Pierwszy krok już za mną. A w zasadzie mały kroczek...
Kupiłam dietę Smacznie Dopasowaną...
Teraz muszę zrobić sporo kroków, żeby się jej trzymać i w końcu zacząć chudnąć.
Przyznaję, że kiedyś już ją miałam. Ba... ładnie na niej chudłam, ale gdzieś pojawiły się dni, kiedy motywacja spadła, ja jadłam i... nie potrafiłam już wrócić.
Teraz głęboko wierzę, że dam radę i wytrzymam te 3 miesiące. Jeśli nie, to mąż ma przyzwolenie, żeby mi dać kopa w wielkie dupsko, żebym się opamiętała ;-)
Nowy rok, 3 miesiące bez większych wyjazdów czy imprez, to idealny czas na dietę.
Z góry ustaliłam sobie po 1 dniu grzechu w każdym miesiącu.
W styczniu jeszcze nie wiem, co to będzie za dzień,
w lutym - roczek mojego synka,
a w marcu impreza rodzinna.
Liczyłam, że schudnę 10-12 kg. Wprawdzie Vitalia sugerowała mi chudnięcie ok 0,6 kg tygodniowo, ale zwiększyłam założenie do 0,8 kg z racji tego, że z mojego bezruchu mam w planie zacząć ćwiczyć.
Tym razem może pójdzie lepiej niż w grudniu, bo dołącza do mnie z multisportem siostra i liczę, że mnie dodatkowo zmotywuje :)
Gdybym na początku kwietnia zobaczyła wagę w granicach 57-58 kg, byłabym szczęśliwa. Wtedy jeszcze 4-5 kg miałabym do schudnięcia do czerwca, więc myślę, że jakoś dałabym radę.
Długa droga przede mną...
Pomożecie?
angelisia69
29 grudnia 2016, 03:48to dzialaj,motywacja niech cie nie opuszcza i z kazdym kolejnym tygodniem niech pojawiaja sie efekty ;-)
SzczesliwaByc
29 grudnia 2016, 09:57Oby, oby ;) Te efekty będą najlepszą motywacją :)