Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 246888
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2019 , Komentarze (4)

Ranek cudny, bo o 7 kawka do łóżka, książka do 8, potem jakieś małe porządki , pranie nastawiłam , i pora na śniadanie. Potem spacer, bo pogoda przecudnej urody, chociaż wiatr głowy urywa. Pranie wyschło na popiół  w tempie ekspresowym. I byłoby fajnie, gdybym nie zauważyła wykwitu na ścianie w sypialni. Poprosiłam administratorkę, panią z zarządu wspólnoty, aby zobaczyły, że u nas nadal  coś się dzieje. Pan sprawca nie chciał wpuścić  zarządu do mieszkania, nie pokazuje co sie u niego dzieje.  Ogarnia mnie coraz większa bezsilność. Chyba zamówię eksperta budowlanego , aby ocenił to, co się dzieje. Dzwoniłam do mojego pana od remontów, twierdzi, że to skutek tego, że sprawca nie wybrał wszystkiego ze stropu ( stare budownictwo), położył wylewke i zamknął przestrzeń, która nie ma jak się suszyć. Ciekawe, co zastane po powrocie z sanatorium. To tyle dziś, bo jestem w rozpaczy.

28 marca 2019 , Komentarze (4)

Nie, nie będzie zdjęć nowych mebli. Nie gniewajcie się, ale tak sobie postanowiłam, że słowo pisane przede wszystkim.  Z samego rana przyjechał pan po drugi fotel z poprzednich mebli. Zadowolony, opowiadał, że żona zachwycona. I dobrze, komuś sprawiliśmy radość.  Potem sygnalizacja o transporcie ... i są. Sofa cudnie wygodna, koloru szarawego beżu, fotele  pastelowa żółć. Ładnie razem wygląda. Przestawiliśmy meble nawet bez specjalnych kłótni. Przy okazji było sprzątanie. Wygoda ponad wszystko, takie mam teraz motto, gdy męża i mnie bolą lędźwie.  Nie było czasu na spotkanie z Bałtykiem, ale nic straconego, bo dziś okrutna mgła. Po obiedzie pojechaliśmy do rodziców, mama skończyła 86 lat, piękny wiek, żeby jeszcze świadomość tego była. Zjadłam kawałek sernika upieczonego przez bratową, smaczny, nawet bardzo, ale ja cierpię po serniku i teraz znoszę te boleści popijając rumianek.  Po powrocie jeszcze do biblioteki wypad, nabrałam lektury sporo ,ale nie zabiorę wszystkiego . A jutro rano mam zamiar poleniuchować w łóżku. Mąż na wymianę opon jedzie, a ja z kawką do łóżeczka, fajna książka, i tak z godzinka zejdzie.  Bo później to juz pakować sie trzeba, powoli, ale trzeba.

27 marca 2019 , Komentarze (7)

Coraz bliżej wyjazdu, dzis przygotowałam saszetke z lekarstwami, trochę tego jest na 3 tygodnie. Te całkiem zimowe kurtki pochowałam, raczej nie będzie już tak zimno, lekka puchówka wystarczy. Zabrałam się dziś za czyszczenie pojemnika od pralki, do którego wlewam płyny. Ależ zapuszczony, a nie tak dawno czyściłam. Beznadziejna robota, szczoteczką do zębów. Rano, na 9, wizyta u podologa. Pani bardzo kompetentna, "zdjęła" mi wszystko co zbędne, wyszłam lekko i bezproblemowo. Spacer jak zawsze, morze  sine, wiatr wieje chłodny z północnego zachodu. Na szczęście nie padało. Dzwoniłam do pana, który odebrał poprzednie meble, aby przyjechał po ostatni fotel. Jutro zmiana mebli, znów będzie przeprawa z mężem na temat ich ustawienia.  Na obiad kasza bulgur z warzywami. Niby niewiele nakroiłam, a wyszły solidne porcje.  Jutro przed południem raczej nie wychodzę, bo meble maja byc do 12,  na 15 jedziemy do rodziców, to urodziny mamy. Wczoraj rozmawialiśmy z synem na temat wakacji, zaproponował, abyśmy dolecieli do niego do Portugalii. On będzie tam przez tydzień służbowo, drugi tydzień moglibyśmy być razem. Mam mieszane uczucia, bo byłoby to w lipcu, a ja nie toleruje upałów. Mam nadzieję, na jakąś rozmowę konkretna na temat, bo telefoniczne to nie halo. Waga dziś ładna,  kroki wykonane to 8.000 prawie. Kręciłam się dzie po domu porządkując różne rzeczy, np. lekarstwa, przyprawy, środki chemiczne. Czekam na cieplejsze dni, bo już naprawdę nosi mnie . A jakby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady!?;)

