Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245868
Komentarzy: 6494
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Goście opuścili nas dziś ok. 2  w nocy. Taki przedsmak sylwestra, ale to nie jest moja ulubiona form spędzania czasu, chociaż było bardzo miło. Po prostu muszę , muszę i już, posprzątać przed zaśnięciem, tak więc kładłam się do łóżka po 4. Czyli cały dzień do tyłu, bo nijak nie mogę się odnaleźć. Z ważnych informacji - było bardzo miło, dużo śmiechu, humory i apetyty dopisały. Obdarowana zostałam dodatkowymi książkami, co już całkowicie rekompensuje nieprzespaną noc. Były też rozmowy poważne, które co jakiś czas, po określonej dawce alkoholu, staja się motywem przewodnim. Panicz z rana pojechał do siebie, a ja zajęłam się pudełkowaniem, czyli zabezpieczaniem pozostałej żywności . Odnośnie wagi, z ręka na sercu, nie pilnowałam. Starałam się jedynie spożywać to, co mi jak najmniej szkodzi. Dziś przy śniadaniu zatęskniłam za owsianka , za twarogiem , i obiecałam wprowadzić je w real już wieczorem. 

25 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Pogoda nieprawdopodobna, w dzień było nawet 12 stopni. Wieje wieczorami okropnie, okno łomocze, ale przy zamkniętym spać się nie da. Wigilia z rodzicami coraz bardziej stareńkimi. Skurczyli się , są oboje słabi, ale nadal nie mogą się pogodzić ze starością. To przykre, gdy słucham o ich kłótniach, a oboje mają sporo ponad 80 lat.  Mimo wszystko Wigilia minęła bardzo przyjemnie, bo jedzenie smakowało, dawaliśmy im spokój i opiekę, co miało zbawienny wpływ na ich nastroje.  Gwiazdor łaskawy, mam nowe książki, w tym  o jodze , kilka fajnych notesów, wygodne buty, klasyczną jesionkę , płyty, biżuterię. Dziś obchodzimy 40 rocznicę pożycia małżeńskiego, z tej okazji otrzymaliśmy od syna wspaniałe włoskie wino Amarone. Przyjdzie kiedyś okazja na wypicie. Dziś byliśmy  nad morzem, sporo ludzi, trafiliśmy na przerwę w deszczu. Nad półwyspem helskim wisiała taka ogromna szarość stalowa, aż strach myśleć, co się tam działo.  Dietkowo tak sobie, jadam mniej i ostrożnie, ale  i tak mam bóle wątrobowe. Jutro  będziemy mieli gości, czekam na to z radością. W tym roku zrobiłam o wiele mniej jedzenia ,  a w środę z przyjemnością  przejdziemy na bezmięsne posiłki. I niestety to fakt, że Boże Narodzenie bez śniegu są  bezbarwne i nie cieszą tak. 

21 grudnia 2017 , Komentarze (6)

Dziś ostatnie zakupy dla mamy, trochę się nachodziłam, bo niektórych rzeczy po prostu już nie ma nawet w hurtowniach. Ale najpierw nad morze, chociaż pada i jest ponuro. Wyszło razem 7 km. i ponad 10.000kroków. Szaleństwo zakupów w sklepach trwa. Dobry uczynek dziś dla starszej pani z klatki obok, bo kupiliśmy jej uszka z grzybami. Poszła biedna do sklepu po zamówione uszka, ale zaoferowano jej  zupełnie inne. Kobieta lat 85 chyba nie powinna mieć tego rodzaju trosk tuż przed świętami. Pasztet zrobiony, za chwilkę będę go próbować. Resztę zostawiam na jutro, a dziś będzie sprzątanie, przegląd porcelany, sztućców, czyszczenie sreber, itd. Szkoda tylko, że pogoda zupełnie nie zimowa. A dziś astronomiczna zima. Ogromna nadzieję mam, że panicz będzie jutro. :). A gdybym nie miała czasu na kontakt z Wami, przyjmijcie życzenia  świąteczne. Życzę zatem spokoju, ciepła rodzinnego, atmosfery uniesienia i dobroci. A w Nowym Roku niech się nam wszystkim darzy.

