Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 329928
Komentarzy: 7026
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 11 maja 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Wczoraj zaobserwowałam następująca sytuację: usiedliśmy w knajpce, aby napić się kawy i zjeść II  śniadanie, obok nas siedziały dwie młode dziewczyny. Mimo upału ubrane w grube , długie, wełniane swetry. Obie w mocnym makijażu i jak się okazało , w jednakowych strojach- krótkie spodenki, a właściwie majteczki, bluzeczka typu serdaczek też malutka. Pierwsza myśl i chyba trafna, że wracają z pracy w nocnym lokalu.  Szkoda, że taka pracę wykonują młode, ładne kobiety.  I nie można mówić, że ktoś musi, bo akurat nie musi. 

19 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Ostatnie dni wyprzedaży, ruszyliśmy do galerii ( nie mogę się przyzwyczaić, dla mnie galeria to z obrazami, antykami, itp. dobrem), aby skorzystać z możliwości. Udało mi się namówić męża na  ciekawe rzeczy, których fason i kolor ujmują lat. Sama nabyłam dwie bluzki z  długimi rękawami, jedna granatowa, druga czerwona.  W granacie ( i w czerni) jest mi doskonale, czerwona będzie potem na zajęcia z tańca hiszpańskiego. Do czarnej falbaniastej spódnicy jak znalazł.  Poza tym kupiliśmy samolotowe kosmetyki w Rossmann, wypiliśmy kawę w Grycanie ( ja tylko kawę i garść malin , szt. 15, które zabrałam z domu). I tyle atrakcji.  Na obiad  pstrąg pieczony w papilotach + surówka koperkowa. Na jutro szykuje pieczone uda kurczaka, gotowaną kalarepkę z marchewka, bo mąż uwielbia , oraz gulasz  wieprzowy z papryką.  Będę miała na dwa dni obiad z głowy. Teraz z balkonu obserwuję zjawisko  dot. przygotowań do ślubu, udekorowany samochód, noszenie rzeczy, pan młody z bukietem, itd.  Atrakcja na podwórku!;) W nocy lalo znów mocno, dziś cały czas pochmurno i bez słońca.  A ja trwam w postanowieniu " jak najmniej słodyczy i pieczywa" Dlatego na śniadanie znów wróciła owsianka, dziś z nektaryną, morelą i miodem, posypane prażonymi orzechami. 

18 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

Syn wczoraj wystartował z PKP z godzinnym opóźnieniem. Dopiero przed 22 dał znać, że dojechał. Dziś zaczęliśmy załatwiać sprawy wyjazdowe i udaliśmy się do NFZ po kartę EKUZ. Czekania trochę , ale wysłałam męża w tym czasie na cmentarz, bo po co mamy stać oboje. Wnioski wydrukowałam  jeszcze w domu, wypełniliśmy je , byłam zatem przygotowana. Miłym zaskoczeniem było to, że już od reki karty dostałam i od dziś są ważne przez 5 lat. Teraz tylko ubezpieczenie dodatkowe  zakupione np. w biurze podróży , i gotowa ta sprawa.  Wracając z NFZ zaszliśmy do nowej tawerny greckiej, zachęceni reklama śniadań. Zjedliśmy II śniadanie  pysznie podane, smakowite , w ładnie urządzonym lokalu w stylu industrialnym, tak modnym ostatnio.  To kolejne miejsce, do którego wybierzemy się, aby ocenić jedzenie. Ostatecznie mam jakiś tam stopień na stronie Tripadvisor. :) Po tym śniadaniu drobne zakupy w Lidlu, z planem pieczonej ryby na obiad, ale narazie apetyt zaspokojony, być może zamknie się zupa i bruschettą.  Pogoda powoli zaczyna  się zmieniać na burzową, oby nie powtórka sprzed tygodnia(zimno).  Cieszy mnie popołudnie i wieczór w domu, bo chcę wreszcie sięgnąć do czytadeł, które odkładam na wolą chwilę.

