Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 246303
Komentarzy: 6498
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2018 , Komentarze (4)

poszliśmy dziś do kina na film "Na plaży w Chesil" Bardzo mi się podobał, taki fajny brytyjski klimacik, dobrze zagrany, piękne zdjęcia , dobra muzyka. Polecam. W kinie były cztery osoby, czyli poza nami dwie. Luźno, chłodno, bez czynnych telefonów, tak lubię. Pogoda stabilizuje sie na gorszą,  na szczęście przed kinem zrobiłam pranie i już wyschło, a nawet jest wyprasowane. Jutro wizyta u rodziców, smażyłam naleśniki dla nich, do tego będzie zupa ogórkowa. My zjedliśmy gulasz z makaronem razowym.  Tęsknie już za wyjazdem poza miasto, chyba pokazały sie grzyby, bo na hali targowej widziałam kurki. Nadal suszymy  urządzeniami, w środę przyjdzie pomoc do zdzierania gładzi z sufitu w pokoju dziennym. Jutro być może będzie gotowy nasz kosztorys robót. Inaczej mówiąc , życie sie kręci. 

15 lipca 2018 , Komentarze (2)

Tuż po 9 poszliśmy na SKM i pojechaliśmy do Oliwy, do parku. Dawno nas tam nie było . Po drodze liczyliśmy lata dojazdu SKM do pracy. W moim wypadku wyszło 33 lata, a gdyby dodać studia , to razem byłoby 37. U męża  mniej, bo po jakimś czasie przesiadł się do samochodu. Lubię oglądać z okien kolejki, jakie zmiany zaszły na trasie, a jest ich dużo. Na szczęście stare domy oliwskie przetrwały , i dziś mogliśmy oglądać perełki architektury przedwojennej, a wręcz XIX w. Domy z fajnymi werandami letnimi, oszklonymi, gdzie można latem sypiać, gdy gorąco, a zima zrobić miejsce dla roślin przechowywanych. W parku przyjemny chłodek, cień, bo dziś gorąco w Trójmieście. Jeszcze mało ludzi, jeszcze pustawo, a za chwilę gwar, śmiechy dzieci, wycieczki. Czytaliśmy, rozmawialiśmy, przyglądaliśmy sie przyrodzie. Potem do Katedry Oliwskiej , podziwiać jej wnętrze, najdłuższej świątyni w Polsce , wspaniałe organy, stalle,  wiele innych zabytków. Katedra najdłuższa, a Bazylika Mariacka w Gdańsku najwyższą świątynią  gotycką w Europie. Bogaty był Gdańsk  za dawnych czasów.  Pyszne lody i kawa na Starym Rynku Oliwskim, znów spacer, ławka, książka, rozmowy. Wyrwalismy się z naszych "przepięknych" wnetrz mieszkaniowych, a ten relaks naprawdę był potrzebny. Jeszcze żarełko w Tawernie greckiej w Gdyni i teraz oczekuję na finał Mundialu. Będę dzielnie znosić okrzyki i inne reakcje męża, podobno w towarzystwie lepiej sie ogląda ?!

14 lipca 2018 , Komentarze (8)

Pochmurno, ale ciepło, sandały na bose stopy, to najlepsze rozwiązanie. Turystów w Gdyni masa, języki obce jak z wieży Babel. Fajnie spaceruje się w takim towarzystwie. Rano spacer, potem zakupy, coś tam wkoło kuchni ustalone, a potem , my do rodziców, osuszacze w pracy. Nie da się wytrzymać w domu, gdy one "chodzą". U rodziców bz. Zupa została przyjęta z zadowoleniem , zrobiłam mamie test zegarowy i wyszło mi, że ma demencje a nie alzheimer. Mama dobrze oznaczyła tarczę zegarową. Ojciec nie był zadowolony z takiego wyniku, nie wiem dlaczego. A ponieważ rozmowa zeszła na ojca dolegliwości, szybko się ewakuowałam. Mam w domu co robić, chociażby przegląd wszystkich zbędnych czasopism, innych papierów.  Rodzice nadal nie wiedzą, co sie u mnie stało, zreszta rzadko pytają  co u mnie. Dieta, no cóż, znów boli mnie brzuch , domyślam się, że od pieczywa. Odstawiam zatem zupełnie. Syn doleciał szczęśliwie do Toronto i to jest wiadomośc najważniejsza.