20 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Biegam od rana. Po spożywkę, po dodatkowe prezenty kupione w ukryciu, po wianuszek świerkowy, po bieliznę dla mamy, kapcie dla niej i inne takie domowe rzeczy, po kosmetyki dla mnie, po karpia, po włoszczyznę, itd.itd. Mieszkam w centrum, więc wkoło mnóstwo sklepów, ale dojść trzeba, donieść trzeba. Prezenty zapakowałam i zrobiła się pora obiadowa. Po obiedzie nastawiłam mięsa na pasztet oraz kapustę na bigos. To będzie dziś. A poza tym czekam na panicza, obiecał , że będzie w piątek. Jak donosi, aktualnie przerzuca się z wigilii na wigilię, bo to ten czas w zakładach pracy, instytucjach i parafiach. Nigdy nie lubiłam takich spędów towarzyskich, quazi przymusowych, gdzie i tak nastroju świąt nie było, a towarzystwo jedynie "odbierało" socjal z pracy. Zawsze szkoda mi było czasu na takie spotkania. Ale oczywiście nie potępiam, to prawo wyboru. Dziś poszłam do Rossmanna i kupiłam znany mi zestaw do demakijażu, czyli olejek do twarzy i piankę do zmywania. To część rytuału dalekowschodniego, bo tam kobiety  bardzo pielęgnują twarz i faktycznie maja przepiękną cerę.  Przyzwyczaiłam się już tak właśnie zmywać makijaż i widzę rezultaty  pozytywne.  Dzis przedreptałam prawie 9.000 kroków  i 4km.

19 grudnia 2017 , Komentarze (2)

W ostatnich trzech miesiącach  samochód sygnalizował  to , o czym pisałam wczoraj. Dziś powtórzył, mąż jutro jedzie znów do diagnosty. Dziś zastrajkował odkurzacz, mąż stłukł klosz od lampy, pralka  testowana jest na innym programie. Ostatnio pracy odmówiła zmywarka, radio przestało grać, ot  tak sobie.  Sprzęty mamy dobre, zaledwie 2 - 3 letnie , samochód ma 5 lat, a zatem nie powinno być takich zdarzeń. I wszystko na raz?  I tuż przed świętami? Jakiś chochlik u nas zamieszkał ? ;(. Z dobrych wiadomości - kupiłam buty jako prezent  gwiazdkowy. Wczoraj popatrzyłam na siebie z boku, obiektywnie  i powiedziałam dość!!! Dość chodzenia tylko w spodniach,  w kurtkach, dość szarości i burych kolorów. Powoli zamieniałam się w " kobietę w słusznym wieku na emeryturze". A moje piękne kiecki odmładzające wiszą w szafie, spódnice  czekają tylko na sygnał, zwariowane , kolorowe rajstopy zalegają szufladę. Dlatego moje nowe , ciepłe buty typu sztyblety z podwyższanym stanem , będą doskonale pasować do  image , które miałam i  chcę mieć .  Dziś wizyta u rodziców , taka porządkowo- higieniczna. Znów szantażem udało się przekonać mamę do kąpieli, do umycia głowy. Ucieszyli sie  z gałązek przywiezionych znad jeziora. Ustrojone, kolorowe, wygladaja pieknie. 