17 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś piękna pogoda, bo jesteśmy w mieście, a nie nad jeziorem.  To naprawdę ironia losu! Wczorajszy deszcz usypiał mnie miarowo i spałam doskonale, jak dawno nie!:) Dwa prania już zrobione, biblioteka odwiedzona z rezultatem, jesteśmy po spacerze ponad 7 kilometrowym, zakupy zrobione, obiad już był , syn pożegnany i wyprawiony, tyle. Teraz pora na relaks i przyjemności. Kupiłam dziś kolejne wydanie Gazzeta Italia, z dodatkiem o Rzymie. Narazie zerknęłam tylko  i już się uśmiecham do tych przyjemności. ;). Mam ochotę zaprenumerować na rok . Dzwoniłam do szwagierki( a właściwie żony szwagra), rozmowa na temat  inwestycji w remont , czy warto, czy raczej coś nowego. Rozmowa hipotetyczna , ale jakże przyjemna, bo z planami urządzenia wnętrza, a to uwielbiam. Musze koniecznie zainstalować sobie program na ten temat.  Na emeryturze świat jest taki ciekawy, stoi otworem i nie ogranicza brakiem czasu na hobby. 

16 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

W nocy musiało być zimno, bo woda w jeziorze  aż ciary przechodziły. Ale dzielnie wykapałam się, bo przecież nadal lato.  Zaliczyłam też trasę rowerową nad dużym jeziorem, kilka kilometrów poza tym po asfalcie z górki, gdy aż serce mi podchodziło do gardła z radości takiego pędu! A koło południa powrót do domu, czyli znów były to tylko 2 noce. Kilka minut po wyjeździe zaczęło padać. Wobec ostatnich sytuacji pogodowych, woleliśmy być w domu, i to chyba jest rozsądne.  Dziś na obiad leczo, które przygotowali chłopcy, a ja zrobiłam ziemniaczana zupę krem , z chrupiącymi skwarkami. Obie potrawy bardzo smaczne i akurat była na nie ochota. Jutro syn wraca do Poznania, jeszcze tylko odwiedzi dziadków i tyle z wakacji.  Czytam książkę  Ewy Pisula- Dąbrowskiej pt." Dwa brzegi ponad tęczą". Trochę żałuje, że dopiero teraz, a przecież książkę mam ponad rok. Mój żal dotyczy faktu, że książka jest m. in. o Kazimierzu Dolnym, w którym byłam pod koniec czerwca. Z pewnością miałabym inne spojrzenie na miasto, gdybym ją wcześniej przeczytała. Tak to jest, gdy sprawy odkłada sie na później.  Za oknem szaro, pada deszcz dosyć intensywny, musiałam włączyć światło do czytania. Dziwne to lato , nie podoba mi sie. 

15 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

W nocy słyszałam mysz, która chyba mocno się zdziwiła, bo wszystkie jej sekretne przejścia zatkałam. Udało się, poszła sobie. Dziś bez strat , bo wczorajszego awokado trochę szkoda.  Rano pojechaliśmy do Grabowca ma mszę, do Monasteru Sióstr Małych, które mieszkają w eremach i zachowują milczenie. Tylko podczas mszy słychać ich głosy. To takie dosyć klimatyczne miejsce, w którym dodatkowo kupujemy syrop z bzu białego, syrop świerkowy, świece woskowe, itp. przedmioty wykonane ich rączkami.  Dziś dzień grilla, a zatem chłopcy już się szykują.  Będzie karkówka ( be!!), boczek bee!!), polędwiczka, cukinia, ziemniaki, nektaryna, tyle z grilla. Poza tym bruschetty, fasolka zielona, ogórki małosolne, mix sałat. Na szczęście dziś cieplej, w nocy czułam chłód, ale bez konsekwencji, bo przewidująca kominek rozpalony dawał ciepło. Fajnie zasypiać , gdy jedyne światło dochodzi z kominka, słychać śpiew brzozy.  Jutro znów maja byc burze, po śniadaniu zatem uciekamy do domu. I tak prze całe lato, co za koszmar!.:<

14 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

Rano 14 stopni, o kąpieli w jeziorze  pora zapomnieć. Coraz więcej uschniętych liści brzozy, cicho w przyrodzie, tylko żurawie się odzywają. Odwiedza nasz karmnik od jakiegoś czasu dzięcioł zielony, sygnalizując swoja obecność charakterystycznym odgłosem. Obserwuję go przez lornetkę, ciesząc się jak dziecko z tego zjawiska. :D Dziś synek przybywa, mąż pojechał po niego na dworzec do Gdyni, oby pogoda dopisała niedeszczowa, bo o słonecznej i ciepłej już przestałam marzyć. Lato w tym roku rozczarowało kompletnie, moje plany  w sprawie gnicia na tarasie nad jeziorem, wygrzewanie kości i sączenie szprycera  , spełzły na niczym. Spełzły na niczym? Kilka takich określeń w języku polskim zastanawia i bawi, jak : schować za pazuchę, kruszyć  kopii, wspomniane wyżej spełznięcie. A "parlamentarny język  w aktualnej sytuacji "występów" naszych posłów, powinien iść w zapomnienie. (kujon). Listę zakupów zabrał mąż, dziecko upomniało się jeszcze o zabranie z domu planszówki pociągi ( nazwa skrócona nasza), zobaczymy, czy przekona ojca, bo ja poległam. Wczorajszy wieczór przy kominku, w ogień można wpatrywać się godzinami i lepsze to niż TV. Nasz sąsiad z działki  akurat wykonuje czynności zamknięcia sezonu, trochę wcześnie, ale on tak ma co roku. Cieszę się, że przedłużę sobie lato  pobytem w Italii. Już nie mogę się doczekać.!

