Na wstępie Dziękuję za tak pozytywny odbiór mojego ostatniego wpisu niestety ostatni tydzień nie był tak entuzjastyczny.
NAGRZESZYŁAM!!! nie trzymałam się bardzo diety, pomijałam ćwiczenia, nie miałam czasu na biegi. Wszystko kręci się wokół ślubu. W chwili obecnej jeździmy prosić, no i wiadomo że jedna czy druga ciotka z uporem maniaka wciskają przepyszne ciacha - nie zawsze udaje mi się odmówić.
Ale do rzeczy...
W jednym domu, u rodziny mojego męża spotkałam się z dziwnym i może nie krzywdzącym, bo jestem świadoma tego jak wyglądam, ale bezmyślnym i wręcz żałosnym podsumowaniem mojego ciała. W skrócie...ciocia stwierdziła, że wyglądam sobie całkiem całkiem i już miałam nawet podziękować, po czym dodała, że jestem taka nabita i w ogóle dopasowałam się szerokością do mojego męża, potem powiedziała, że teraz przytyłam i ważę pewnie więcej niż gdy byłam w ciąży. Zażenowana odpowiedziałam jej, że schudłam wręcz i wcale nabita nie jestem, po czym usłyszałam, że no takie geny i nic z tym raczej nie da się zrobić.
Aż się babeczka zdziwi w czerwcu :D
Dziś bez grzechów. Plan treningowy wykonany w całości.
- Mel b rozgrzewka - 5 min
- Mel b ABS - 8 min
- Mel B trening klatki piersiowej i pleców - 11 min
- Mel b trening pośladków - 11 min
- Mel b rozciąganie - 5 min
Pobiegać dzisiaj już chyba nie zdążę. Jedziemy zapraszać i wrócimy późno.
A teraz czas na foty mojego 80 paro kilogramowego sadełka :D
No i mój nieszczęsny brzuch.
:(((((((((((