Właśnie się zorientowałam, że do pierwszego - z dwóch wesel 2017 - zostało dokładnie pół roku, 26 tygodni. To mój ostateczny termin diety.
Plan - ważyć 54 kg. Dlaczego tyle?
Odchudzając się do swojego wesela udało mi się dobrnąć do wagi 57 kg. Nie było wtedy ze mną źle, ale nie było też najlepiej. Pamiętam jak odchudzałam się na studiach. Z wagi ok 58 kg (wtedy wydawało mi się, że to dużo za dużo) schudłam najpierw przez wakacje do 54 kg, a później stopniowo jeszcze do 48. I o dziwo, to spadek do 54 był bardziej zauważalny przez ludzi dookoła mnie niż ten późniejszy. Fakt faktem - może przez to, że wtedy przez jakiś okres czasu mnie nie widzieli, ale jednak tak wbiło mi się w pamięć. Druga sprawa jest taka, że nie mam już tych 22 lat jak wtedy, a prawie 30 na karku, więc nie będę wariować z celami wagowymi poniżej 50. Zadowolę się jak będzie 55... Tzn mam taką nadzieję ;-)
Aby nie popełniać ciągle tych samych błędów spędzam dzisiejszy wieczór na zapoznawaniu się z artykułami dot. zdrowego odżywiania, chudnięcia, indeksów glikemicznych itp. Robię też plan chudnięcia (przykładowy, bo wiadomo, że to nie idzie jak w zegarku, niestety). Kiedy powiedziałam mamie o swoich planach usłyszałam - "plany planami, ale czy uda Ci się to zrealizować? Na święta 2016 też miałaś takie plany." I prawda... Już pod koniec grudnia przecież waga miała wskazywać wagę z 5 z przodu. I myślę sobie, że gdybym się wtedy nie poddała, to faktycznie by tak było. Więc tym bardziej mam parcie, żeby tym razem udowodnić i sobie i innym, że jak się zawezmę to dam radę. Dzisiaj motywacja jest wysoka - mam nadzieję, że to nie przez to, że już wieczór i wszystkie posiłki na dzisiaj przewidziane już zjadłam.
No i teraz będzie trochę liczb. Dane z teraz, plany na później. I obym za pół roku mogła wrócić do tego postu i powiedzieć: udało się. Plan zrealizowany w 100%. Albo nawet w 105...
Waga z dnia dzisiejszego: 68,4
Cel wagowy 10.06.2017: 54 kg
Nie ukrywam, że chciałabym schudnąć wcześniej, żeby mieć jakiś zapas czasowy.
Ale pół roku jest okrągłe, liczba tygodni też się zgadza, więc niech tak zostanie.
Przede wszystkim muszę coś zmienić w sposobie odżywiania, bo na chwilę obecną w grudniu - czyli 10 pełnych dni zrzuciłam 0,6 kg. To trochę za mało jak na moje plany, bo pozwoliłoby mi schudnąć do czerwca około 10 kg. Nie zapominajmy, że w międzyczasie mamy Święta BN, Nowy rok i inne ważne dni, które mogą skutecznie przeszkadzać w odchudzaniu.
Mam więc dokładnie 26 tygodni na zrzucenie 14,4 kg. To daje mi około 0,5-0,6 kg tygodniowo do chudnięcia. Biorąc pod uwagę fakt, że również w święta będę odnotowywała spadki a nie nagłe przyrosty wagi o kilka kg.
Ze względów zdrowotnych na razie moją aktywnością fizyczną będą spacery i pływanie. Jak mi się poprawi to spróbuję włączyć do tego jakieś ćwiczenia na siłowni czy fitness.
Na dzień dzisiejszy wymiary wyglądają następująco
(z góry uprzedzam - są przerażające):
Biceps: 35
Piersi: 102
Talia: 82
(szok, ale to pozostałość po ciąży. Przy wadze ok 50 kg miałam w okolicach 66 cm, to były piękne czasy)
Brzuch: 99
(i tu niestety nigdy nie było za ciekawie :(
Czy ktoś może mi coś doradzić na wieczną oponkę? )
Biodra: 105
Udo: 65
(A ja myślałam, że mając ok 53 w udzie jest źle)
Łydka: 39
(nie dziwota, że nie mogłam znaleźć wysokich kozaków na zimę)
W sumie: 527 cm, które będę brała pod uwagę w odchudzaniu.
Od poniedziałku, po raz pierwszy wezmę udział w Zdrowej Rywalizacji Punktowej. Muszę ustalić sobie jakiś początkowy cel na schudnięcie w ciągu miesiąca, biorąc pod uwagę święta nadchodzące. Wiem, że ten cel musi być do osiągnięcia, bo tylko jeśli uda mi się go dosięgnąć, będę miała motywację do dalszej walki.
Biorąc pod uwagi powyższe założenia, żeby chudnąć 0,5-0,6 kg tygodniowo i czas ZRP, która trwa 5 tygodni na początek założę sobie plan schudnięcia 2,5 kg.
Tak więc dnia 15.01.2016 na wadze powinnam zobaczyć mniej niż: 66 kg
Bierzemy się do roboty. Czas start :)