Moja córka dzisiaj skończyła 5 miesięcy.
Piszę o tym, bo gdy byłam jeszcze w ciąży, razem z mężem snuliśmy plany. Jak to będziemy mieć trójeczkę dzieci, dwie córki, albo najlepiej trzy, nadawaliśmy im imiona....a teraz? Moje nastawienie się zmieniło.
Ciążę przeszłam dobrze. Miałam dużo energii, dużo spacerowałam i poza sporadycznymi bólami kręgosłupa (mega okropne bóle trwające 2-3 godziny, nie dające usnąć) wszystko było w porządku. W 39 tc urodziłam siłami natury, bez znieczulenia, towarzyszył mi mąż i mój prowadzący lekarz. Mała była bardzo płaczliwa. najwięcej płakała, wciąż była głodna, poobgryzała mi sutki. Bałam się ją przebrać, bo wciąż płakała. Po powrocie do domu dopadł mnie baby blues. Płakałam bez powodu, wydawało mi się, że moje życie jest do bani, że nic mi się już dobrego w życiu nie przytrafi. Mąż chodził często na noce, byłam z nią w większości sama. Potem brak snu w nocy, bo nie chciała spać, zaczęły się kolki....Byłam akurat w połogu, krwawiłam do 5 tygodnia po porodzie. Potem... wszystko ustało. Skończył się zły nastrój, mała podrosła, a ja byłam gruba, a raczej spuchnięta. I tak to moje życie wyglądało, dopóki nie wzięłam się za siebie, a po utracie kilkunastu kg trafiłam tutaj.
Piszę o tym wszystkim, ponieważ moja dobra koleżanka rodzi w lipcu. Ma już dwuletnią córkę. Nie raz się śmiała, że wkrótce moja kolej, że zajdę znowu, odchowam i będę miała święty spokój. Nigdy nie chciałam mieć dużej różnicy wieku między dziećmi, ale jak sobie o tym wszystkim pomyśle, to dochodzę do wniosku, że moja córka ma już 5 miesięcy. A ja chyba nie chcę już tej trójki dzieci i tej ciąży, mimo, że wtedy czułam się super, nie mogłam narzekać no i myślałam, że jestem stworzona do ciąży. Może kiedyś mi się jeszcze odmieni, ale jak sobie też pomyślę, że schudnę, a potem będę musiała znowu tyć....przez cały okres ciąży nie malowałam się, uznałam że nie ma potrzeby. Skóra mi się ładnie zregenerowała, buzia nabrała blasku...Teraz zaczęłam o siebie dbać, nowe kosmetyki, zmiana garderoby na mniejszą, poczułam się kobieco.
Nie wiem co mój mąż o tym myśli. Nie rozmawialiśmy. On chyba chce. Raczej tak. A ja? Nie chcę być zamknięta w domu.
Jestem egoistką.