Od wczoraj jesteśmy w domu, chociaż turnus sanatoryjny kończy się dopiero 9 marca. Dlaczego? Ano dlatego, że oboje z mężem mamy dodatni wynik na Covid. Izolacja domowa do 7 marca, a pobyt w sanatorium byłby bez sensu, bo siedzenie w pokoju, jedzenie przynoszone na krzesełko przy drzwiach, brak zabiegów, po co zatem? Nasi znajomi przy stoliku w jadalni wyjechali 2 dni wcześniej. U pana stwierdzono przeziębienie kilka dni wstecz, potem jednak test i okazał się dodatki. My jeszcze optymistyczni, spacery, wspólne z innymi jazdy windami, zabiegi , itd. Ale mój katar coraz mocniejszy, a w nocy okropne duszności. Po dodatnim wyniku u znajomych poszedł mąż , aby i nam zrobiono test, ale jakoś tak olewczo został potraktowany. No to po dwóch dniach poszliśmy razem, opisałam znów moje objawy, test zrobiono, kazano czekać na wynik ok. 15 minut. Już po minucie wynik u mnie dodatki, wówczas zabrano się za męża, bez objawów . Tu wynik dodatni po tych kilkunastu minutach. Cóż było robić? "Paweł ani pisnął". Decyzja jedyna słuszna, to powrót do domu. Z Sanepidu dzwoniono do nas po godzinie od umieszczenia informacji na IKP. Pani bardzo życzliwa, martwiła się o naszą izolację, pomoc w zakupach Na szczęście mamy przyjaciół, zaopatrzono nas po kokardę, już wczoraj rosół się gotował, taki z kury wiejskiej.W ten oto sposób jesteśmy w izolacji, porządkujemy po powrocie z sanatorium. W aktualnej sytuacji politycznej powrót był absolutnie wskazany. Spałam lepiej, ale i tak w nocy wstałam, aby zobaczyć, co na Ukrainie. Zasypiam z myślami o tych bohaterskich ludziach, budzę się z lękiem, czy nadal dają radę. To nie fobia, to strach i rozpacz spowodowana działaniami jednego psychola. Nie mogę wyjść, ale postaram się jakieś pieniądze przesłać na pomoc.
W sprawie bardziej vitaliowej, dziś na obiad faszerowana cukinia. Pieczarki, papryka czerwona, wnętrze cukinii, suszone pomidory, koperek i parmezan. Na ostro doprawiłam. Środa Popielcowa, a zatem jedzenie skromniejsze. Dużo piję, przed chwilą na stole pojawił się pokaźny dzbanek wody z sokiem z 2 cytryn, imbiru i miodu. Tak dla zdrowotności. Jak zawsze przy katarze wywaliła mi opryszczka pod nosem. Izolacja posłuży mi więc na jej wyleczenie. Oderwałam się na chwilkę od spraw Ukrainy, ale już tam wracam. Do następnego zatem.