26 marca 2019 , Komentarze (3)

do załatwienia przed wyjazdem. Poszliśmy do administratora, aby poinformować o ruchach piętro wyżej. Wie już wszystko, bo..... bo zajęła się tym kobieta. Tu wyłazi mój feminizm, ale taka jest prawda. Dowiedziała się, przyszła, stwierdziła organoleptycznie i załatwione. Pomiary u zalewacza będą w tym tygodniu.  On sam wyjechał, znów żona została z problemem.  Czy mi ich żal? Nie, i jeszcze raz nie. Gdy zwracaliśmy uwagę, że się coś dzieje, to stwierdził, abyśmy zajęli się swoim mieszkaniem.  Spacer krótki, co chwila pada, chmury takie stalowe przetaczają się nad Gdynią. Zamówiłam na jutro pedicure u podologa, tylko w takich przybytkach wykonują zabiegi porządnie. Spotkałam tam sąsiadkę, widać i ona tak uważa.  Mąż zawiózł rodzicom krupnik, ja szalałam w tym czasie w kosmetycznym sklepie, dokupując to, co będzie mi niezbędne  w sanatorium.  Na śniadanie kasza jaglana z owocami suszonymi, II śniadanie to kawalątek bajgla i 4 kawałki śledzia, na obiad krupnik, sznycle z indyka, ziemniaki , buraczki, na deser sałatka owocowa. Może zjem ją  później. Cieszy mnie wiadomość, że ociepli się od czwartku. Zupełnie inaczej patrzy się na świat, gdy wkoło jest słonecznie, zielono i słychać ptactwo  wijące swoje gniazda, prężące się samce  wyśpiewujące trele zalotne.  Wczoraj szukałam trochę ciekawych miejsc pobytowych na wakacje. Znalazłam kilka fajnych, takich naprawdę  w głuszy. Cisza i spokój tam, zieleń, zwierzaki, natura, to mi się marzy.

25 marca 2019 , Komentarze (11)

czyli po rozmyślaniach o zamieszkaniu gdzie indziej. Wszystkim Wam zainteresowanym, zabierającym głos w sprawie dziękuję. Każda myśl jest nowym spojrzeniem na ten pomysł. Ale istotnie, raczej nic z tego nie wyjdzie, bo morze uwielbiam i już. Co nie znaczy, że od czasu do czasu nie będę szukać nowego miejsca dla siebie, ot tak dla inspiracji. A dziś nadreptałam się, bo w piatek dostaliśmy  telefon, że nasze meble już czekają w magazynie. W weekend zapłaciłam całość i dziś jazda po mebelki. A tu zdziwko, pani w kasie melduje, że jest tylko sofa, ona nie ma kasy na koncie, bo dopiero po 14 będzie mogła to ustalić. Zalała mnie fala nieciekawych uczuć, udaliśmy się do stanowiska, które załatwiało sprawę. I powtórka z ustaleń przy zamówieniu, że miało być razem, że nie przekazały koleżance informacji o fotelach, a obiecały , itd. Poprosiliśmy kogoś z kierownictwa, przyszła pani, wysłuchała. Zaproponowała przywóz we czwartek na koszt sklepu, tyle. Można? . W ten sposób  sporo czasu z głowy. Przed południem byłam jeszcze u dentysty, bo to już moja pora na czyszczenie kamienia.  Dwa znieczulenia, teraz  nie mam czucia w ustach, skrzywiona jestem, czekam aż puści.  Na obiad dziś tylko pomidorowa z makaronem, teraz gotuję krupnik dla rodziców , na udach kurzych, jutro mąż zawiezie. Wczorajsze zdjęcia z naszej byłej działki zdenerwowały mnie. Tak mi szkoda drzew, gniazdujących tam co roku ptaków, ich śpiewów. Niedługo wszędzie będą tuje przy płotach  i betonowe ścieżki. Normalnie żal !