18 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Bo było trochę nerwowo. W samochodzie zaświeciła się lampka sygnalizująca awarię silnika i konieczny kontakt z serwisem. Pralka nie odpompowywała wody i nie wirowała. Pierwsza sprawa, okazało się, że to elektronika wprowadziła błędny kod do tablicy rozdzielczej, ale trzeba było jechać do diagnosty. Na szczęście nie do autoryzowanego serwisu, gdzie za diagnozę byłoby 210zl, tylko do stacji kontroli , z zapłatą 80zł. Drugie, wystarczyło przepchać wąż odpływowy i po kłopocie. Oba zdarzenia pojawiły się w sobotę wieczorem, tuż przed świętami, gdy "fachowców" jak na lekarstwo. Ale szczęście nam sprzyja i dziś mąż rozluźniony na maxa. :D. Pogoda dziś dla bogaczy, pełne słońce, korzystaliśmy zatem jak się dało. Nasza wędrówka odbywała się z dala od głównych dróg, bo pojazdów tam bez liku i  smród nieziemski. Dzień powszedni, a nad morzem sporo wędrowniczków, małych i dużych. Coraz większy mróz widać na północy nad morzem, nawet Gdańsk był niewidoczny . W domu cieplutko, chociaż dla nas 20 stopni wystarczy. Jutro jedziemy do rodziców, zabiorę zielone gałązki, będziemy je stroić z mamą. Niech ma trochę radości. Pijam teraz max. 1 kawę dziennie, zamieniłam wodę z cytryną na  czczo na wodę z miodem i lepiej się czuje. Jadam tylko czerstwe pieczywo,  w małych ilościach i nie codziennie. 

17 grudnia 2017 , Komentarze (7)

Wczoraj zabrałam się za  segregowanie ozdób świątecznych. Wypierniczyłam wszystkie, które wyglądały badziewiasto, było chociaż lekko uszkodzone, wyblakłe, itd. Uzbierała się duża torba, a ja mam luzy w pudłach. Zrobiłam jeszcze porządek w kwiatach doniczkowych, zafundowałam im strzyżenie. Też wyglądają  liftingowo. Nie szaleję z ozdobami, natomiast sporo małych lampek ledowych umieściłam  w różnych miejscach. Gdy będzie potrzeba nastrojowego światła, oprócz świec włączę lampki. Światło zimą to lekarstwo dla duszy!!!:D. Dziś słonecznie i mroźnie. Nad morzem tłumy ludzi, którzy tak jak my , wybrali wędrówki zamiast zakupów. Rowery, rolki, kijki, hulajnogi, co kto lubi. W drodze powrotnej zaszliśmy do Empiku, nabyłam nowe wydanie "Italia mi piace!", płytę i książkę dla męża, dla siebie  kieszonkowe wydanie Marininy  i torcik wedlowski, który dołożę synowi do paczki. Dziecko lubi, niech dziecko ma.  Mąż chciał przed Bożym Narodzeniem umówić człowieka do montażu anteny Polsatu. Odwiodłam go od tego pomysłu, bo TV i tak nie oglądamy, teraz terminy byłyby zależne od montażysty, a  w nowym roku to my wybierzemy termin. Chyba namoczyły się wystarczające moje bakalie, a zatem pora na piernik. Udaję się do kuchni i będę coś kombinować. 

16 grudnia 2017 , Skomentuj

Noc przespana doskonale, a wtedy mogę góry przenosić. Po śniadaniu jakieś zajęcia domowe typu pranie, zmiana pościeli, zakupy , wypisanie kartek świątecznych, a potem pojechaliśmy nad jezioro. Zaczął padać drobny śnieg, padał 2 minuty. Ponuro tam i smutno, słychać było jakieś zimowe ptaki, ale poza tym nic, cisza, żadnych zwierząt nie widać. W domku oczywiście pani mysz urzęduje, nic na to nie poradzę. Nacięłam trochę gałązek iglastych, część mąż zawiezie na cmentarz, część zabiorę do rodziców ( choinki już nie stawiają), reszta do ozdobienia stołu wigilijnego. Nazbierałam też szyszek modrzewiowych, chcę je pomalować.  Poruszanie się teraz po mieście samochodem to tragedia. Na szczęście wyjechaliśmy na tyle wcześnie, że w drodze powrotnej korek był po przeciwnej  stronie.  A smog dziś czułam, fuj!! . Na obiad zrobiłam kotlety ziemniaczane ( zostały ziemniaki z czwartku), do tego kotleciki cielęce i kiszona kapusta duszona z kminkiem i grzybami suszonymi.  Potem wpadłam w trans gotowania, aktualnie już w garnku jest zupa  z czerwonej soczewicy, zawijaski z piersi kurzej, faszerowane papryką czerwoną, marchewką, czarną rzepą, zieloną pietruszką, duszone w pieczarkach. Podam to mięso z kaszą pęczak i ogórkiem kiszonym. Zrobiłam remanent w lodówce i tak mi wyszło. Aktualnie odpoczywam po obiedzie, za chwilkę zabieram się za segregowanie ozdób świątecznych . Musze znaleźć coś fajnego na parapet klatki schodowej. Sąsiedzi wystawiają małe ozdoby, przyłączę się. 