13 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Ochłodziło się znacznie, ale jest przynajmniej czym oddychać. Po śniadaniu wyjazd i mam nadzieję na kilka dni nad jeziorem.   Po przyjeździe zabrałam się za odkurzanie, aby pozbyć się mysich bobków, fuj!  Podobno będzie zima szybko i mroźna, skoro myszy już wchodzą do domów.  Wczoraj zaprawiłam kolejne słoje pomidorów, tak więc szykuję się na inną porę roku na poważnie.  Dziś już sporo kurek, dwa kozaki i jeden prawdziwek. Mało grzybów w tym roku, na szczęście suszonych mam z zeszłego, a zatem Boże Narodzenie bezpieczne. Wieczorem rozpalimy w kominku, bo za ciepło nie jest. Za to śpi się w takim chłodzie przyjemnie i bez przerw. Zapisałam się wczoraj na masaż balijski . Podobno pomoże na moje barki i plecy, bo to mocno rozluźniający masaż.  Masować będzie Tajka, korzystałam już z takich usług i lubię to. Przed wyjazdem jeszcze fryzjer, chirurg z ocena wyciętego tłuszczaka, może pedicure. 

12 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

W nocy nawałnica, zaczęło się gwałtownie, nagle. Błyski, huki, zlewy deszczu.  Zamykałam na gwałt wszystkie okna, spałam źle, niespokojnie. Wczorajszy film polecam  z czystym sumieniem. Trochę w tonacji Grand Budapest Hotel, świetnie się bawiliśmy. Potem coś z grilla, oglądanie wyczynów lotników, które im ciemniej, tym piękniej wyglądały. Godzinka w ogródku kawiarnianym przy lampce wina  i powrót do domu. Ludzi tłumy, z dziećmi mimo późnej pory, spacerowali, bawili się, przecież to wakacje. Dziś ma być powtórka z pokazów, ale nam już wystarczy. Tłumy niekoniecznie. Po południu zaprawiam kolejne pomidory, chcę skończyć książkę " Złota godzina" Sary Donati. Jutro chcemy jechać nad jezioro, zabiorę zatem nową powieść.  A dziś na obiad  pierś kurczaka z grilla, fasolka zielona, mix sałat z brzoskwinią i sosem malinowym ze świeżych malin. Pogoda dziś zapowiada kolejną burzę, mam nadzieję, że nad jeziorem nie ma szkód. TV podała informacje o śmierci dwóch nastolatek na obozie harcerskim , z powodu niestety burzy.  Straszne!

11 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Dziś dzień relaksu, albowiem wieczorem kino, a potem coś jeszcze. Może wino w jakiejś fajnej knajpce, może wizyta na pokazach lotniczych, z udziałem mnóstwa burgerowni, grillowni, itp.  Przed południem przeszliśmy się nad morze, a tam miasteczko zapachowe, aż ślinka leciała. Stoją wielkie ciężarówy pozamieniane na budy z burgerami, mnóstwo innych przybytków tego typu, będzie się działo!  Nie przepadam za tego typu imprezami, ale na fajerwerki lubię patrzeć, jak dziecko. Oby tylko pogoda nie pokrzyżowała  planów.  A w przyszłym roku mamy zamiar wybrać się na festiwal Boogi- woogi do Człuchowa. Zabawa tam przednia, teren ładny , a muzykę zapewniają  nie tylko Polacy. Te klimaty tez lubię. ;). Dziś zjadłam niewielką ilość chleba, odstawiam je na jakiś czas, aby obserwować organizm.  Narazie żegnam się także ze słodyczami w ilościach nierozsądnych, zostawiam tylko dostęp do sezamek, czekolady gorzkiej, owoców, w ilościach rozsądnych. Na obiad pstrąg pieczony z ziołami + salsa pomidorowo- brzoskwiniowa. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.