24 marca 2019 , Komentarze (6)

marcowej pogody. Wprawdzie słońca trochę było, ale to wczorajszy dzień był wyskokiem natury. Dziś już "norma", ok. 10 stopni i wiatr chłodny. Za to bez smogu. Wydeptane 5 km i prawie 8.300 kroków. Deptany był Sopot, od Wyścigów, przez urokliwe uliczki, podziwialiśmy secesyjne kamienice, domy jak pałacyki, dworki.  Z pięknymi oknami witrażowymi, z wykuszami, werandami drewnianymi, po prostu cuda! Potem znów do Kolibek i powrót autobusem do domu. Mijające nas rowery tylko śmigały, wkoło coraz zieleniej. Dzwoniła znajoma z działki  nad jeziorem, nowi właściciele naszej "posiadłości" dokonali już wiele zmian, wycięli sporo drzew, w tym modrzewie wielgachne jak posągi.  Po rozmowie gratulowaliśmy sobie z mężem decyzji o sprzedaży, bo naprawdę nie mamy ochoty na coroczne przygotowywania do sezonu. Wakacje mamy właściwie zaplanowane i niech tak zostanie. Wczoraj zadzwonił ojciec, po 2 miesiącach , chyba coś do niego dotarło, bo wreszcie przeprosił, tak samo mama. Niby wszystko powinno wrócić do normy, ale jakoś niesmak czuję nadal. Nie jestem zawzięta, wybaczę, ale nie zapomnę.  Dziś obiad niedzielny, czyli rosół z makaronem, pieczony kurczak, buraczki , ziemniaki. Od czasu do czasu lubię i tak jadać.  Znów przyszła do nas myśl przeprowadzki do mniejszego miasta, ale to chyba tylko taka fanaberia, bo morza nie zostawię. Tu jest po prostu pięknie i już.!

23 marca 2019 , Komentarze (6)

Moje panie, sezon wędrówek rozpoczęty. Dziś wykonaliśmy 9,39km i 14.061 kroków. Trasa wzgórzami morenowymi otaczającymi Gdynię, cudnie ciepło, słonecznie. Podjechaliśmy do dzielnicy Chylonia i stamtąd nawrót do Śródmieścia.  Ale to była frajda ! Ile ludzi po drodze spotkaliśmy, jak fajnie  wyglądała Gdynia i obwodnica z poziomu mostku  nad drogą . Słońce grzało wspaniale, przysiedliśmy na leśnej ławce, grzalismy sie w słońcu, podjadając jabłko, kawałek ciasta, popijając wodę. Wracając przez miasto czuliśmy bolące stopy na betonowym podłożu.  Na szczęście wczoraj ugotowałam rosół, dodałam tylko makaron i obiad gotowy. Do tego gotowane mięso indycze, pycha!  Pranie wywieszone przed wedrówką wyschło, drugie już wiruje, takie coś to lubię.  Jak na pierwszy raz  i majówkę w marcu(!), to wyszło nieźle, a zmęczeniu wcale sie nie dziwię.  Teraz ma zaparzona kawę,  za chwilkę usiądę z książką, z gazetami, być może jakaś drobna drzemka przy muzyce. Żyć nie umierać! :D. Wczorajszy wieczór bardzo miły, graliśmy długo w brydża,  niestety z dziadkiem. Ale i tak zabawa była przednia.  Rano waga rozsądna, mimo wypitego wina w ilości 3 kieliszków.  Nie jest zatem źle i oby tak dalej.

22 marca 2019 , Komentarze (8)

po melatoninie spałam dobrze. Czyli był jakiś powód, ale nie będę go szukać. Wczoraj wieczorem przyszła pani z zarządu wspólnoty, raz jeszcze porozmawiać i poinformować, że podejmą kroki  zmuszające pana sasiada do działań. Długo to trwa, cóż robić. On sam wczoraj znów stukał, pukał, ale cel nie jest nam znany.  Dziś na śniadanie owsianka z owocami , jabłkiem i jogurtem. Potem spacer, wyszło znów 5 km , a niebo dziś tak błękitne, morze  odbija ten kolor i jest bajecznie! Ciepło, znów rozpięta kurtka, bez czapki i rękawiczek.  Wczoraj zostaliśmy zaproszeni na 30 urodziny córki kuzynki. To dopiero 10 maja, ale fajnie będzie się spotkać z rodziną. A matka jubilatki dziś u nas obiaduje, już wszystko gotowe, mam zatem czas na pogawędkę z Wami. Mąż wrócił od rodziców ok. 12:30, oni dopiero zaczynali jeść śniadanie(!?). Cóż , inaczej im biegnie czas.  Brat nadal chory, ale po głosie słuchać, że jest lepiej. Niech wyleży, wyleczy , bo żartów nie ma. Gotuje już rosół na weekend , jutro w planach wędrówka brzegiem morza od Osywia do Rewy. Oby pogoda dopisała, a my gdy wrócimy  , to rosół znajdzie z pewnością amatorów.