13 lipca 2018 , Komentarze (1)

Spałam dziś na materacu na podłodze. Chłopacy skończyli przed 24, było za późno na usuwanie kurzu, wynoszenie wszystkiego, pracę z odkurzaczem. Powtórka będzie w środę , reszta została zrobiona przez nas. A potem tylko suszyć, wietrzyć i czekać aż wyschnie.  Nie wiem ile to potrwa, maszyny nadal zbierają sporo wody.  Teraz tylko cierpliwie czekać i tyle. Dziś poszliśmy do biblioteki, aby oderwać się trochę od  widoku "fresków" na suficie i ścianach. Mogę aktualnie pożyczyć aż 6 książek jednorazowo. Przy okazji porządków poremontowych, oddam do biblioteki Mroza i Bondę. Zrobi mi się luźniej na półkach.  Zastanawiam się nadal nad przemeblowaniem i lubię te chwile  . Dziś nie gotuję obiadu, bo wczoraj zrobiłam  chłopakom spaghetii, niedużo zjedli, mam dla nas jak znalazł. Jeszcze zupa krem z cukinii i tyle. Po południu zajmę się obiadem na jutro dla rodziców, zaplanowałam zupę eintopf warzywną dla staruszków, dla nas gulasz z papryką.Pogoda w Gdyni  nieciekawa. Jest ciepło, ale pochmurno i  pada przelotnie. To pogoda nie dla turystów, dla mnie tak, bo lubię chodzic po deszczu, od dziecka tak mam. 

12 lipca 2018 , Komentarze (11)

Wczorajsze zdzieranie gładzi z sufitów  to był koszmar kurzu, brudu i pracy. Mąż wybił sobie palce, teraz jest cierpiący. Dziś od rana u nas ruch, przyjechały 3 osuszacze, pan przy okazji zwierzył wilgotność w mieszkaniu- skali zabrakło na urządzeniu. Potem dziewczyna od kosztorysowania, zajrzał sąsiad  z 4 pietra. Wszyscy łapią się za głowę i współczują. Nie chcą wierzyć, że sprawca taki głupi, że przez 2 tygodni nie zdjął paneli. Po wyjściu wymienionej pary pękłam, bo czekająca nas perspektywa po prostu mnie przerosła. Normalnie popłakałam się , gdy pomyślałam, że tak w okolicy 1 listopada będę może po wszystkim. Potem zadzwoniłam do kuzynki, poprosiłam o pomoc w postaci mojego chrześniaka i jego brata, potem do innej kuzynki, aby też przyszła. Chłopaki zjawia sie wieczorem, do tego czasu trzeba wszystko przykryć folią, powynosić co się da do jednego pomieszczenia  Jakieś światełko w tunelu pojawiło się. Dzwoniłam do pana remontowego, będzie jutro, prawdopodobnie wszystko przełożymy na termin" po wyschnięciu". Jedno można powiedzieć na 100% -  mamy w plecy 2 tygodnie przez faceta lat ok. 40, prawdopodobnie bezstresowo wychowanego. Moje jedyne wyjście dziś to zakupy, wieczorem brygadzie zrobię makaron z sosem według mojego pomysłu. Dla nas  ugotowałam dziś zupę krem z cukinii, do tego mix sałat i tyle. Pogoda zrobiła się typowo lipcowa, czyli pada i jest chłodniej. A ja wylewam co kilka godzin wiadra wody zebrane przez maszyny.

11 lipca 2018 , Komentarze (2)

Jak to dobrze przeczytać , że mam prawo do lekkiego zachwiania nastroju. Bo mam prawo, prawda? Dzięki wielkie kobitki!!!! Myśli kłębiące się nie pozwoliły zasnąć, piłam zioła, czytałam do 1, wstałam po 6 . Dzięki temu już mam zrobione zakupy, a w Biedronce udało mi się kupić butelkę do wody z filtrem, o wiele tańszą niż w AGD. Wczoraj u fryzjera zauroczył mnie przepis na sałatkę z gruszką i granatem, kupiłam produkty i dziś będą tę sałatkę produkować. Nadal jest ciepło, chociaż zapowiedzi dla północnej strony świata nie są ciekawe. Będzie zlewnia i to duża. Może ruszy się coś w temacie grzybów? Bo narazie w lasach Pomorza aż trzeszczy pod stopami. Boli mnie głowa od przeciągu, który mam cały czas w mieszkaniu, aby zapach stęchlizny jak najbardziej zmniejszyć. Oby tylko skręcz sie nie przyplątał. Już to kiedyś przeżywałam, wiem co oznacza taki ból. Ostatnio kupuję chleb gryczany, zjadam 2 małe kawałki w ciągu dnia, z reguły na śniadanie. Chciałabym zmniejszyć mój brzuch, który z pewnością jest od takich właśnie smakołyków  w nadmiarze. Na II śniadanie zrobiłam koktajl z malin i jogurtu, dodałam trochę mięty zaokiennej, bo własnej. Było pyszne. Pojutrze syn wylatuje do Kanady, leci LOT em mama nadzieję, że kłopoty tej instytucji nie dopadną właśnie jego. Lecą w grupie , i już planują inne połączenia na wszelki wypadek. Mądrzy są dziś ci młodzi, tak łatwo im przychodzi korzystanie z dobrodziejstw cywilizacji. Cieszę się, ale i zazdroszczę. Pogoń za byciem na bieżąco wcale nie jest łatwa. 

