Weszłam dziś na wagę i co ? Schudłam aż 10dkg.
Wiem wiem, śmiechu warte, ale i tak się nie poddaję. Bo czuję się coraz lepiej.. Mam dużo energii. Co prawda dostałam okres, ale nie ukrywam, że wynik mnie bardzo rozczarował.
Cały tydzień miałam dużo ruchu, spacery, codziennie godzinka na rowerku stacjonarnym a wczoraj 45 minut pobiegałam na bieżni. Generalnie na początku bolały mnie wszystkie mięśnie, ale dzisiaj już jest dobrze. Piję dużo wody i odstawiłam bardzo dużo produktów, które uwielbiam... m.in. świeży chleb z masłem. To moja największa zguba, bo masło mogłabym jeść łyżkami... ehhh Musiałam z tego zrezygnować, niestety dwa razy zjadłam chrupiącą malutką piętkę z masełkiem... ale bardzo malutko.
Jeszcze nie potrafię jeść regularnie i nie potrafię nie podjadać np przy gotowaniu obiadu dla rodziny. Pewnie dlatego taki marny efekt. No i nie oparłam się orzeszkom solonym...
Także jest dużo do naprawienia i mam nad czym pracować, ale walczę... -10 dkg to zawsze minus... To bardzo maleńki kroczek, ale za to do przodu...
Pozdrawiam wszystkie Vitalijki