21 marca 2019 , Komentarze (2)

przywitała dzis łaskawie słońcem! Wprawdzie chłodno, ale jak jasno jest, jak promiennie! Sen lepszy, ale dzis profilaktycznie zażyję melatoninę. Po jaglance na śniadanie udałam się do fryzjera. Lubię , bo odpoczywam, a masaz głowy z odzywką to poezja. Fryzurę ma  krótka, nawet bardzo, aby jak najdłużej była bez wywijasów koło uszu, bez zawijasów na szyi. Po powrocie II śniadanie, nie byłam głodna, ale mąż przyszykował,",, cóż było robić, Paweł ani pisnął..." . I jeszcze kupił bajgle, kusiciel. Potem spacer , 5 km i 10.000  kroków wyszło, czyli ok.  Ludzi na bulwarze, młodzieży w dniu wagarowicza pełno na plaży. Po powrocie do domu zabrałam się za " warsztaty kulinarne".  Posiekałam wczoraj ugotowana kapustę z pieczarkami, usmażyłam naleśniki,  nadziałam je, zawinęłam. Te lepsze pod względem wyglądu dla rodziców, reszta dla nas. Potem doprawiłam uda kurze, pieka się jeszcze, też dla rodziców. Po tych czynnościach kuchennych musiałam  sporo sprzątać, bo zawsze wykonuje kilka czynności na raz. Usiadłam po 15, z dobrą herbatą typu Earl Grey, zawsze mi smakowała i zapachowo także.  Mąż , kochany chłopak, wyprasował wypraną rano zmianę pościeli, która pięknie wyłopotała się na wietrze, wybieliła na słońcu. Dziś weszłam w 4 rok mojej emerytury i naprawdę nie tęsknię za dawnym życiem. Tym bardziej, gdy czytam, słucham, co się dzieje z prawem w Polsce , jak atakowani są prawnicy, jak okrutni i bezwzględni są politycy.  Ja mam teraz  swoje życie, które będę jadła małymi łyżkami, aby starczyło na dłużej. Ku chwale mojej i moich bliskich.:D.

20 marca 2019 , Komentarze (16)

Kolejna noc bardzo źle spędzona, bo spałam od 4 do 9. Przyczyny brak, przynajmniej ja jej nie znam.  Przeczytałam  całą książkę, którą wczoraj zaczęłam, wypiłam kubas mleka z miodem, zmarzłam i czułam to zimno nadchodzące przed brzaskiem. Brr!  Na śniadanie kolejny dzień kasza jaglana. Lubię taką z owocami suszonymi  i jogurtem.  Ciekawe, co będę jadła w sanatorium?  Po śniadaniu spacer nad morze. Za oknem wspaniałe słońce, a tu zimno  wyszło na spotkanie!  Marsz tradycyjny, ok. 5 km i prawie 9.000 kroków. Oby każdy wykonywał tyle codziennie. Kupiliśmy  po drodze nowy wkład do apteczki samochodowej. Niby nie ma obowiązku, ale czuję się bezpiecznej ze świadomością jej posiadania.  Sąsiad nad nami wiercił dziś  w stropie, co dalej, nie wiem. Tyle tylko, że po powrocie ze spaceru czuć było stęchliznę. Zebrałam wczoraj opinie pana Tabletki o preparatach na włosy i paznokcie. Zażywany przez mnie kiedyś maxi krzem  otrzymał bardzo dobra ocenę pod kątem zawartości i ceny. To tylko niecałe 13 zł ,  30 tabletek , 1 dziennie, a bardzo bogaty skład. Na obiad pulpety  w sosie koperkowym, do tego zrobiłam sałatkę z ogórka kiszonego, czerowonej cebuli i jabłka. Pycha, a jak fajnie podkręca smak!  Na jutro mam zamiar zrobić naleśniki z kiszoną kapustą i grzybami. Kapusta już się dusi, pieczarki czekają na mnie. Dwa dni z rzędu mięso , to dla mnie za dużo , już marze o czymś innym. Pogoda zmieniła się, jest pochmurno i ponuro. Dziś chyba położę się wcześniej  niż zawsze. Może uda się zasnąć? Może termoforek ze mną?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.