10 lipca 2018 , Komentarze (10)

Przeczytałam, zamykam rozdział dot. rodziców, zalania . Od dziś będę tylko słodzić, cukrować i pisać o tym, jaki fajny jest świat, a wszyscy wkoło mili i zadowoleni.  na kolacje zjadłam kawałek chleba z masłem orzechowym, był pyszny. Cóż, jutro zaliczę penie 200g więcej na wadze, ach cóż to będzie!

10 lipca 2018 , Komentarze (11)

Pamiętajcie, gorąca woda, ocet i soda. To najlepsze środki do "wyprania" pralki i zmywarki. Dziś wykonałam te czynności u rodziców, wreszcie mają czyste urządzenia. Nakarmiłam towarzystwo, zjedli chętnie i ze smakiem, zostało sporo na jutro. Mama wykapana, wymyta, pielucha nałożona, głowa wyprana, ojciec zadowolony, ja zmęczona.  Wizyta u fryzjera to chwilka relaksu przy prasie tzw. brukowej.Potem zakupy, chwilka spaceru, smażenie kotletów i jazda do rodziców. Wszystko w biegu, na tempo. Cały czas jestem w takim stresie, że byle co mnie wyprowadza z równowagi. Każdy powrót do domu to rozpacz, żal i wściekłość jednocześnie. Mogłabym kopać, gryźć i szarpać aż do bólu.Zajadam ten stan, co odbija sie na mojej wadze. Rozsądek poszedł się bujać. Jestem niedobra dla męża, kłócimy sie o byle co, po prostu przerasta to mnie. I naprawdę żadne słowa pociechy nie pomagają. Ja chce widzieć czyn, rezultat, działanie , a tu dupa. Jest mi naprawdę ciężko, i jestem w rozpaczy, tak musze to okreslic. 

9 lipca 2018 , Komentarze (2)

Najpierw na halę, po warzywa, mięso i owoce. Kupiłam skrzydła na rosół ( dla rodziców), pierś na kotlety ( dla rodziców), kapustę  słodką, będę ją dusić ( dla rodziców). Potem dojrzałe banany, zrobiłam ciasto bananowe ( dla rodziców), trochę produktów na leczo dla nas i dla... rodziców. Potem wizyta u agenta ubezpieczeniowego, rozmowa z ubezpieczycielem w sprawie ponownej wizyty likwidatora. Stamtąd do Fundacji po bilety na występ Piotra Beczały. Kolejny krok, to wyjazd do Castoramy, aby wybrać środki do likwidacji  szkody, czyli podkład, farbę, szpachlę, itp. Stamtąd powrót do domu, zostałam zaproszona do tajskiej kuchni na obiad. Moja zupa "tajska" nie odbiega dużo od tej z knajpki. Sajgonki ze szpinakiem  pycha, najadłam się jak mops.! Powrót do domu i taniec kuchenny , aby przygotować wszystko na jutro. Z domu wyszliśmy przed 9, wróciliśmy o 15, usiadłam 0 16:30. Jutro będę znów słuchać , jaka to jestem młoda, pełna sił i jak  mam dobrze. Zamówiłam sobie wizytę u fryzjera na jutro rano, w środę wizyta likwidatora,  w tzw.międzyczasie  koleżanka od kosztorysowania, majster remontowy. Ach, jak mam cudownie, nic tylko leżę i pachnę! 

8 lipca 2018 , Komentarze (9)

Mundial nie interesuje mnie, poszłam więc do łóżka ok.21;30.Wyspałam się wreszcie, ale wstałam i tak po 6, syn wyjeżdżał, przecież trzeba było  pożegnać panicza. Śniadanko, herbatka, buzi, i tyle. Za tydzień dziecko leci do Kanady, potem pielgrzymka do Częstochowy, potem Rzym, potem Ateny. Tak teraz młodzi mają. A my zostaliśmy jak dwa grzyby  z tym całym bałaganem . Na śniadanie owsianka z borówkami, miodem i słonecznikiem. Zalewam płatki gorąca wodą , potem jogurt i dodatki, i gotowe. Nadal pijam kolagen  z wit. C. Po śniadaniu spacer na bulwar, mimo wczesnej pory już sporo ludzi. Opalają się, spacerują, rowery, rolki, biegają. Widać było uczestników Open'era, którzy  spakowani wracali do domu. Ale i tacy byli, którzy okupowali ławki miejskie, odsypiając zabawę. Cóż, lato! Na spacerze zjadłam lody śmietankowe i borówki, które zabrałam z domu. Popołudnie będzie leniwe, tylko zrobię przegląd farb pod kątem ich jakości , wydrukuję  fakturę za osuszanie, rezerwację pobytu w Borkowie, zarezerwuję bilety do kina na "Ostatnie prosecco...." Na obiad resztki z wczoraj , mam zatem wolne od kuchni. Waga w porządku, jelita pracują doskonale i regularnie.Dziś zjadłam tylko dwie malutkie kromki chleba i więcej nie będzie, obiecuję. Sobie i Wam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.