraziłam się na wagę bo ta wredota pokazała 90 a ja przecież mam bieżnie - dzisiaj tak zaczęłam bardziej ogarniać że to nie wystarczy jej mieć po tym jak dzisiaj rano przed pracą przeprosiłam wagę. Po zważeniu i przybyciu do pracy zamówiłam dietę i rozpoczynam podejście do walki z wagą numer : tysiąc pięćset, sto dziewięćset. 

A było to tak:  

Pierwsze podejście do wagi robiłam w połowie października, gdy po próbie zmieszczenia się do zimowych kurtek z zeszłego roku (rozmiar 44 - już wtedy byłam klockiem) stwierdziłam że trzeba kupić nowe.

Drugie podejście do ważenia robiłam przed 1 listopada gdy to przyszło mi kupić kurtkę zimową i okazało się że rozmiar 50 jest na mnie ok. 

Trzecie i decydujące starcie z wagą nastąpiło po tym jak wczoraj mama (zawsze byłam od niej trochę szczuplejsza) powiedziała że zabierze sobie te moje zimowe kurtki bo na nią są dobre a ja i tak się do nich nie upchnę. (kreci)

No i to by było na tyle z wqrwu na moją wagę.

Pozdrowionka, przytulaśki no i pulchne cauśniaczki (zakochany)

5 lutego 2019 , Komentarze (4)

DNO, totalne DNO! NIE!! TO DNA całkowite, totalne, wszechogarniające, wszędobylskie DNA (kreci)  Siedzę w pracy, pije kawę, zjadłam właśnie 2 KINDER BUENO (tort). No tak!!! dwa bo przecież jednym bym doopy nie napchała. jak idę do sklepu nigdy nie kupuje jednego ciastka, jednego loda czy też jednej drożdżówki - zawsze 2 albo więcej. Po co to robię skoro mam grubą doope??? a no po to, że się wstydzę swojej grubej doopy (szloch) ale jak to??? ale tak to, że jak kupie dwie słodkości to może pani w sklepie pomyśli że pewnie dla dzieci zabiera, albo że pani w sklepie pomyśli że pewnie dla kogoś z pracy to drugie zapychające doope coś!!!!(szloch) Nie chce mi się trzymać diety, nie chce mi się jeść zdrowo, nie chce mi się pić wody!!! nie chce mi się;( dlaczego nie mogę tak jak niektórzy moi znajomi zapychać dooopy czym popadnie, a nie rozpychać jej przy okazji (swinia) jak wykupiłam kolejny abonament posyłając lekka ręką(szloch) z konta ok. 200 zł miałam silne postanowienie poprawy. Pomyślałam że przecież jak schudne to w tym konkursie zwrócą!!! Poprzednim razem się nie udało, wcześniejszy raz też nie i jeszcze wcześniejszy i i i i ...... i tych i jest już tak dużo że ilość liter użytych do napisania Pottera to nic w porównaniu z moimi iiii no i myślałam ,,głupia ja" że tym razem będzie inaczejjjj (tajemnica) Mój problem leży w kuchni!!! i nie chodzi o lodówkę czy jakieś smakołyki -  tylko o to że NIE ZNOSZĘ GOTOWAĆ!!!!! na gosposie mnie nie stać!!!!! mężowina też średnio w kuchni się odnajduje - a jeśli już to raczej z mało dietetycznymi potrawami - łłłłłłoooo laaa bogaaaa cóżżżżż jaaaa biednaaaaa mammmmm począćććććć(szloch) 

Mam super pracę gdzie mogę sobie pozwolić na to by zaczynać dzień od śniadania więc to, że rano w domu nie mogę się ogarnąć mnie nie usprawiedliwia; Mogę robić sobie przerwy co 3 godziny na jedzenie bo nikt mi nad głową nie ślęczy, bylem miała swoje zrobione pan wykonany; Mogę nawet część posiłków w pracy przygotować ale nie wiem dlaczego jestem tak beznadziejna że się mi nie chce (spi) 

MASAKRA !!!!!!! 

S O S , S O S, S O S, S O S, S O S  - nie proszę was o sos tylko daję wam znak es-o-es żebyście mnie ratowali (kreci)(slina)

15 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Zastanawiając się ostatnio nad moim problemem z brakiem kontroli nad jedzeniem stwierdzilam ze jestem w gorszej sytuacji niz niejeden alkoholik, narkoman, hazardzista czy jaki kolwiek inny holik na swiecie(kreci) osoba uzalezniona od alkoholu odstawia go bo nie jest to potrzebne do zycia, tak samo jak narkotyki czy gry. Nie twierdze ze odstawienie tego jest latwe ale mozna to zrobic. Ja jedzenia nie moge wykluczyc ze swojego zycia bo to rownalo by sie smierci, ale tak jak jest teraz to rowniez prowadzi do przedwczesnej smierci.

Rozmyslajac o tym jak ciezko mi wytrzymac chocby kilka godzin bez jedzenia, nawet 2 krótkie godziny bez przegryzienia czegos rozumie osoby uzaleznione. Rezygnujac ze slodyczy widze u siebie objawy odstawienne. Pojawia sie bol glowy, mysli depresyjne ze po co to wszystko, w glowie nie ma innych mysli jak tylko te zwiazane z jedzeniem. Nie jedzenie slodyczy wcale nie oznacza dla mnie tego ze mniej kalori pochlone. Nie zjem tabliczki czekolady ale zjem za to pol chleba z maslem albo nawet i bez niego (senny)

Nie potrafie opanowac objadania sie, chwilami zachowuje sie jak dziecko, ktore potrzebuje by zabrac je za reke i pokazac co i jak, posadzic przy stole podac obiad i powiedziec ze tylko tyle mozesz a nie kolejne 2 czy 3 porcje i ze nastepne jedzonko bedzie juz nie dlugo bo za 3 czy 4 godzinki.

Moj biedny mozg nie potrafi przekazac swojemu przyjacielowi zoladkowi ze za 3 czy 4 godziny z glodu nie umrzemy. A tak wogole to żoladek do mozgu to tez tak nie bardzo potrafi dotrzec bo juz czasami jest tak pelny ze gdy by to byla reklamowka z lidla to juz by tresc byla na zewnatrz z braku wiekszej pojemnosc ale mozg dalej twierdzi ze jest glodny ze jeszcze moze czekolade albo ciastko do tego dosypac

11 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

No moze tym razem sie uda? Moze wlasnie dzisiaj jest ten dzien?

Wstalam po 7...... Super bo o 8 zjadlam sniadanie.....nie wiem na ile jest ono zdrowe ale je zjadlam (cwaniak)

Syna do szkoly oddelegowalam, corke do przedszkola zawiozlam, meza nie obudzilam (a niech spi biedaczek) i teraz nie wiem co robic :|

O 8 sniadanie a ja po 9 juz glodna jestem....nawet kawy nie pilam bo do kawy pasowalo by jakies ciastko zjesc (loser)

10 kwietnia 2018 , Skomentuj

Co za dzień

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.