DZIEŃ 14
Mija drugi tydzień, zaczyna się nowy miesiąc, a ja jakby stoję w miejscu. Nie chodzi o wagę, dietę, czy treningi! Z tym mam się dobrze, wszystko idzie tak, jak zaplanowali mi to w ramach diety smacznie dopasowana. Waga pomału spada, dietę trzymam wzorowo, treningi może nie są jakieś katorżnicze, ale te 300 kcal dodatkowo spalam.
Chodzi o to, że tak czytam te wasze pamiętniki i czytam, macie takie wielkie plany, robicie postanowienia, wyzwania… a ja dupa, nic nie ogarniam. Dobrze, że jeszcze trzymam się planu ze stycznia a co dopiero zrobić nowy na luty.
Stan nicnierobienia trwa sobie w najlepsze :(
Przestałam wychodzić poza strefę komfortu, ciągle myśle, jaki powinien być następny krok w kierunku „udoskonalenia siebie"?
Zobaczcie, jaka matka taki syn :D
Weekend minął jak zwykle nudnie, paznokcie, serial i kawa za kawą. Zobaczcie jakie pyszności miałam dziś w ramach diety, normalnie czułam jakby to był jakiś cheat meal :P