15 grudnia 2017 , Skomentuj

Rano ostatni pilates , znów nadgarstki wzmocniłam solidnie. To ostatnie zajęcia z tą trenerką. Szkoda! Potem II śniadanie ( kromka z pastą   z awokado, śledź opiekany do drugiej) i wyjście po zakupy i do biblioteki. Mąż w tym czasie okna mył , a było co robić po robotach tynkarskich! Włączyłam się do "zabawy" i w ten sposób obiad zjedliśmy dosyć późno. A na obiad upiekłam doradę + surówka z rzepy. Nadchodzą już pierwsze kartki świąteczne. Też jestem zwolenniczka takiej formy  pozdrowień i za chwilkę będę je wypisywać. Wczoraj rozmawiałam z koleżanką z pracy, też na emeryturze. Zadowolona jak  ja, pełna werwy i planów . Na wiosnę planujemy spotkanie . Koncerty brandenburskie  , zamówione na Gwiazdkę, już przyszły, czekam jeszcze na bolerko, ale to na zabawę sylwestrową, więc mam czas.Dziś pogoda była prześliczna, spacer  ograniczyłam do niezbędnego minimum, bo tak należało. Czekam jeszcze na sygnał od syna, co chce na prezent. teraz tak się porobiło, że prezenty nie są żadną tajemnicą.W rodzinie mężą było od strony mamy 8 rodzeństwa , żyją dwie osoby. Od strony ojca też 8 osób, żyją dwie siostry. U mojego taty też było ośmioro, został tylko tata, reszta już odeszła.  Kiedyś do wigilii zasiadało kilkanaście osób,  pożyczało się krzesła od sąsiadów. Dziś  rodziny są mniejsze , często porozrzucane, nieraz rozbite , niepełne. Boże Narodzenie lubię za rodzinny charakter, Wielkanoc jest bardziej duchowym przeżyciem.  Dlatego cieszę się na te święta, bo przyjdzie rodzina, będzie gwar, śpiewanie, gry i zabawy, smakowanie, itd. :)

14 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Zaczynam ozdabiać dom, przyniesione są ozdoby z piwnicy, dobieram, układam w głowie co z czym. Wczoraj koło bulwaru zebrałam trochę szyszek, suszą sie teraz na kaloryferze. Będę je malować na biało, srebrno i złoto , a następnie układać z tego wieniec. Dodam kilka pasujących bombeczek i stroik gotowy. W środek spora świeca i już. Poza tym chodzę po mieszkaniu, zastanawiam się jak ozdobić poszczególne pokoje, przeglądam zastawę świąteczną, obrusy. Kupiłam dziś ryby , w Lidlu była polędwica z dorsza, która uwielbiają rodzice. Wzięłam tez doradę na jutro, upiekę ja z rozmarynem . Polędwice zamroziłam, lezy obok pstrąga , którego przyniósł znajomy. Jeszcze tylko karp dla męża. Dziś na obiad była zupa dyniowa, kotleciki cielęce i surówka z czarnej rzepy z mandarynkami i prażonymi orzechami. Taka surówkę zrobię na świąteczny obiad. Dziś była po to, abym upewniła się, że jej smak ostry, przełamany słodyczą mandarynek, będzie idealny do gęsi. Potwierdzam. Schudłam w sumie przez 2 tygodnie prawie 2 kg. Pilnuję wagi, ograniczam pieczywo, najadam się, ale bez przesady. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.